Podstawową zasadą każdego dziennikarza (także „internetowego”) powinno być wyraźne i jasne oddzielanie faktów od opinii i komentarzy. Niestety „SALON24 NEWS” sprzeniewierzył się tej zasadzie już w samym tytule notki i pierwszych akapitach: Holendrzy: Rosjanie zestrzelili Boeinga. Jest odpowiedź Moskwy.
Każdy, kto się interesował choćby pobieżnie tym tematem wie, że holenderski „Final Report” stwierdza jedynie, że samolot został zestrzelony przy użyciu rakiety rosyjskiej produkcji, zaś miejsce jej startu można wyznaczyć jedynie w przybliżeniu. Tyle „Final Report”.
Osobiście jestem prawie w 100% przekonany, że rakietę wystrzelili albo „separatyści” albo „zielone ludziki”. Wszak już przed tragedią malajskiego B777 dochodziło tam do zestrzeleń ukraińskich (a nie rosyjskich) samolotów – wynika stąd w oczywisty sposób, kto zarządzał na tym terenie „obronę” przeciwlotniczą. Znane są także wypowiedzi separatystów „na gorąco”. Jednak nie upoważnia to żadnego, nawet najbardziej niepokornego dziennikarza do wkładania w usta ekspertów holenderskich zdań, których nigdy oficjalnie nie wypowiedzieli!
Może jestem naiwny, ale chciałbym, żeby oficjalne teksty „Salonu24” nie mijały się z prawdą. Komentarze i notki blogerów to co innego – one są właściwym forum do publikowania swoich opinii...
Co do reakcji Moskwy – cóż, idą w zaparte jak każde państwo. Szli w zaparte na początku afery z zestrzeleniem koreańskiego 747 - w końcu się przyznali, jak okazało się, że załoga popełniła poważny błąd w nawigacji. Amerykanom też można sporo zarzucić – choćby to lecący wyznaczonym korytarzem iracki A300 z 290 osobami na pokładzie został zestrzelony przez okręt USA. Tego nie zrobiły "niegramotne ruskie sołdaty" a podobno profesjonalna załoga nowoczesnego, skomputeryzowanego i wyposażonego w najnowocześniejsze radary krążownika! Po powrocie jego dowódcę i członków załogi nagrodzono odznaczeniami. USA co prawda wypłaciły odszkodowania rodzinom ofiar, ale z komentarzem, że „nie oznacza to uznania odpowiedzialności za tą tragedię”.
Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem, Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie!
Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo