Hipokryzja i moralna labilność przyprawiają mnie o mdłości.
L. Machała

Zacznę od definicji… „Hipokryzja to zachowanie polegające na rozbieżności między deklarowanymi zasadami a faktycznym postępowaniem. Polega na udawaniu lub głoszeniu pewnych wartości, jednocześnie ich nie przestrzegając, co często jest motywowane chęcią zdobycia akceptacji, ukrycia własnych wad lub osiągnięcia korzyść”. Tyle nauka. Przejdźmy teraz do praktyki dni codziennego.
Otóż żyła sobie pewna Karolina. Gdzie mieszkała, czym się zajmowała, jak długo żyła na tym świecie? Któż to wie! W każdym razie w wolnych chwilach zajmowała się prostowaniem rzeczywistości. Czyniła to z pasją i wkładała mnóstwo wysiłku w te działania. Była bowiem przekonana, iż z wysokości osobistego i wszędzie zabieranego ze sobą cokołu widzi realia lepiej i – co oczywiste – wyciąga z faktów lepsze, bo absolutnie prawdziwe wnioski. Doszła do takiej wprawy, że osoba obserwująca Karolinę na schodach nie była w stanie (tak jak w przypadku B. Geremka) stwierdzić, czy Karolina z nich schodzi, czy też na nie wchodzi. Mistrzostwo!
Problem w tym, że ogląd Karoliny był li tylko jej subiektywnym i do tego absurdalnie nieżyciowym zachowaniem. Ba! Wewnętrznie i namacalnie sprzecznym. Bo przecież Karolina dając upust swojemu lekceważeniu względem sporów o kształt kraju w którym żyła i stwierdzając, że jej to „bimba”, jednocześnie lamentowała nad losem pań siedzących na kasie w przysłowiowej „Biedronce”. Więcej! Krytykowała zasady dotyczące rozwiązań emerytalnych i wskazywała (słusznie!), iż są one nieprzejrzyste i – często – krzywdzące. No, ale skoro jakość rozwiązań społecznych uzależnionych od programów politycznych wdrażanych przez poszczególne opcje Karolinie „bimba”, to o co ten krzyk? Podobnie krytykowała z zacięciem wszystkich tych, którzy stosują się do zasady zapisanej w Ewangelii św. Mateusza mówiącej: „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.”. Nie pojmując, że takie podejście, choć często niekomfortowe, jak najbardziej sprzyja relacjom międzyludzkim. Wolała naiwne „ą” i „ę”. Taki drobiazg…
I tak sobie Karolina dryfowała po niezmierzonych przestrzeniach Internetu, głosząc wszem i wobec recepty na – rzekomo – najprzyjemniejsze bycie. Od czasu do czasu poruszała zagadnienia z pogranicza powagi i rzucała w przestrzeń opinie dotyczące religii, seksu, gospodarki, zwyczajów, kultury… Czego tam nie było?!Co ciekawe, zawsze i wszędzie podkreślała, że swoboda w zakresie postępowania, obyczajności i poglądów to rzecz święta. I po części miała rację, ale… Zapomniała o rzeczy najważniejszej: dobrostanie człowieka. Niby coś tam, coś tam, jednak nigdy jej widzowie oraz "czytacze"nie spotkali się z stanowczym potępieniem np.: pedofilii praktykowanej w niektórych środowiskach muzułmańskich, kamienowania cudzołożnic, publicznego wieszania homoseksualistów, afrykańskiego obrzezywania kobiet. Ja przynajmniej tego nie pamiętam. I, idąc krętą ścieżką logiki Karoliny, to trzyma się – pardon!- kupy. Bo skoro „Tak, tak; nie, nie” jest passe i stosują tę zasadę jedynie śmiesznie „fanatyczni” chrześcijanie, "patrioci" oraz potakujący im imbecyle, to po co się naciągać? Łatwiej skrytykować ludzi mówiących prawdę (czyli wystawiających ocenę zjawiska w zgodności z faktami, bez względu na sytuację), niż stosować się do podstawowych zasad logiki.
Wreszcie Karolina, z wysokości zabieranego wszędzie cokołu, bezlitośnie „miażdżyła” oponentów stwierdzeniem, że chowają się oni przed wzrokiem publiki pod anonimowymi kontami. Wielkie odkrycie! Sama natomiast zapominała, że (tylko w Polsce) żyje ok. 300 000 pań o imieniu „Karolina” i ok. 31 000 ludzi o nazwisku „Nowicka”. Taka spryciula!
Nie znam osobiście Karoliny (matko i córko!) co wcale mnie nie martwi, chociaż – być może – w przypadku spotkania tet-a-tet wyszedłbym z niego kontent. Na dziś mogę śmiało przekazać Karolinie jedną, bardzo życiową, ideę: „Gdyby […] hipokryzja zostawiała blizny, moglibyśmy zagrać w Koszmarze z Ulicy Wiązów bez charakteryzacji.” Mówię o Karolinie w ten sposób, gdyż zaskakująco przypomina mi ona obwieszoną koralami Joannę Senyszyn, która to gardłując - jak przystało na wzorcową hipokrytkę - o konieczności pomocy dla nachodźców, w żadnym ze swoich sześciu mieszkań nie przyjęła ani jednego. Karolino, to z troski o Ciebie.

----------------------
Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych
Inne tematy w dziale Społeczeństwo