Bazyli1969 Bazyli1969
569
BLOG

Gangrena na probostwie w Wyszko… Stop! W Bydgoszczy

Bazyli1969 Bazyli1969 Społeczeństwo Obserwuj notkę 35

Największy wstyd, gdy go nie ma.
U. Zybura
image

W Niedzielę Wielkanocną wybrałem się do mojego dawnego kościoła parafialnego. Wokół budynku niespotykana pustka. Taka niemal postapokaliptyczna. Pandemia… Cóż. Byłem kilka minut przed rozpoczęciem mszy świętej i z tego względu przeszedłem się wzdłuż „Alejki Pamięci”, która wyłożona jest pamiątkowymi kamieniami z wypisanymi na nich nazwiskami poległych, zamordowanych i zaginionych podczas wydarzeń związanych z II Wojną Światową i w czasach tuż po niej. Następnie podszedłem do drzwi świątyni. Klak, klak, klak… Zamknięte. Kolejne wejście… Klak, klak… Tak samo. Trzecia próba okazała się także nieudaną. Kościół zakluczony. Możliwość uczestnictwa w spotkaniu z Wielkim Nauczycielem w dniu Jego zmartwychwstania dostąpili zatem wyłącznie ci, którzy zmieścili się w osobowym limicie. Reszta? A kto by się o nich martwił?! Prócz mnie pocałowało klamkę jeszcze kilka innych osób. A przecież wystarczyło wystawić prowizoryczny ołtarz przed drzwi kościoła i odprawić mszę dla wszystkich chętnych na świeżym powietrzu. Wszak pogoda w miarę dopisywała, w trakcie procesji „Bożego Ciała” jest to standardem. Generalnie żenada. Zawróciłem. Prawdę powiedziawszy byłem bardzo mocno zdegustowany, bo…

Pamiętam, gdy w parafii p.w. Świętych Polskich Braci Męczenników tętniło życie. Nabożeństwa gromadziły takie tłumy, że mnóstwo wiernych z braku miejsca uczestniczyło w nich na zewnątrz świątyni. Kościół odwiedzali artyści, chóry z Polski i zagranicy, mszę odprawiali i wygłaszali kazania kapłani z dawnych polskich Kresów, organizowano akcje charytatywne na rzecz niepełnosprawnych, Polonii z Ukrainy, Kazachstanu, Łotwy, wystawy, prelekcje, debaty.  Lekcje religii prowadzone przez wikarych nie polegały na zapamiętywaniu formułek i kolorowaniu obrazków, ale zawierały spory potencjał nowości i poważnego traktowania młodzieży. Systematycznie odbywały się msze w intencji Ojczyzny,  a ich gośćmi byli czołowi lokalni aktywiści antykomunistyczni, a całe grupy młodzieży z nabożną czcią wyśpiewywały „Boże coś Polskę”. Ba! Nigdy nie zapomnę nabożeństwa, w którym uczestniczył ks. Jerzy Popiełuszko… Działo się!

Gdy dziś wspominam te chwile, to jest dla mnie jasnym, że powyższe było wielką zasługą ówczesnego proboszcza, czyli ks. prałata R. Biniaka oraz jego podwładnych. Parafia żyła, pracowała, kreowała rzeczywistość. Ks. Biniak był postacią nietuzinkową.  Rodowity bydgoszczanin przylgnął całym sobą do Jezusa. Zgodnie z prl-owskimi zasadami odsłużył wojsko, a potem zasmakował wielkiego świata. Mimo tego nie stał się niewolnikiem progresywizmu czy też kunktatorem. Pozostał wierny swemu powołaniu i Nauczycielowi. Jako pierwszy od czasów zagrabienia władzy w Polsce przez komunistów rzucił im wyzwanie i postawił pierwszą powojenną świątynię katolicką w Bydgoszczy. Pamiętam, że w latach 70. nabożeństwa odprawiane były w cieniu konarów rozłożystego drzewa, a i tak uczestniczyło w nich mnóstwo ludzi. To on również nie bał się zapraszać w progi świątyni osób niewygodnych dla władzy (m.in. J. Rulewskiego czy ks. J. Popiełuszkę). Posiadał przy tym spory talent organizacyjny, co objawiło się w stworzeniu hospicjum im. ks. Jerzego… Sam miałem okazję kilkukrotnie pogawędzić ze zmarłym w 2009 r. proboszczem i z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że to był Gość. Celowo dużą literą.

Obecnie, poza zabarykadowaniem mojego kościoła, władze parafii wsławiły się bardzo nieprzyjemnymi wydarzeniami. Otóż kilka lat temu zaistniała sprawa ks. Mirosława K., któremu postawiono zarzut molestowania seksualnego. Jak tam „ksiądz” Mirosław sobie poradził – nie wiem. Mam nadzieję, że jeśli kanoniczne dochodzenie prowadzone przez Kongregację Nauki Wiary dowiodło jego winy, to Mirosław K. nie chodzi już w sutannie. Niestety to nie koniec. Dosłownie kilkanaście dni temu wybuchała kolejna afera. Okazało się, iż wikary Rafał K. prowadził pozauszpasterską działalność. Mianował się bowiem „seksuologiem-amatorem”. Do praktykowania miał wybierać kilkunastoletnich chłopców  (głównie spośród ministrantów) i zapraszać ich na „sesje terapeutyczne”. W ich trakcie mierzył penisy przed i po… masturbacji. Na nagraniach stanowiących dowody jego przestępczej działalności można usłyszeć słowa „czy mógłbyś się rozebrać, bo tu jest zbyt ciepło, żebyś się nie przegrzał. Teraz zrób to, spokojnie, nie wstydź się, jesteśmy sami. Słychać, jak najpierw każe chłopakowi się rozebrać, a później zabiera się za mierzenie jego penisa.” Co najsmutniejsze w sąsiedniej parafii pod wezwaniem Opatrzności Bożej, oddalonej od opisywanego kościoła o kilometr, molestował i gwałcił chłopców ksiądz Paweł K., przeniesiony tu na czas procesu karnego o molestowanie dzieci z archidiecezji wrocławskiej…

Zachodzę w głowę jak to możliwe, że w dobie, gdy kulturowi marksiści oraz wyznawcy niektórych innych konfesji ze wszystkich sił starają się wszelkimi dostępnymi środkami i metodami spostponować  nauczanie Jezusa z Nazaretu i przedstawić Kościół Powszechny oraz jego wiernych w czarnych barwach, wielu kapłanów swym zachowaniem i tragicznymi zaniechaniami wspomaga tych gwałcicieli rozumu? Jak to możliwe, że obecny ksiądz proboszcz, będący kapelanem kilku służb mundurowych, wywołujący wrażenie człowieka bystrego i z zasadami, nie dostrzegał ohydy mającej miejsce pod jego bokiem? Dlaczego godne szacunku Siostry Urszulanki, żyjące dosłownie kilka metrów od „proboszczówki” nie podniosły larum? Z jakich powodów księża podejrzewani o nadużycia (przestępstwa) seksualne trafiają na tereny objęte jurysdykcją bp. J. Tyrawy? Czy to tylko kryzys, czy może celowe działanie, na które na naszym gruncie wskazują m.in. ks. Isakowicz-Zaleski, P. Lisicki, ks. prof. Guz i  S. Kratiuk? Sam już nie wiem co o tym myśleć… Być może nadeszły takie czasy, iż gdyby dziś żył S. Żeromski i zechciał opisać wzorcowe barbarzyństwo, to nie musiałby go szukać  u reprezentantów bolszewii, ale wystarczyłoby mu zajrzeć do niektórych polskich parafii i domów zakonnych. Niekoniecznie w Wyszkowie…

Zaznaczę na koniec, że wbrew nadziejom wrogów wiary i Kościoła nie piszę o tym z satysfakcją. To dla mnie prawdziwa tragedia, która kieruje me myśli ku przekonaniu, iż niezbędnym jawi się odcięcie ręki zarażonej gangreną. Zgodnie z ewangeliczną sentencją mówiącą, że  „lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła.” I to w trybie ekstraordynaryjnym. Bez tego ruchu wciąż będziemy świadkami tolerowania w stanie duchownym dewiantów seksualnych, złodziei, sybarytów i jednocześnie wystrzeliwania na out takich szacownych i niezłomnych duchownych jak ks. R. Kneblewski. Świat wariuje, ale Chrystus patrzy. I z pewnością wszystko zapamięta…


Link:
https://bydgoszcz.naszemiasto.pl/ksiadz-rafal-z-parafii-meczennikow-w-bydgoszczy-oskarzony-o/ar/c1-8147195

---------------------------------

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.


Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo