Bazyli1969 Bazyli1969
1189
BLOG

Żydowska migracja do „Polin” albo darmowa lekcja dla władz Rzeczypospolitej

Bazyli1969 Bazyli1969 Społeczeństwo Obserwuj notkę 35

Błądzenie jest rzeczą ludzką, ale dobrowolne trwanie w błędzie jest rzeczą diabelską.
Św. Augustyn z Hippony

image

Ten nieco bombastyczny tytuł notki musiał takim być. Nie da się bowiem mówić o sprawach pierwszorzędnych mimochodem i bez podkreślenia wagi tematu. Natłok informacji powoduje przecież, że niemal oduczyliśmy się odróżniać ziarna od plew, co czyni nas nieczułymi na zwiastuny procesów i zdarzeń mających potencjalnie fundamentalne znaczenie, nie tylko dla naszego komfortu – nazwijmy go roboczo – intelektualnego, ale także dla zaspakajania potrzeb umieszczonych u samej podstawy piramidy Maslowa. Dodam również, iż S24 postrzegam jako miejsce swobodnej wymiany myśli, w którym tak duże dziewczynki, jak i duzi chłopcy mogą poruszać kwestie, uznawane gdzie indziej za tematy tabu. Skorzystam z tego waloru, by skreślić kilka zdań o rzeczach ważkich. Co najistotniejsze, postaram nakreślić obraz sytuacji bez ideologicznego zadęcia, a więc na chłodno, poprzez pryzmat faktów.  Zatem…


Kilka dni temu zwróciłem uwagę na kwestie związane z imigracją do Polski. Zaznaczę od razu, iż w mojej opinii są to sprawy daleko ważniejsze od zadym związanych z „palcem Lichockiej” czy „awarią Czajki”. Rzecz jasna można mieć odmienne zdanie, ale jak uczy doświadczenie zmiany demograficzno-etniczne w danym państwie zawsze prowadziły do poważnych przewartościowań.  Bo przecież nawet pożar katedry Notre Dame nie zmienił oblicza Galii tak bardzo jak przyjmowanie co roku przez Francję 400 tysięcy migrantów. Dobrze… Przejdźmy na nasze podwórko.


W najbliższym czasie rząd Rzeczypospolitej ma zająć się rozwiązaniami dotyczącymi migracji do Polski. Takie oświadczenie złożył minister M. Dworczyk. Wydarzenie to przeszło mimo opinii publicznej i naprawdę tylko znikoma część mieszkańców Polski zwróciła uwagę na tę niezwykle istotną sprawę. Co ciekawe deklaracja Szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz inicjatywa polskich władz nie uszła uwadze… Czyjej? No proszę zgadnąć! Tak, tak! Uznali ją za interesującą, a nawet potrzebną, tacy ludzi jak Michał Bilewicz, Katarzyna Markusz czy Konstanty Gebert. Ten pierwszy na swoim koncie twitterowym pozwolił sobie nawet na takie dictum:


Gdy wydaje mi się, że o rządach PiS nie da się powiedzieć dobrego słowa, nagle pojawia się takie coś! Życzę wytrwałości - bo największy opór może pojawić się we własnym obozie politycznym.


Jak sądzę, według przywołanych postaci plan polskiego rządu w zakresie otwarcia na oścież drzwi imigrantom z dawnych terenów Rzeczypospolitej jawi się jako ciekawy i pożyteczny. To zaskakujące, gdyż ci sami ludzie nie szczędzą krytyki obecnemu obozowi władzy. A właściwie… Nie, wcale nie zaskakuje, bo jak podpowiada rozum ułatwienia w osiedlaniu się w granicach RP mają dotyczyć przede wszystkim osób pochodzenia żydowskiego. Gdyby zatem zamierzenia rządu miały przerodzić się w konkrety, to czy jest to dla Polski korzystne czy też nie?


