Nie wszystko, ale powoli coraz więcej, dociera do młodszych, lepiej wykształconych i z większych ośrodków miejskich. Ostatnio Kinga Rusin znana pańcia ze szkółki śniadaniowej TVN, zauważyła ze zgrozą, że w samym centrum stolicy zagnieździły się sekend hendy, a wkoło syf i brud i na sushi nie ma gdzie pójść. Wszystko to opisała na swoim blogu. Ponieważ pańcia podróżuje tylko do Londynu i Nowego Jorku, to nie wie, że Warszawa to jeszcze jakoś się trzyma. W pozostałych większych ośrodka miejskich, ale nie tak większych jak Warszawa, większość lokali handlowych w centrach okupują dwie branże: „Wynajmę” i „Sprzedam”. Pańcię oburza to, że miał być haj lajf bą tą sawuar wiwr pardą, a są Biedronka i Szmateks i pańcia żąda aby to zmienić. Oczywiście niekrepująca inteligencja pańci z telewizyjnej szkółki śniadaniowej nie pozwala na postawienie sobie oczywistego przecież pytania. Jak to możliwe, że kogoś sprzedającego odzież w cenie kilku złotych od sztuki stać na opłacenie czynszu (albo wykup) lokalu na warszawskiej 5th Avenue? Powoli i tej wiedzy pańcia nabędzie. A póki co to jest po balu panno lalu i nawet gdyby nasz UPPiR co dzień fotografował się na przemian z Papieżem i Dalajlamą, nic to już nie zmieni. Te szmateksy w centrum Warszawy o tym świadczą. Jest w tym wszystkim jeden pozytywny akcent. Nie da się ukryć, że jako społeczeństwo przebywszy te spotowe lata świetlne staliśmy się bardziej zamożni. Przed 1989 rokiem używaną odzież dostawaliśmy od Europy darmo, teraz już za nią płacimy bo już nas stać.
Piszę jak jest.
Inne tematy w dziale Rozmaitości