barbie barbie
4252
BLOG

Mamy dwa głosy więcej - i co nam zrobicie???

barbie barbie Polityka Obserwuj notkę 120

     Problemem Polski nie jest system dwupartyjny. W wielu krajach mamy do czynienia z miażdżącą przewagą dwóch partii – a jednak nikt nie twierdzi, że nie są one rządzone demokratycznie. Tak naprawdę przyczyny wojny polsko-polskiej leżą gdzie indziej.

   Polska „demokracja parlamentarna” jest chora – z tym twierdzeniem chyba wielu się zgodzi. Przez osiem lat PO prowadziła w Sejmie politykę „mamy arytmetyczną większość – no i co nam zrobicie?”. Co więcej – stara się tą metodę szatniarzy z „Misia” wykorzystywać również i obecnie.

   Aby być obiektywnym warto zauważyć, że PiS również (choć miał dotychczas niewiele okazji) potrafił bezwzględnie wykorzystywać „arytmetykę sejmową” - a później usiłował torpedować prace parlamentu składając choćby dziesiątki w sumie nieistotnych poprawek w celu spowolnienia procesu decyzyjnego.

   Coraz bardziej odnoszę wrażenie, że w tych grach zupełnie nie liczy się Polska i dobro jej Obywateli. Liczy się tylko sukces partii i jej WODZA.Opozycji się nie słucha, jej propozycje lądują bez dyskusji w „zamrażarce”, nie słucha się też głosu Obywateli wrzucając bez żenady setki tysięcy i miliony głosów popierających różne petycje do niszczarek. To właśnie przeciwko takiej „polityce” występuje ruch p.Kukiza.

   Nie mam żadnych złudzeń, że po wyborze p.Dudy będzie inaczej.Już dmą pisowskie trąby o „wielkim sukcesie”, „miażdżącym zwycięstwie” itp. A przecież obaj kandydaci w drugiej turze otrzymali powyżej 8 mln głosów! Oczywiście, dzięki przewadze o ok. 0,5 mln głosów wygrał p.Andrzej Duda i to on zostanie Prezydentem RP na kolejne 5 lat. Co prawda sam Prezydent-Elekt wielokrotnie podkreślał, że chce być prezydentem wszystkich Polaków, ale niestety ton wypowiedzi innych osób reprezentujących PiS (o „niepokornych” dziennikarzach i blogosferze nie wspominając) wcale na to nie wskazują. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że szykowana jest zemsta – czemu zresztą nie sposób się zbytnio dziwić.

    Podstawowym problemem polskiej demokracji nie jest samo istnienie partii politycznych, lecz ich wewnętrzna wodzowska struktura. Dotyczy to właściwie wszystkich – PiS, PO, PSL, SLD oraz mniejszych ugrupowań. Wystarczy cofnąć się myślami, aby sobie przypomnieć, w jaki sposób wodzowie pozbywali się swych współpracowników, którzy ośmielali się mieć własne zdanie – Dorna, Ziobry, Rokity, Napieralskiego i innych spychając ich na boczne tory. PO opuścili także jej założyciele - zaiste, przypominaja się rzymskie triumwiraty... Demokracja wewnątrz partyjna w praktyce w żadnej partii nie istnieje – to WÓDZ decyduje o wszystkim. To przecież Jarosław Kaczyński zadecydował o tym, że kandydatem PiS na prezydenta będzie Andrzej Duda i zażądał od reszty działaczy bezwarunkowego poparcia dla tej kandydatury. Podobnie było w PO – nawet nie rozpoczęto dyskusji nad inną kandydaturą. PSL też zadecydowało o wystawieniu własnego kandydata (z mizernym zresztą skutkiem) To wodzowie decydują o tym, kto będzie kandydował do Sejmu, Sejmiku, Parlamentu Europejskiego itp., oraz de-facto o tym, jak mają głosować członkowie ich partii. Ponieważ za pomocą różnych intryg pozbyli się co wybitniejszych jednostek opierają się na „maszynce do głosowania” składającej się w większości z „Rochów Kowalskich”.

   Co najgorsze ta metoda działa – dzięki niej Tusk i PO utrzymali władzę przez 8 lat!Poważny problem powstaje jednak wówczas, kiedy wodza braknie! To właśnie udana marginalizacja potencjalnych następców przez Donalda Tuska postawiła PO w obecnej sytuacji. Gdyby głosy kandydata PSL – Jarubasa zostały oddane na Komorowskiego jego wynik w I turze byłby lepszy niż Andrzeja Dudy, a to nie byłoby bez znaczenia przez drugą. Wątpię, czy Donald Tusk dopuściłby do takiego rozbicia głosów zwolenników koalicji rządzącej – p.Kopacz jest po prostu na to zbyt słaba.

  Przed PiS otwiera się więc spora szansa – jest na fali, u przeciwnika de-facto mamy okres inter-regnum, jeśli więc nie „pokpi sprawy” ma spore szanse na „pójście za ciosem”. Przecież ordynacji wyborczej do Sejmu nie da się już zmienić – a czy zwolennicy Kukiza okażą się wytrwali w swych dążeniach śmiem wątpić.

    Uzasadnione jest pytanie – czy to będzie dobre dla Polski – czy też wpadniemy z „deszczu pod rynnę”? Wszystkie dane – zarówno wyniki wyborów (frekwencja!), jak i ostatnie sondaże wskazują, że co najmniej połowa Polaków nie czuje się należycie reprezentowana. W pierwszej turze na Andrzeja Dudę głosowało 16,9%, a na Bronisława Komorowskiego 16,4% uprawnionych do głosowania! W drugiej ta różnica była nieco większa - odpowiednio 28,1% i 26,4%. Zwraca też uwagę liczba głosów nieważnych – w I turze 120 tys., zaś w drugiej ponad 250 tys. Sam zresztą tak głosowałem stawiając w II turze krzyżyki obu kandydatom oddając tym samym głos nieważny.

Ostatni sondaż wskazuje, że 62% Polaków uważa, że ich interesów nie reprezentuje żadna partia, zaś ponad 70% widzi miejsce dla nowej formacji politycznej.

    PO poważnie zawiniła widoczną na każdym prawie kroku arogancją oraz ignorancją (zwłaszcza w sprawach gospodarczych) – jednak „żółtą kartkę” od zwolenników Pawła Kukiza otrzymała nie tylko PO – ale także i PiS. Ludzie „czasu walki” mający dziś w powyżej szóstego krzyżyka posługujący się „szparą gębową” oraz wzywający do akcji „oddziały szturmowe” już nie zmienią poglądów. Komentarze w rodzaju „Bójcie się, mówię Wam, tego Dudy, gdyż został bardzo dobrze naostrzony przez fachowców. A jak Was z Nim dojdziemy, to naprawdę może być wesoło” należą do najbardziej niewinnych. Bardziej dosadnych wypowiedzi (także na „Salonie24”) o tym, co należy zrobić z przeciwnikami politycznymi nie będę cytować.

    Zaiste, dobry to wstęp do „nowej, świetlanej przyszłości” - trudno się więc dziwić, że ugrupowanie Pawła Kukiza i jego idea rozgonienia na cztery wiatry tych wszystkich koterii i dworów zwanych obecnie dla zmylenia przeciwnika partiami politycznymi zyskuje coraz większą popularność. Czego się bowiem Obywatele mogą spodziewać? Kolejnych transferów międzypartyjnych, walk o „jedynki” i „dwójki” na listach wyborczych oraz głosowań w myśl zaleceń WODZA i jego aktualnych (i dobrze płatnych) totumfackich tworzących jakiś „komitet polityczny”. A o wszystkim opowiedzą nam łgający bez zmrużenia powieki rzecznicy prasowi.

   Polityk, który lekceważy głos opozycji, który nie bierze pod uwagę poparcia, jakim także ona się cieszy, który wrzuca do niszczarek petycje obywatelskie - a wierzy jedynie w „pozyskanie elektoratu” i arytmetyczną przewagę kilku głosów w Sejmie to po prostu głupi polityk. Rzeczywistości też się nie zakrzyczy – można przez jakiś czas udawać, że jest czarownie, że nikt nie pije zbyt dużo wódki, że nikt nie przerywa ciąży, że załatwi się wszystko prohibicją i innymi ustawami bo „całe społeczeństwo nas popiera” - ale przebudzenie może być brutalne. To samo dotyczy zresztą wiary w czarowną moc „ciepłej wody w kranie”.

 

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (120)

Inne tematy w dziale Polityka