Przeglądałem ostatnio wirtualne opracowania dotyczące historii narodu żydowskiego sporządzone piórami przedstawicieli tej nacji. Głównie te poświęcone obecności Żydów na ziemiach polskich. To, co we wspomnianych tekstach uderza najmocniej to podkreślanie przez zdecydowaną większość autorów, iż na przestrzeni wieków potomkowie starożytnych Izraelitów mieli ponoć niebagatelny wpływ na rozwój gospodarczy naszego kraju. Mało tego! Ten i ów spośród piewców takiej hagady potrafi twierdzić, iż dopiero pojawienie się wyznawców judaizmu nad Wisłą umożliwiło włączenie się społeczności tuziemców do głównego nurtu europejskich procesów gospodarczych. Można nawet odnieść wrażenie, iż opowieść prezentowana w muzeum „Polin” o mieszkańcach leśnej nadwiślańskiej głuszy z czasów pierwszych Piastów, których pobudziło do życia dopiero przybycie  Żydów, znajduje uznanie w oczach części żydowskich naukowców i publicystów. Jeśli ktokolwiek miałby wątpliwości co do prawdziwości mego resume, to zapraszam  na strony „Polin”, „Wirtualny Sztetl”, „Krytyka Polityczna”, „Jewish.pl” czy nawet „Wikipedię”. To jednak tylko jeden z elementów opowieści. Dużo ciekawszymi są twierdzenia, że rozwój ekonomiczny i rozkwit potęgi  Polski (później Rzeczypospolitej), a także innych państw, stał się możliwy dzięki aktywnemu uczestnictwu oraz z inspiracji społeczności żydowskich. Na pierwszy rzut oka dokonanie oceny prawdziwości takich twierdzeń wymagałoby pogłębionych studiów. Jest to jednak błędne przekonanie.  Dla zrozumienia w czym rzecz, wystarczy umiarkowanie wnikliwy ogląd przeszłości…


Powszechnie wiadomo każdy kraj i każdy naród przeżył w swych dziejach okresy wzlotów i upadków. Zdarzało się przecież, iż współczesne potęgi były onegdaj organizmami na dorobku i mało znacznymi a dawne największe potęgi są dziś państwami drugoligowymi. Przypatrzmy się przez chwilę kilku przypadkom rozkwitu potencji z uwzględnieniem czynnika żydowskiego.


Aż po wiek XV Galia była krainą rozrywaną wewnętrznymi konfliktami, rozbitą i atakowaną przez obcych. Nowożytne państwo francuskie powstawało w znojnym procesie podbojów, unifikacji, krwawych przewrotów, rewolucji wszelkiego rodzaju, ale…  W czasach Ludwika XIV (1643-1715) potęga Francji sięgnęła zenitu i nawet w okresie napoleońskim czerpała garściami z zasobów wygenerowanych przez Króla Słońce. Osiągnięcie pozycji hegemona na naszym kontynencie zabrało przywódcom francuskim niemal trzy wieki (XIV-XVII). I co ciekawe w żadnym razie w drodze na najwyższe podium władcom Francji nie towarzyszyli Żydzi. Można nawet powiedzieć, iż zamożność, dobrobyt, siłę militarną, przewagę kulturową osiągnęli Francuzi w czasie, gdy na terytorium „słodkiej Francji” żyły tylko nieliczne społeczności wyznawców judaizmu, a i wobec nich władze pozostawały w permanentnej kontrze. Nie miały one niemal żadnego wpływu na rozkwit gospodarki, gdyż niewielkie grupy Żydów mieszkające w Prowansji, Bordeux i Alzacji pozostawały na uboczu procesów dźwigających Francję na poziom lidera Europy. Trzeba pamiętać, iż w roku 1394 Karol VI wygnał  Żydów ze swego państwa. Dopiero Rewolucja Francuska, zrównująca (teoretycznie) w prawach wszystkich mieszkańców, umożliwiła wspólnotom żydowskim (zarówno tym drobnym, żyjącym pomiędzy Renem a Atlantykiem od dawna, jak i tym napływającym spoza granic) na włączenie się w procesy gospodarcze i społeczne.


Podobny przebieg zdarzeń miał miejsce w Anglii, w której tzw. emancypacja Żydów i zgoda na ich imigrację z kontynentu nastąpiła w roku 1830, czy w Szwecji, która dopiero w 1782 roku zezwoliła na ograniczone osadnictwo wyznawców judaizmu. Pierwsze z tych państw wchodziło właśnie w epokę imperialną, a drugie miało ją już za sobą. Oba zdobywały swą międzynarodową pozycję praktycznie bez udziału czynnika żydowskiego. Nie inaczej potoczyły się dzieje Hiszpanii. Oto w marcu 1492 r., Ferdynand i Izabela, wydali edykt nakazujący miejscowym Żydom przyjęcie chrześcijaństwa lub  emigrację z terytorium płw. Iberyjskiego. W efekcie ok. 80% wyznawców judaizmu opuściło królestwo. Po tym czasie miał miejsce niebywały rozkwit potęgi zjednoczonej Hiszpanii. Takie zdarzenia rozgrywały się nie tylko na zachodzie Europy. Rosja, z pierwotnie zapyziałego księstwa, przeistoczyła się w jedno z głównych mocarstw świata. Aż do roku 1917 rdzenne ziemie rosyjskie były niedostępne dla zdecydowanej większości wyznawców judaizmu. Moskwa mozolnie, po barbarzyńsku i przy udziale wyłącznie „gojów” budowała swą pozycję. Dopiero w wyniku rewolucji bolszewickiej ludność żydowska osiedliła się w większej liczbie w najważniejszy ośrodkach Rosji. A jak było u nas?


