Nie wszyscy oczywiście, ale zacznijmy od początku. Mój przyjaciel, rodowity mieszkaniec Śląska Cieszyńskiego, który posiada podwójne obywatelstwo, a polską szkołę średnią ukończył w Karwinie (czyli po czeskiej stronie, ale nie na "Zaolziu", bo Karwina jest na pólnoc od Olzy), zgrzyta zębami, kiedy słyszy takie słowa, jakie ostatnio był łaskaw wypowiedzieć nasz prezydent Kaczyński. Przypominam - mówił on o polskim "grzechu", jakim było przyłączenie się do rozbioru Czechosłowacji. Czemu mój kolega, spokojny skądinąd człowiek, dostaje białej gorączki na takie słowa? Idea, jaka przyświeca mu, jako historykowi jest uświadamianie Polakom i Czechom prawdziwej historii Zaolzia (a raczej Śląska Cieszyńskiego). Czechom próbuje uświadamiać, że w ogóle taki region istnieje i że żyje tam mniejszość polska, wobec której władze ich kraju przez lata zachowywały się podle. Polskim elitom uświadamiać, że historia Zaolzia nie zaczęła się w roku 1938 i że należy brać pod uwagę nie tylko urazy czeskie, ale także aspiracje miejscowej ludności. Zwykłym Polakom, że problem Zaolzia to nie jest problem urażonej dumy Polski, ale zwykłych ludzi, polskich patriotów, którzy chcieli żyć w swoim kraju, a uniemożliwiono im to z powodu bogactwa ich ziemi - węgla i przemysłu. Tutaj można przeczytać cały tekst, jaki zadał mi do przeczytania z tej okazji: http://www.tinyurl.pl/?UBBMCIOQ.
Cytuję tutaj kilka fragmentów na zachętę:
"Wbrew obiegowym opiniom, w które wpisuje się wypowiedź Jaruzelskiego, wspólna walka Polski u boku Czechosłowacji w 1938 r. była w warunkach niechęci mocarstw zachodnich do wojny z Hitlerem skazana na porażkę.Czy jednak nie jest tak, że przepraszając Czechów próbujemy tak naprawdę przepraszać samych siebie za klęskę we wrześniu 1939 r.?"
"Tymczasem zajęcie przez Polskę Zaolzia w 1938 r. jest dla naszych południowych sąsiadów wydarzeniem marginalnym. Nie ma prawie żadnych opublikowanych wspomnień dotyczących wydarzeń z 1938 r. na Zaolziu, związanych z koniecznością opuszczenia tego terenu przez Czechów. W powszechnej świadomości czeskiej Zaolzie po prostu nie istnieje (nie ma nawet dokładnego czeskiego odpowiednika tego słowa)."
"Na ocenę wydarzeń z przeszłości przenosi się dzisiejszy sympatyczny obraz południowych sąsiadów, ukształtowany w zasadzie dopiero po wojnie poprzez kulturę popularną, film, literaturę i wspólnotę losów w komunizmie."
"Warunki życia ludności polskiej w Czechosłowacji nie były w pełni demokratyczne. Konsekwencją lekceważenia prawa do samostanowienia była konieczność wzmocnienia „czeskiego żywiołu” na pograniczu, a co za tym idzie wspieranie postaw oportunistycznych i przekształcanie obrazu kulturowego w celu wykorzenienia miejscowych tradycji. W pierwszym okresie władzę w gminach sprawowały zarządy komisaryczne; wprowadzano je czasem także w późniejszych latach w ważniejszych miastach, jak Karwina czy Trzyniec, w celu usunięcia polskich władz gminnych wybranych w wyborach samorządowych. Urzędnikami i żandarmami ustanawiano napływowych Czechów. Poprzez nacisk ekonomiczny skłaniano ludzi do wysyłania dzieci do czeskich szkół. Towarzyszył temu atrakcyjny pakiet – większa szansa na stabilną i lepiej płatną pracę, wsparcie socjalne. Osoby narodowości polskiej bardziej były narażone na bezrobocie, kolejarze byli przenoszeni z Zaolzia w głąb republiki, górale nie mogli załapać się na prace przy zwózce drewna. Dochodziło do podziału w społeczności i w rodzinach".
A teraz przeprosiny - no może jeszcze nie do końca, ale: "Niedawno prof. Mečislav Borák stwierdził w audycji Barbary Schabowskiej w radiowej Dwójce, że Czesi powinni wstydzić się za swój atak w styczniu 1919 r. i byłoby stratą dla samych Czechów, gdyby Polacy zaolziańscy zniknęli. Ostatnio opracowany czeski podręcznik dziejów II wojny światowej na ziemiach czeskich dla nauczycieli poświęcił cały rozdział sytuacji Polaków na Zaolziu. To jednak dopiero początek długiej drogi. Moralne zadośćuczynienie przebija się powoli..."
Życzę przyjemnej lektury całości artykułu. Mam nadzieję, że nieco rozjaśni to wszystkim, o co z tym Zaoziem chodzi i czy nasze ewentualne przeprosiny w ogóle kogoś interesują i czy mają właściwie sens. Jeśli ktoś tu miałby kogoś przeprasza, że raczej Czesi i nie tyle Polskę, co mieszkańców Śląska Cieszyńskiego.
Ps. Pewnie mało kto zdaje sobie z tego sprawę, ale Salon24 jest czytany na Zaolziu.
Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców.
Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami).
Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura