Właśnie w wPolityce przeczytałem wywiad z senatorem Janem Legendą Solidarności Rulewskim.
O „kilometrówce” marszałka Sikorskiego legenda wypowiada się tak:
[...]Można przyjąć, że on pobrał pieniądze, ale w ramach autonomii parlamentarzysty wydatkował je na cele biura lub inne np. społeczne.[...]
Sposób rozliczania, obrotu pieniędzmi, jakie nam przydziela Kancelaria czy Senatu czy Sejmu, nie narzuca wprost precyzyjnego wydatkowania i sprawozdawania. Są pewne ramy, w ramach których możemy się poruszać. Jednak to nie oznacza, że marszałek nie może np. przeznaczyć je na ważne cele.[...]
Sam muszę z przykrością odmawiać rodzicom, fundacjom itd. datków na pomoc. A niektórych pieniędzy, mimo nadwyżki, nie mogę przekazać, ponieważ nie ma ku temu podstaw prawnych. A poza tym pieniądze nie są duże.[...]
Pamiętajmy jednak, że marszałek Sikorski otrzymał te pieniądze, ale ich nie przywłaszczył. To jest więc różnica między jego sytuacją a sprawą byłych posłów PiS, czyli Adama Hofmana i innych.
Po przeczytaniu czegoś tak infantylnego, wręcz prymitywnego, chce się krzyczeć: Nie, to niemożliwe, ludzie nie są tacy głupi!!! Dopiero po ochłonięciu przychodzi refleksja: Uspokój się chłopie, to nie do ciebie. To komunikat dostosowany do potencjału intelektualnego odbiorcy, fajnopolaka z umysłem tak otwartym, że połowa zdążyła już wyparować. Ale któż lepiej niż pasterze wiedzą czego pragną owieczki z ich stada? Ktoś zaprzeczy, że tutejsi giganci intelektu fajnopolskiego jak Starosta Melsztyński, Bartosz Wiciński-STOPS, Amstern czy Lubicz mają jakikolwiek problem z przyjęciem za swoją tej nędzy umysłowej? O gigantach mniejszych już nie wspomnę, bo ci wciągają takie treści nosem i proszą o dokładkę.
Gdybym tego sam nie przeczytał, to nie uwierzyłbym, że można publicznie i tak bezpośrednio wyrazić pogardę dla inteligencji odbiorcy. Najwidoczniej pasterze stada fajnopolskiego zrobili odpowiednie badania i znają doskonale potencjał intelektualny swoich owieczek i do tego potencjału dostosowują treść komunikatów, bo wypowiedź Rulewskiego nie jest czymś odosobnionym.Kilka dni temu spicza ta tym samym poziomie infantylizmu dał poseł Szejnfeld
„Pojechał” tak:
Ma [Sikorski dop. mój] tyle różnorakich spraw i spotkań, które muszą być poufne, a nawet tajne! Nie można ich podawać do publicznej wiadomości.
Żona gdy to usłyszała to głośno zapytała: „To on [Sikorski dop. mój] na te spotkania za trawę się przebiera?
Widocznie tak się jej skojarzyło.

Piszę jak jest.
Inne tematy w dziale Rozmaitości