Do XVI stulecia Żydzi byli nieliczną mniejszością. Polska, a następnie Rzeczypospolita, była wtedy potęga. Starozakonni wypełniali niszę związaną z operacjami finansowymi i handlem dalekosiężnym. Poprzez to zasadniczo nie stanowili śmiertelnej konkurencji dla polskiego (multietnicznego) mieszczaństwa. Dopiero u schyłku XVI i u zarania XVII w. na ziemiach Rzeczypospolitej Żydzi (ci miejscowi i ci przybywający masowo spoza granic) poczęli gremialnie zajmować pozycje w handlu i rzemiośle trzymane dotąd przez chrześcijan. Mało tego! Na ziemiach ruskich i po części polskich zaczęli realizować się nie tylko jako rywale chrześcijańskich kupców i rzemieślników, ale również jako arendarze szlachty i magnatów. W ten sposób obrót pieniądza i towarów przestał być zasadniczo kontrolowany przez Polaków, Rusinów, Niemców, Litwinów i Ormian. Klucze do skarbca poczęli dzierżyć Żydzi, tj. ludzie tylko w jednostkowych przypadkach utożsamiający się z interesem Rzeczypospolitej. I to nie wszystko. W kraju, który dał schronienie i samorządność milionom Żydów istniał pielęgnowany przez wyznawców judaizmu specjalny fundusz zwany hocaoth sejmiks, który był przeznaczony  na łapówki dla panów szlachty w przypadku gdyby sejm chciał podjąć uchwały i ustawy niezgodne z interesem starozakonnych. Pieniądze z tej składki wykorzystywano wielokrotnie. Wspominał o tym m.in. biskup kijowski Ożga, który w kontekście rozpaczliwych osiemnastowiecznych prób podejmowanych przez reformatorskich posłów aby opodatkować ludność żydowską wg. zasad ogólnych, o działaniach Żydów opierający się takiemu rozwiązaniu wspominał tak:

Teraz dopiero rozumiemy opór i przekupstwa ze strony żydów . Niemal wszystkie z  tych podatków, z .wyjątkiem kwarty, którą opłacała szlachta, odnosiły  się do nich , oni bowiem dzierżą w tym czasie cały handel, a wszystkie szynki i karczmy, a nawet znaczną część realności ziemskich trzymają w arendzie. Arendarz wprawdzie nie płaci podatków, lecz wraz z podniesieniem ich, podnoszą się i czynsze, płacone przezeń właścicielom. Ale opór największy stawiają bezpośrednio ich dotykającemu „pogłównemu". W Koronie i Litwie w r. 1739, według zapisków Muzeum Czartoryskich jest żydów żonatych 550 tys. Gdyby każdy z nich dał na rok czerwony złoty (dukata), nie małąby stąd sumę skarb pozyskał. Cóż czynią żydzi, aby uchwale podobnej zapobiedz? Oto zbierają między sobą składki i przed każdym sejmem przeznaczają 150.000 złp. na przekupienie posła.


Jak widać twierdzenie, iżby Żydzi przyczyniali się do wzrostu potęgi danego państwa jest nieprawdziwe. Oczywiście można próbować podważać to spostrzeżenie, ale wydaje się to działaniem pozbawionym perspektyw. Bo jeśli zerkniemy na karty przeszłości, to zarówno w przypadku starożytnego Egiptu i Persji, Żydzi pojawili się w tych krajach nie po to aby budować ich pomyślność, ale tylko dlatego, iż te państwa były już niezwykle rozwiniętymi potęgami.  Rozwiniętymi, bogatymi, silnymi i –co ważne!- umiarkowanie tolerancyjnymi… Ktoś powie: a USA? Ha! Aż po przełom XIX i XX w liczba ludności żydowskiej na kontynencie północnoamerykańskim był stosunkowo niewielka. Członkowie tej społeczności (poza stosunkowo nielicznymi wyjątkami) żyli w swoim zamkniętym świecie i byli postrzegani przez wielu Amerykanów jako element destabilizujący. Takie przekonanie znalazło np. odzwierciedlenie w rozkazie gen. Ulyssesa Granta (z grudnia 1862 r.), który nakazywał wydalenie Żydów z obszaru trzech stanów. Powodem takiej decyzji było permanentne łamanie przepisów, spekulacja, szpiegostwo i przemyt. Dopiero imigracja z Niemiec, Anglii i ziem Imperium Rosyjskiego spowodowała, iż w roku 1929 w stanach Zjednoczonych żyło ponad 2 miliony wyznawców judaizmu. Czy to dzięki nim Ameryka zyskała status mocarstwa? W żadnym razie. Podwaliny pod potęgę USA przez kilkanaście dekad kładli chrześcijańscy migranci z Wysp Brytyjskich, Niemiec, Skandynawii, Italii, Niderlandów, Austrii, Francji, krajów bałtyckich,  Polski… To oni tworzyli produkty przemysłowe, uprawiali ziemię, realizowali usługi…  Wśród pionierów praktycznie nie było Żydów.


Naszkicowany powyżej przegląd pozwala przyjąć, że błędnym jest twierdzenie, powielane przez bezkrytycznych apologetów narodu żydowskiego, o jego bezcennej i niepowtarzalnej roli w rozwoju stosunków gospodarczych i politycznych. Historia dowodzi, iż nieomal w każdym znanym przypadku wyznawcy judaizmu pojawiali się na gotowe. Co prawda czasami  dysponowali rozwiązaniami wyprzedzającymi epokę, lecz dotyczyły one najczęściej obrotu pieniężnego, czyli czegoś co nie generuje żadnego namacalnego dobra. Można uznawać tę umiejętność za coś wyjątkowego, ale nadawanie jej cech absolutnej i bezdyskusyjnej pożyteczności jest już zdecydowaną przesadą.


Pozwoliłem sobie na krótkie zobrazowanie zależności pomiędzy uzyskiwaniem statusu państwa potężnego a obecnością ludności żydowskiej. Zdaję sobie sprawę z faktu, iż dla pełnego  omówienia tematyki należałoby popełnić wielostronicową rozprawę. Nie zmienia to postaci rzeczy, iż nawet pobieżny ogląd pozwala na sfalsyfikowanie przytoczonych na wstępie opinii dominujących dziś w przestrzeni medialnej (i naukowej!). Nie ma bowiem żadnych danych aby uznać, iż obecność społeczności żydowskiej w konkretnym państwie jawi się jako niezbędna dla wzmocnienia potencjału i siły konkretnego państwa. Praktycznie zawsze i wszędzie Żydzi (w większości!) korzystali z sił i zasobów określonego organizmu państwowego, a nie je budowali.


Notkę tę dedykuję siłom sprawującym władzę w moim kraju. Ufam, że nie pójdą drogą wytyczoną przez obecne władze Hiszpanii, które w lewackim amoku przyznały prawo do „odzyskania” obywatelstwa potomkom wszystkich Żydów Sefardim, wysiedlonym z płw. Iberyjskiego w XV –XVII stuleciu. Polsce i Polakom nie jest bowiem potrzebne żadne nowe otwarcie w kwestii żydowskiej. Szaleńcze przyznawanie polskich paszportów, przymykanie oczu na niektóre biznesy firmowane przez osoby narodowości żydowskiej czy haniebne kapitulanctwo  w imię  sojuszu z Izraelem, to działania nierozsądne, żeby nie powiedzieć głupie. Jeszcze nie zgromadziliśmy odpowiednich zasobów, a już mamy dzielić się nimi z obcymi. Dla mnie to idiotyzm lub dywersja. Jeśli jest inaczej, niechaj potwierdzą to czyny. W przeciwnym wypadku każdy rozsądny obserwator będzie mógł uznać, że „Warszawka” znów ugania się za mirażami. A jak wiadomo pogoń za nimi zawsze kończy się źle, a niekiedy nawet tragicznie…


Link:
https://twitter.com/Michal_Bilewicz/status/1301886107265773568

------------------------------------------------------------------------------

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.





Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo