Wydawałoby się, że gdy obywatel, nawet obywatel profesor, kupuje bilet i wsiada do środka transportu miejskiego, to właśnie od świadczącego usługę przewozu będzie oczekiwał zapewnienia mu bezpieczeństwa w trakcie przejazdu. Nie w Warszawie jednak. W Warszawie, gdy korzystający z usług przewozowych świadczonych przez Prezydenta miasta stołecznego zaliczy z bańki, to pretensje ma nie do świadczącej usługę pani Hani, ale do Kaczora. No cóż, jaki profesor takie pretensje, jakie miasto takie usługi przewozowe.
Piszę jak jest.
Inne tematy w dziale Rozmaitości