Bazyli1969 Bazyli1969
378
BLOG

O walce człowieka z barbarią AD 2023

Bazyli1969 Bazyli1969 Społeczeństwo Obserwuj notkę 34

Dno jest dnem, nawet jeśli jest obrócone do góry.
S.J. Lec
image

Nie dalej jak wczoraj ponownie poświęciłem swój czas na  film sprzed ponad czterdziestu lat  pt. „Walka o ogień”,  w reżyserii Jean-a-Jacqus-a Annaud. Film ekstra klasa. Mimo upływu lat wciąż wart obejrzenia. Jednym z ciekawszych epizodów (a jest w nim ich całe mnóstwo) jest ten, w którym pozytywnie bohaterowie obrazu, czyli Noah, Gaw i Amukar po długotrwałej i wyczerpującej wędrówce, pełnej niebezpieczeństw, głodu i chłodu, natykają się na niemal wygasłem ognisko. Swą radość , adekwatną do neandertalskiej psyche, obrazują poprzez wytarzanie się w wygasłym popiele. Zadowolenie, szczęście, ratunek. Nagle jeden z w/w rozgrzebując wygasłem ognisko natrafia na… szczątki istoty człekokształtnej. I natychmiast z odrazą i wstrętem odrzuca wypaloną kość czy czaszkę swego „brata” w gatunku. To piękna scena. Pokazuje – choć jest to i tylko domniemanie – że już tysiące lat temu żyły na naszej planecie społeczności kierujące się w swym bytowaniu zasadami obcymi światu zwierząt. Rzecz jasna  autor wspomnianego widowiska rozpostarł przed widzami autorski pogląd, ale nie da się wykluczyć, ba!, jest prawie pewnym, iż właśnie tego rodzaju tabu (kanibalizm) krok po kroku czyniły z naszych (pośrednich) przodków… homo sapiens. Gwoli sprawiedliwości należy przyznać, że ustalenia archeologów, etnografów oraz antropologów dowodzą, że jeszcze długo, bo aż po czasy współczesne, istniały wspólnoty praktykujące antropofagię. Jako działania codzienne lub rytualne. To prawda. Z drugiej strony trzeba podkreślić fakt, że zdecydowana przewagę zdobyły te społeczności, które w pożeraniu reprezentantów własnego gatunku widziały nieakceptowalną zbrodnię. Czemu o tym wspominam?

Wygrzebywanie się z bagna barbarzyństwa to proces mozolny, trudny i długotrwały. Jeszcze niedawno, gdyż w skali dziejów ludzkości tysiąc lat to prawdziwe mgnienie oka, nasi nadwiślańscy przodkowie nie mieli nic przeciwko topieniu nowo-narodzonych dzieci w jeziorach i stawach. Albo, gdy członek rodziny (dziadek, ojciec, matka) stawali się niedołężnymi i niezdolnymi do pracy, nasi antenaci zamiast podziękować im za wieloletni trud opieki nad potomkami, wynosili ich do lasu lub na bagna, by tam umierali. Z zimna, głodu, pod kłami dzikich zwierząt. Kto nie wierzy temu przypomnę, że jeszcze w drugiej połowie XVII w. nasi pobratymcy z Wendlandu (obecnie w RFN) honorowali ten obyczaj i przyłapywani na tym „robili duże oczy”, gdyż było to dla nich oczywiste i jak najbardziej tradycyjne. Powiem więcej!  Aż po XIII albo nawet XIV stulecie na polskich ziemiach trwał obyczaj nazywany uczenie snochactwem. Polegał na tym, że ojciec rodziny miał pełne prawo do spędzenia pierwszej nocy ze swoją nową… synową. Rzecz jasna, nie każdy korzystał  z tego prawa, ale miało ono mocne fundamenty społeczne. Podobnie brutalne i budzące odrazę obyczaje panowały na poziomie państwowym. Jeśli bowiem w czasach panowania (nb. uwielbianego przez wielu) Bolesława Chrobrego, któryś z jego poddanych pozwolił sobie na  zjedzenie „schabowego” w okresie Wielkiego Postu, to silni ludzie naszego księcia, a potem króla, mieli prawo, by takiemu delikwentowi publicznie… wybić zęby. Ba! Kobieta przyłapana na cudzołóstwie mogła zazdrościć obżartuchowi, ponieważ za swą frywolność musiała zapłacić… wycięciem łechtaczki, którą kaci, po amputowaniu, przybijali do odrzwi jej domu. No tak…

Wspominam o tym, gdyż oblicza barbarzyństwa są różne. Te, wyżej wymienione, choć drastyczne miały na celu (o paradoksie!) wznieść wspólnotę polską na wyższy poziom. Kontrowersyjne, lecz warte dyskusji. Co więcej, w/w przykłady dowodzą, iż brutalne i wstrętne metody miały na celu wyrugowanie obyczajów nieakceptowanych z dzisiejszego punktu widzenia. Ówczesnego rozwiniętego świata także. Miało to zatem jakieś wyższy cel. I do tego pozytywny, gdyż zahamowanie mordowania dzieci, starców i wybijania zębów, za w sumie błahe przewiny, stanowiło wyraźny progres. A dziś?


Znajdź różnice...

image

image

Jesteśmy świadkami bezwzględnego wpychania społeczeństw (w tym naszego) w odmęty pierwotnego barbarzyństwa. Aborcja na zawołanie, „miłość nie zna granic”,  demontaż tożsamości, bajędy o mnogości płci, pacyfikowanie naturalnej potrzeby przynależności do realnej wspólnoty, przenoszenie mitycznego dobrostanu planety nad dobro człowieka, negowanie pojęcia „prawda”, gawędy o dopuszczalności kazirodztwa, propagowanie eutanazji, nawoływania do rozpuszczenia się w amorficznej wspólnocie europejskiej… To wszystko już było! I tylko osobnicy złej woli lub totalni abderyci nie zanotowali tego faktu. A może zanotowali, ale w swych chorych umysłach dokonali demolki osiągnięć rodzaju ludzkiego i w imię własnych, wybitnie partykularnych interesów, postawili sobie za cel zepchnięcie mas w odmęty barbarzyństwa? To przypuszczenie nie jest bez sensu, ponieważ każdy socjolog i każdy człowiek posiadający choćby gram mózgu wie, iż zarządzanie tłumem, któremu w imię równości, tzw. sprawiedliwości i konieczności dziejowej zaproponuje się obniżenie poziomu wymagań, jest znacznie łatwiejsze niż stawianie przed ludem wyzwań. Politycznych, etycznych i moralnych. No cóż… Świat się zmienia. Dziś przewagę (wyraźną!) mają intelektualni pornografowie, kłamcy, oszuści i oczajdusze. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że panta rhei i za jakiś czas znów do głosu dojdzie rozsądek, przyzwoitość i rozum. Mam nadzieję tego doczekać. Aby tak się stało nikt spośród tych, którym nie jest wszystko jedno, nie może pozostawać obojętnym lub skapitulować. W przeciwnym wypadku W. Karpiński zostanie wyniesiony na ołtarze, a J. Popiełuszkę okrzyknie się dewiantem. A wtedy Noah, Gaw i Amukar z pewnością będą się za nas wstydzić.

Od 30 minuty...

---------------------------

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych


Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo