To, że KLD wziął kasę od CDU nie ulega już najmniejszej wątpliwości. Dowodu dostarczył sam Tusk i jego kameraden, wykluczając wytoczenie Piskorskiemu procesu sądowego. Co z Tuskowego na nasze tłumaczy się następująco: „Nie wiemy czy Piskorski ma dowody, ale wiemy, że może je mieć”.
W całej tej sprawie najistotniejsze jest to, jakie to mogą być dowody. Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością możemy powiedzieć, że pokwitowań przekazywanych przez CDU pieniędzy Piskorski nie ma z tego prostego powodu, że takich pokwitowań nie było. Niemieccy kameraden przekazywali KLD lewą kasę i na pewno dowodów na taki proceder nie zostawili.
Jakie więc dowody może mieć Piskorski? Pamiętajmy, że kilkaset tysięcy dojczmarek na początku lat 90, to były potężne pieniądze. Wydać taka kasę bez pozostawiania śladów to nie taka prosta sprawa. Część można było wydać wymuszając na kontrahentach niedokumentowanie obrotu. Część kasy należało przed wydaniem wyprać. Kłopot z tym jest taki, że takich przepływów finansowych nie można było nadzorować przez księgowość partii. Oczywiście liberalni i już europejscy kameraden ufali sobie w pełni, ale bez przesady. Jakieś „wewnętrzne” pokwitowania przekazywania kasy towarzyszom partyjnym na finansowanie realizacji konkretnych celów i zadań musiały powstawać. Czyli dowody jakimi może dysponować Piskorski będą dowodami na działalność kryminalną zarządu KLD w obszarze prania brudnych pieniędzy (pozyskanych z nieujawnionego źródła przychodów) i przestępczości podatkowej (nierejestrowany obrót gospodarczy). Inaczej mówiąc Tusk i kameraden oskarżający dzisiaj konkurencję polityczną o anty systemowość i podpalanie Polski, fundamenty swojej pozycji politycznej zbudowali z tego co państwu polskiemu, a tym samym współobywatelom, zajumali.
To jest właśnie prawdziwy problem jaki dzisiaj Tusk i PO ma z Piskorskim, a nie to czy KLD wziął pieniądze od CDU.
Piszę jak jest.
Inne tematy w dziale Polityka