Ciągle mnie coś gna do tych miejsc, do tych ludzi, do tego niezwykłego świata przeze mnie upodobanego...
Opuszczam Was moi Mili Czytelnicy na kilka długich chwil.
Tak...! zgadliście wyjeżdzam do Chin.
Samolotem z Hanoi dolecę do Ventiane. Potem w obszarach górskich dziewiczego Laosu zadomowię się na kilka dni... powoli przemierzając się na północ ku granicy chińskiej.
W Laosie będę po raz pierwszy, dlatego me podniecenie jest ogromne. Mam obawy jak się z jego mieszkańcami dogadam... Znam język dawnych kolonizatorów Indochin, moja ½ jest dwujęzyczno – angielska... Liczę, że i tutaj najbardziej mówiący język świata mi przyjdzie z pomocą. Mimo rocznej nauki laotańskiego języka nie sądzę, że sobie dam radę w głębszej konwersacji.
Głównym celem mej tegorocznej włóczęgi jest dotrzeć do narodu Durong
Trasa wytyczona w Chinach, w prowincji Yunnan’u jest interesująca...
W Yunnan’ie będę piąty raz.
Prowincja ta należy do jednej z mych ulubinych. Mam trzy ukochane chińskie prowincje:
· Guizhou – prowincja mego serca
· Yunnan – prowincja mych pejzaży
· Sichuan - prowincja mych gór
Odwiedzę kilka mi już znanych miejsc, których obserwacja przyda mi się do porównania ich rozwoju na przełomie ostatniego dziesięciolecia. Wszystko zapowiada się wspaniale.
Do takiej wędrówki potrzeba mi było wiele informacji, które od ponad roku zbieram.
‘’Każda podróż zaczyna sie od pierwszego kroku’’.
I jak mi kiedyś powiedział Miły Blogier:
- lubisz to przysłowie chińskie, bo często je cytujesz.
Tak lubię je... jest tyle w nim prawdy i dodam jescze inne:
‘’Każdy krok zostawia ślad’’
Komentarze