Bazyli1969 Bazyli1969
668
BLOG

Nie taki Moskal straszny jak go malują

Bazyli1969 Bazyli1969 Kultura Obserwuj notkę 64

Jesteśmy okłamywani pozorami prawdy.
Horacy
image

Bucza...

Kilka dni temu jeden poczytny i zaprawdę interesujący bloger zarzucił mi (jak mniemam nie złośliwie), iż jeszcze niedawno apelowałem do wszechświata o wspólne z Ukraińcami zdobywanie Moskwy. To oczywiście lekkie nadużycie, ponieważ w historii zajęcie stolicy Rosji udało się niewielu. Na krótkiej liście zawierającej imiona ludów, które dostąpiły tego „zaszczytu” są li tylko trzy nacje. Tatarzy (kilkukrotnie), Francuzi i … my, Polacy. Nawet Litwini czy Szwedzi w apogeum swych potęg nie potrafili zrealizować tego zadania. Wiadomym jest zatem, iż wyznaczanie takiego celu to nad wyraz optymistyczne założenie. A biorąc pod uwagę potencjał ukraiński i – niestety na dziś  – nasz,  niemal science-fiction. Ja to wiem. Ale, ale… Zostawiając na boku scenariusze godne Hollywood przejdźmy do realu.

Wielu z nas dyskutując na temat agresji rosyjskiej na Ukrainę, wzorem Aleksandra Macedońskiego, kończy wszelkie dysputy dotyczące przewidywań na temat końca tegoż konfliktu cięciem. „Rosja to potęga światowa”. „Putin bawi się z Kijowem”. „Upadlińcy o krok od klęski”. Szanuję, ale się nie zgadzam. Dlaczego? Bo tak mi się wydaje? Nie. Bo łupie mnie w kościach? Nie. Bo tako rzecze Zaratustra? No nie! Po prostu patrzę i widzę. Historia uczy, że ścieżka, czy też droga Moskwy do potęgi była naprawdę wyjątkowo lekka. Na tle europejskim, a może nawet światowym. Bo przecież regionalne księstewka, którego władcy pełzali swego czasu przed chanami i z tego tytułu czerpali materialne korzyści, budowało swą siłę w oparciu o pochłanianie licznych, pojedynczo słabych, organizmów państwowych. Spójrzmy obiektywnie. Twer, Torżek, Włodzimierz, Suzdal… Spacyfikowane i wyludnione  wespół przez Moskali i Tatarów księstwa. Następnie Psków, Wielki Nowogród, Mordwa, Chanat Kazański, Chanat Astrachański, Chanat Syberyjski… Wszystkie te podmioty uległy presji Moskali nie tylko z powodu przewagi książąt moskiewskich, lecz przede wszystkim dlatego, że opuścili je sprzymierzeńcy i panowało w nich bezhołowie. Poprzez groźby, szantaże, przekupstwo… Zresztą jakim przeciwnikiem dla Moskwy mógł być taki Chanat Syberyjski, którego obrońcy w listopadzie 1582 r. przeciwstawiali się ludziom cara kiścieniami i łukami? Dla zobrazowania dysproporcji przypomnę, iż w ósmej dekadzie XIX stulecia kilkuset brytyjskich żołnierzy potrafiło pokonać – niemal bez strat własnych -  kilkanaście tysięcy Zulusów.

Wspominam o tym, gdyż gorejący na Ukrainie konflikt dobitnie ukazuje słabe strony Imperium zarządzanego przez W. Putina. Rzecz jasna „żelazna pięść” Władimira Władimirowicza uderza nieustannie w linie obronne Ukraińców, ale są to ciosy absolutnie przeceniane przez światowych „sędziów”. Zatrzymajmy się na chwilę przy liczbach. Ukraińskie PKB (nominalne) sprzed wojny to niewiele ponad 200 mld. USD i jakieś 35-38 milionów ludności. Z kolei rosyjskie PKB to ok. 1 bilion 700 miliardów USD i ponad 140 milionów ludności, a więc ponad ośmiokrotnie więcej na polu zamożności i ok. czterokrotnie w zakresie potencjału ludnościowego. Na zdrowy rozum taka dysproporcja jawi się jako decydująca. Ba! To znacznie bardziej niekorzystna dla Ukrainy nierównowaga niźli porównanie potencjału Rzeczypospolitej i – dajmy na to – Republiki Czeskiej. W efekcie, każdy zimny do szpiku kości analityk winien oświadczyć (bum cyk cyk!), iż Kijów nie ma żadnych szans w starciu z potęga W. Putina. Czyżby?

Wydarzenia, których byliśmy świadkami wykazują jednoznacznie i bezapelacyjnie, iż Moskale dysponują świetnym PR. Więcej! Potrafią zaczarować decydentów wolnego świata. Nie mam pojęcia czy uczyli się tego od Davida Copperfielda, czy mają to we krwi. W każdym razie na papierze Rosja posiada gigantyczną przewagę nad Ukrainą. Przewagę tego rodzaju, że polityk sprawujący współcześnie rządy w grodzie nad Dnieprem winien dla dobra sprawy ściągnąć beret i przyjąć niemal każde ultimatum wysyłane znad rzeki Moskwy. A jednak… Ukraińcy jasno wyartykułowali: nie! Dlaczego?

Nie chcę babrać się w przeszłości, choć bez wiedzy o niej nikt nie jest w stanie podejmować rozsądnych decyzji. Wspomnę tylko, że gdy w listopadzie 1708 roku wojska cara Piotra I zdobyły Baturin/Baturyn (stolicę kozacką), to z całych sił starały się wykorzenić wszelkie zamysły niezależności ludu „małorosyjskiego”. Wystarczy wspomnieć, iż dzicy Buriaci, Tatarzy, Karelowie, Maryjczycy, Wepsowie, Adygejczycy  i Kałmucy,  zasilający szeregi armii rosyjskiej, bez żadnych skrupułów darli pasy z kilkuletnich dzieci. Obcinali im głowy, ręce, nogi. Gwałcili tabunami ukraińskie kobiety, wypruwali flaki z kozaków, a starszyznę miażdżyli kładąc na niej całe budynki. Nie dali spokoju nawet zwłokom, bo umarłych nabijali na pale i tzw. koła. Od tej pory opór kozaków, jako ludzi przyzwyczajonych do wolności panujących w Rzeczypospolitej wygasł. Nie do końca, ale w skali masowej – tak. Wciąż jednak tliła się niezgoda na dominację obyczajów rodem ze Złotej Ordy. Dlatego pragnę podkreślić, iż opór współczesnych Ukraińców jest dla w pełni zrozumiały i ma moje wsparcie. Mimo wielu, bardzo wielu uzasadnionych zastrzeżeń.

image

image

Tak rozprawiali się z kozakami/ukraińcami carowie

Kończąc. W przestrzeni publicznej pokutuje (!) przekonanie, że Moskale są w stanie łatwo pokonać Ukraińców, a potem Bałtów, Estończyków, Polaków, Rumunów, a następnie – niczym walec – runąć na inne europejskie kraje. Hmm… Uważam takie przekonanie za nadinterpretację, przesadę lub… kłamstwo. Fakty świadczą same za siebie. Rosja nie ma dziś żadnych szans w starciu z Zachodem. Oczywiście w razie wojny obronnej, każdy Rosjanin (nie tylko etniczny) okopie się w ziemi i będzie gotów oddać życie za Świętą Ruś. Na szczęście taki scenariusz jest nie tylko nie realny, lecz również niepotrzebny. Jedno jest pewnym. Na dziś rzekoma niespożyta potęga Rosji zatrzymała się na umocnieniach wykopanych przez pogardzanych Chachłów. To świadczy o jednym. Putin blefuje, a liczni wtórują mu z głupoty lub z przyczyn ukrytych w portfelach. Całą tą narrację wykoślawia fakt, że biedni, żyjący w skorumpowanym państwie, poddawani naciskom i wyśmiewani Ukraińcy okazali się nietuzinkowymi patriotami, a ich odwaga wspięła się na poziom niedostępny dla większości Europejczyków. Doceniam to, jestem pełen szacunku i wspieram ich nie tylko słowem, bo wiem, że w rzeczywistości potomkowie Włodzimierza Wielkiego bronią nie tylko swych dzieci, kobiet i miast, lecz także Lublina, Białegostoku, Rzeszowa, Krosna, Zamościa, Suwałk  i Siedlec. Życzę im powodzenia i zapewniam, że nie taki Moskal straszny jak go malują.

--------------------------------

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych

Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura