Bazyli1969 Bazyli1969
2116
BLOG

My, oni i Ponury Żniwiarz, czyli ciężki przypadek furor teutonicus

Bazyli1969 Bazyli1969 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 52

Jestem zwolennikiem pokoju, a ty rób, co ci każę, bo cię zabiję.
S. Perry
image

Za siedmioma rzekami, za siedmioma lasami, za… Chwila. To nie tak. Klechdy i baśnie mają się nijak do tego o czym chcę opowiedzieć. Wprawdzie wielu z nas uważa, sadzi i przypuszcza, iż tematu nie ma, ponieważ – jak stosunkowo niedawno oświadczył F. Fukuyama – historia się skończyła i wszystko co zapisano w księdze dziejowych boleści nie ma prawa się powtórzyć. Czemu? Bo nie. I już!  Tyle tylko, że tego rodzaju podejście jawi się jako nad wyraz infantylne i po prostu… głupie. Co więcej, prowadzi prostą drogą do powtórek. Nie zawsze przyjemnych. Ale ad rem.

Tak się złożyło, iż z rozkazu Klio zasłona tajemniczości okrywająca ziemie nadwiślańskie we wczesnym  średniowieczu została odsłonięta w okolicy połowy X stulecia  przez Niemców. Tymi, którzy spośród zachodnich Europejczyków najwcześniej wspomnieli o naszym pierwszym historycznym władcy byli mnich Widukind oraz biskup Thietmar. Obaj z rodu Sasów. Pierwszy z nich nazwał Mieszka I, władającego ludem Licikaviki, amicus imperatoris, czyli przyjacielem/druhem cesarza. Natomiast autor Thietmari merseburgiensis episcopi chronicon chwalił Piastowica prawie przy każdej okazji. I choć przywołane wzmianki powstały w związku ze zmaganiami zbrojnymi prowadzonymi pomiędzy Cesarstwem a państwem Polan, to mimo tego książę z Gniezna miał na ogół świetny PR nad Łabą, Renem i Wezerą. Trudno temu się dziwić, gdyż jak wynika ze źródeł Mieszko I dokonał przeorientowania swej (dotąd skierowanej na wschód i północ) polityki w latach sześćdziesiątych X w. i zwrócił się ku Zachodowi. Ponadto uznał przewagę Niemiec oraz  – na ogół – pokornie i w mig odczytywał oczekiwania niemieckich zwierzchników, pokornie płacił trybut „aż do rzeki Warty”; a nawet często wspierał ich zbrojnie.

Miodowy miesiąc w relacjach polsko-niemieckich zakończył się wtedy, gdy władzę nad Wisłą przejął Bolesław zwany przez potomnych Chrobrym. Stało się tak nie od razu, lecz działania podjęte przez Mieszkowica po śmierci jego ojca polegające na wygnaniu swych przyrodnich braci i zjednoczeniu ziem Odrowiśla musiały już wtedy zaniepokoić elitę niemiecką. Wszak z ich punktu widzenia jeden polański książę to znacznie gorszy scenariusz od tego, w którym takich „królików”, nieustannie toczących spory, będzie trzech, czterech albo i więcej. Z tego co nam wiadomo Bolesław uspokoił sąsiadów i przez pewien okres z nimi współpracował. Działo się tak nie tylko dlatego, że książę podjął taką decyzję, ale i z tej przyczyny, że w Cesarstwie doszło do głosu stronnictwo umiarkowane i jakoś tam szanujące podmiotowość Polan. Jednak po kilku latach wirus furor teutonicus odżył, a  Sasi, Bawarowie, Turyngowie oraz przedstawiciele pozostałych plemion niemieckich znów uznali, że wszyscy wokół winni służyć i być im posłusznymi. Twarda postawa Bolesława I i jedność kierowanego przezeń ludu doprowadziły do zawarcia pokoju w Budziszynie (1018 r.), który był dla Polski bardzo korzystny. Natomiast przez większości statystów zza Odry został uznany za porażkę. Nie dziwota, że ci ostatni czekali niecierpliwe na rewanż. Okazja po temu nadeszła w dobie panowania następcy i jednocześnie bolesławowego syna…

Nie ulega wątpliwości, że w procesie zrzucenia z tronu (królewskiego!) Mieszka II maczali palce cesarze niemieccy. Niezależna polityka i rosnąca potęga Polski spędzała sen z powiek germańskim hrabiom, grafom i książętom. Nie mogąc pokonać Polaków w otwartej walce spróbowano zastosować stary jak świat numer i wykorzystać agentów wpływu. Takimi okazali się Bezprym (przyrodni brat króla Polski), a także Otto i Dytryk.  Wszyscy z rodu Piastów. Zamęt jaki zapanował na skutek wewnętrznych niesnasek doprowadził prawie do totalnego upadku państwa polskiego. O liczbie i skali nieszczęść można by pisać długo. Ważniejszym jest jednak fakt, iż pożar szalejący nad Wisłą, Odrą i Bugiem osiągnął takie rozmiary, iż mógł rozprzestrzenić się na ościenne krainy i zburzyć jako taki porządek panujący w środkowej Europie. A ten był bardzo pożądanym przez Cesarstwo, gdyż w razie totalnej katastrofy i segmentacji tego regionu świata wpływy Niemiec znacznie by ucierpiały, a dodatkowo z takiego chaosu mogłoby wyłonić się nowe „kieszonkowe” mocarstwo (np. Czechy) przysparzające cesarzowi i jego dworowi poważnych kłopotów. Znów sięgnięto po wypróbowaną metodę i wysłano na wschód Kazimierza Karola (ok. 1034 r.), nazwanego potem Odnowicielem, dodając mu pięciuset zbrojnych. Z naszego punktu widzenia Kazimierz dokonał wielkich rzeczy. De facto odbudował rozbite w proch i pył władztwo. To prawda. Z drugiej strony musimy pamiętać, że na drodze restauracji pokonał (dążącego najpewniej również do zjednoczenia) tajemniczego Miecława, przetrącił kręgosłup nadwiślańskiej Słowiańszczyźnie, a także – co niekiedy nam umyka - stał się wiernym do bólu sojusznikiem Niemiec. Jak to się mówi: „w Berlinie wtedy strzelały korki od szampanów”, ale… Niemcy  niebawem ponownie stanęli przed trudnym zadaniem okiełznania i wprzęgnięcia w rydwan swych interesów Polaków, bo z Kazimierza narodził się kolejny Bolesław. Tym razem przez potomnych zwany Szczodrym lub częściej Śmiałym…

Mijały lata, dekady, stulecia i nic się nie zmieniało. Po wygnanym Bolesławie III, nastał proniemiecki Władysław Herman, po nim Bolesław Krzywousty, potem… Raz górą było stronnictwo – nazwijmy je roboczo – patriotyczne, a raz „Targowica”. Gdy w pewnym momencie pojawiła się szansa na zjednoczenie Polski i wykorzystanie poważnego osłabienia Niemiec, to czujnymi okazali się Brandenburczycy i zdradziecko przyczynili się do śmierci Przemysła II (1296 r.). Wiedzeni odwiecznym instynktem robili wszystko, by na wschodzie nie powstał silny i niezależny polityczny organizm. Śladami swych poprzedników poszli następnie Krzyżacy, Prusacy, przywódcy II i III Rzeszy. Od czasu do czasu wykorzystywali metody militarne, ale najczęściej posuwali się do rozbudzania niepokojów wewnątrz Polski. Wybierali spośród mieszkańców naszego kraju agentów gotowych w imię własnych interesów sprzedać swą Matkę-Ojczyznę, dodawali do tego szczyptę perswazji ekonomicznej i łyżkę czarnego marketingu. Niestety  często im się udawało. Zbyt często!

Dziś sytuacja się powtarza. Z jednej strony świadoma część narodu, która wie, iż kluczem do poprawy losu Polaków na każdej płaszczyźnie jest posiadanie niepodległości i suwerenności oraz partnerska i równoprawna współpraca z sąsiadami. Po drugiej stronie barykady stoi uwiedziona przez niemieckich delegatów masa przekonana, że los niewolnika to wszystko na co stać potomków wielkich Bolesławów. Są w jej szeregach nie tylko niereformowalni abderyci, geszefciarze oraz genetyczni łajdacy, lecz również otumanieni niesmacznym spektaklem nieszczęśnicy, dla których otrzeźwienie nadejdzie dopiero w chwili, gdy znów będą musieli ściągać czapki z głów przed przechodzącym obok nadczłowiekiem.

I jeszcze jedno… Zastanawiający jawi się fakt, że o ile przez wieki królowie, cesarze i kanclerze starali się poddać swojej władzy nie tylko nas oraz innych wschodnich Europejczyków ale także mieszkańców Niderlandów, Duńczyków, Francuzów i Szwajcarów, o tyle obecnie porzucili te kierunki i prawie całą swą energię wykorzystują do pacyfikacji naszego regionu. Staram się to zrozumieć i przychodzi mi do głowy tylko jedno wyjaśnienie. Być może teutońska furia (furor teutonicus) ma dwie odmiany. Tą uleczalną – zachodnią oraz tą wschodnią, niezwykle agresywną. Nie chcę być złym prorokiem, ale jak wiadomo - do trzech razy sztuka i jeśli nasi zachodni sąsiedzi nie pójdą po rozum do głowy i wywołają kolejny bałagan, to może okazać się, że jedynym lekarstwem na tą wybitnie niemiecką przypadłość okaże się Ponury Żniwiarz. A nikt, łącznie ze mną, tego by nie chciał.

A poza tym uważam, że Platforma Obywatelska winna zostać zdelegalizowana.

----------------------------------

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych

Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura