trasa
trasa
zhongguo zhongguo
651
BLOG

'CHOĆ DROGA NIEDALEKA NIE DOJDZIESZ JEŚLI DO CELU NIE ZMIERZASZ'

zhongguo zhongguo Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

 

  Dolina Dulongjiang jest regionem wyjątkowo trudno dostępnym, bardzo odległym od miast i nadal żyjącym tradycyjnym rytmem. Przyroda jest tutejszym wspaniałym atutem. Przez 6 miesięcy w roku gdy pada deszcz lub śnieg region jest odcięty od świata. Przez resztę roku dojazd jest utrudniony, zważywszy na okropny stan kamienistych dróg, naprawianych każdorazowo po skończonym okresie deszczowym. Podejmuję się więc trochę trudnego zadania aby tam dotrzeć.

      

  Wiszące mosty, kaniony, górskie stoki stanowią bogactwo wizualne doliny. O długości 320 km Dulongjiang jest jednym z najlepszych strażników tajemnic Yunnan’u. Przez długi czas, aż do 1996 roku cudzoziemcy nie mogli tutaj przebywać.

       

     „Wściekła” rzeka Nu Jiang jest drugą najdłuższą rzeką południowo-wschodniej Azji, jest na dodatek pozbawiona zapór. Nu Jiang ulokowała się między górami Gaoligongshan i Birmą. Od 1986 punk kulminacyjny Gaoligongshan został wpisany na Światową Listę Dziedzictwa UNESCO.

  Celem mej podróży jest dotrzeć do narodu Durong  i spotkać już nieliczne przedstawicielki tej grupy etnicznej.

Pierwszym etapem mej wyprawy jest Liuku. Powoli zaczynam się oswajać z długimi 7-8 godzinnymi trasami, które są za każdym razem ciekawie urozmaicone ... i już czas mi się wydaje mniej długi. Częste kontrole policji również dostarczają wielu wrażeń.W Liuku właściwie nic się nie dzieje, zatrzymuję się tutaj tylko na nocleg. Jest ciepło, ale pochmurnie, co nie wróży nic dobrego. Czyżby upalne dni i noce spędzone w Ruili trzeba będzie schować do lamusa? Późnym popołudniem wybieram sie na małą przechadzkę po mieście leżącym tuż przy wejściu do doliny, gdzie zachwycam się ciekawym napisem na stoku: 

  

      Nazajutrz gdy jeszcze za oknem zmrok zwijamy manatki i kierunek dworzec autobusowy. Znajduje się on w dolnej części miasta. Na dworcu jeszcze pusto, ale spotykamy naszego kierowcę, który nas tutaj przywiózł wczoraj. I jak starzy znajomi, wspólnie siadamy na niskich stołeczkach przy niskich stoliczkach do śniadania.

            

Coś mnie intryguje i przypominam sobie, że podobna sytuacja już miała miejsce kilka lat temu. Będąc w Birmie na początku lat 2000 spotkaliśmy Izraelczyka Dawida Jabłonkę, z którym podczas jednej z wypraw jechaliśmy wspólnie wynajętym pojazdem. Tego samego pana Jabłonkę spotkaliśmy będąc w Sichuan’ie w 2008 roku. I od tej pory gdy jesteśmy w Azji mamy wrażenie, że go jeszcze przypadkowo spotkamy. Było by to zabawne. Czyż to nie zbieg dziwnych losów?

Warto tutaj było przyjechać. Po drodze mijamy wspaniale piękne pejzaże. Autobus mknie po nowo wybudowanych drogach, częste długie tunele wydrążone w skałach dodają ksztynę strachu pasażerom. Po przeciwnej stronie rzeki widoczne roboty drogowe umożliwiają nam zdać sobie sprawę z gigantycznego przedsięwzięcia

   Im bliżej naszego celu tym bardziej jazda nas fascynuje. Spoglądając na rozciągające się pasma zieleni rozdzielone rzeką zauważa się na szczytach białe proste budowle kościołów z charakterystycznym krzyżem na więźbie:   

        

Kilka kilometrów przed punktem kulminacynym autobusowej jazdy, zatrzymujemy się przed szlabanem. Tylko my cudzoziemcy wysiadamy z autobusu by dokonać opłaty wstępu na teren, który jest czymś w rodzaju rezerwatu przyrody. Otrzymujemy nasze karty wstępu, które skrupulatnie przechowujemy by w razie potrzeby je okazać.

Wjazd do Bingzhongluo jest triumfalny – jesteśmy w małej wiosce, gdzie Tybetańczycy, Lisu i Han mieszkają w symbiozie. Znalezienie noclegu okazuje się trochę trudnym eksperymentem. Jest tutaj kilka małych oberży, ale na widok ‘bogatych cudzoziemców’ ich właściciele anonsują nam wygórowane ceny. W końcu na skraju burgady, w małej uliczce niedaleko łąk stoi sobie tybetański hotelik i nas zaprasza w swe progi. Młoda Tybetanka go prowadzi, na plecach w nosidełku jej synek mile się do nas uśmiecha . Podoba nam się tutaj, i cena przystępna, i atmosfera wydaje się być rodzinną. Zatrzymamy się tutaj:

        

Pokój nasz jest na pierwszym piętrze. Łazienka i W.C. są na parterze. Pierwsza noc jest bardzo zimna, temperatura w pokoju nie przekracza 7°C. Noce są bardzo zimne, a w dzień świeci ciepłe słońce.

 A więc jutro ogrzejemy w promieniach słonecznych … nasze twarze.

 

         

Zobacz galerię zdjęć:

napis na stoku na dworcu autobusowym gigantyczna budowa kościół nasze schronnisko
zhongguo
O mnie zhongguo

CHINY - to moja pasja i powołanie. KRAJ, w którym jest najwięcej ludzi do polubienia. JĘZYK, HISTORIA, KULTURA, TRADYCJA ... wszystko mnie interesuje. Wśród moich podróży po Chinach losy wiodą mnie tam gdzie jest zawsze coś do odkrycia </&lt NAGRODA ''za systematyczną prezentację kultury chińskiej i budowanie mostów pomiędzy narodem chińskim i polskim'' (2012 rok)"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Rozmaitości