Błoto stwarza czasem pozory głębi.
S.J. Lec

Lubię się uczyć, choć wiek szkolny już poza mną. Trudno, mam to we krwi. Zatem, gdy interlokutor powołuje się na fakty i sprawy umykające dotąd mojej uwadze szperam, węszę, czytam, zapamiętuję i wyciągam wnioski. Po to, aby przyznać się do pomyłki albo twardo bronić własnej opinii. Tak też się stało w przypadku (ukrytej) polemiki Koleżeństwa wobec jednej z moich rocznicowych notek. A dotyczyła ona Powstania Listopadowego i wynikających z niego wniosków. Dla nas, Polaków. Niestety te nie zostały odpowiednio odnotowane, ale za to rozpętała się prawdziwa nawałnica oburzenia. Z jakiego powodu? Ano z takiego, że – podobno - ja i mi podobni nawołujemy do bezrozumnego rzucania się z motyką na słońce, roztrwaniania polskiej krwi za bezdurno i przedkładania jakiejś wyimaginowanej idei nad los narodu. Naprawdę? Odpowiedzi satysfakcjonującej na moje zastrzeżenia nie odnalazłem, ale otrzymałem w zamian „lekcję realizmu” sygnowaną nie tylko przez cały legion Kolegów i Koleżanek z tego Forum, lecz również przez czołowego reprezentanta stronnictwa „chłodnej głowy” w osobie Kolegi @kelkeszosa. I to nie wszystko! Tuż za plecami blogerów oraz komentatorów stanął sam… Grzegorz Braun. Nie osobiście, ale w formie wirtualnej, zakodowanej pod filmem pt. „Braun – genialny wykład o powstaniu listopadowym”. A więc skoro nadciągnęła husaria…
Jednym z podstawowych zarzutów wobec przedstawionych przeze mnie w notce i podczas polemiki twierdzeń dotyczących przyczyn wybuchu jednego z największych zrywów naszego narodu okazał się ten, iż nie znam postaci Leona Newachowicza (1778-1831). Finansisty, przedsiębiorcy i jednocześnie… czynnego łapownika i gangstera. To on, wg. G. Brauna, @kelkeszosa i jeszcze jednego kolegi o dziwnym nicku, miał stać za wybuchem powstania. A dokładniej: to jego przeciwnicy (domyślam się, że podobnej konduity), którzy rozpętali piekło z lat 1830/31. I tylko żal tych głupich podchorążych, warszawskich mieszczan i setek tysięcy naiwnych Polaków. To, że Newachowicz był żydowskim przechrztą to jedno, lecz znacznie ważniejszym okazuje się fakt, iż należał do tego rodzaju ludzi, którzy za przysłowiowe pięć złotych dadzą sobie ogolić d… Czy tacy ludzie są gotowi do czynów najgorszych? Oczywiście! Tym bardziej wtedy, gdy czują wsparcie politycznych elit. I tak było w przypadku naszego biznesmena-przechty. To, iż został ściągnięty do Królestwa Polskiego przez carską kreaturę o nazwisku N. Nowosilcow to jedno. Po drugie, znalazł wspólny język z wychwalanym pod niebiosa przez „realistów” księciem Druckim-Lubeckim i uzyskał od niego monopol (bez wziątek?) na handel wyrobami alkoholowymi na obszarze Królestwa Polskiego. Czujni szperacze od razu połączyli kropki i uznali, iż tak naprawdę bunt Polaków z 29 listopada 1830 r. był podyktowany wcale nie górnolotnymi ideami i chęcią życia w normalnym kraju, ale zwierzęcą potrzebą upojenia się alkoholem i – przy okazji – uczestnictwem w ciemnych rozgrywkach bossów gorzelniano-browarnych. Ot co! Biedny naród, który daje się wmontować w takie igraszki. Nie to co bardziej rozsądne, koherentne i dojrzałe wspólnoty. Tam za rzekami, za górami... No cóż… A jak było naprawdę?
Uważam, że nie ma wątpliwości, iż wątek alkoholowy odegrał pewną rolę w początkowym okresie Powstania Listopadowego. Trudno żeby było inaczej. Wszak nasi „realiści” zupełnie nie zdają sobie sprawy ze znaczenia swobodnego dostępu do alkoholu (pod różnymi postaciami) w pierwszej połowie XIX w. Mało kto bowiem wie, iż w dobie Powstania Listopadowego nad Wisłą (i właściwie w większości Europy) takie piwo było napojem powszechnie używanym. Przez mężczyzn, kobiety, starszych, młodszych, a nawet dzieci. Dlaczego? Ponieważ był to napój pożywny – i uwaga! – bezpieczniejszy od wody. Większość zaraz i morowego powietrza brała się z wody. Zakażonej, nieprzegotowanej, pełnej drobnoustrojów. Piwo, ze względu na technologię jego wytwarzania, było wolne od tego rodzaju niebezpieczeństw. Zresztą z gorzałką było podobnie. Trudno zatem dziwić się, że powierzenie handlu (a de facto i produkcji) w jedne ręce (i to osoby z zewnątrz) narażało ogół ludności na wyższe koszty i poprzez to mniejszą dostępność w miarę bezpiecznych napitków. Dziś trudno to nam zrozumieć, lecz trzecia dekada XIX stulecia nie była okresem, w którym powszechnie gotowano wodę przed spożyciem, delektowano się zaparzaną rytualnie herbatą czy kawą. To był realny i poważny problem. Gdyby poszukać równoważnego wątku społecznego w świecie współczesnym, to trzeba by sięgnąć po porównanie z… reglamentacją i olbrzymią zwyżką ceny Internetu. No ale „realiści” wiedzą swoje. Nie potrafią czy nie chcą zrozumieć, że prócz kwestii przyziemnych spora rolę odegrały sprawy wyższej natury. Np. G. Braun delikatnie wyśmiewa opinie mówiące o tym, iż lud polski męczył się z powodu łamania praw przez władców „Chanatu Moskiewskiego”. No gdzie tam! Ach, ach! Zapomina, że do roku 1830 minęło zaledwie kilkanaście lat, kiedy to tysiące Polaków brało udział w wojnach napoleońskich, a kolejne tysiące mieszkańców Królestwa śledziło z wypiekami na twarzy zmiany prawne i obyczajowe dokonujące się tuż za rogatkami państw zaborczych. Pokolenie żołnierzy z Legionów Włoskich i Legi Naddunajskiej wciąż żyło, a jego potomkowie spijali z ust opowieści ojców i dziadów. Tego „realiści” nie chcą lub nie potrafią uwzględnić. Szkoda. Ale to nie wszystko…
Trywializowanie zwykłych, codziennych ale jednocześnie ważnych przyczyn niezadowolenia ludu nie jest działaniem rozumnym. Naśmiewanie się z antenatów, którzy wywołali Armagedon z powodu jakiegoś tam piwa to błąd. Potworny. Pominę fakt, że niemal w każdej rewolucji przyczyn jej wybuchu było wiele, lecz chcę zwrócić uwagę „realistów” na jeszcze jedne aspekt. Otóż wbrew sugestiom G. Brauna, @kelkeszosa i kolegi o bardzo dziwnym nicku, nie raz i nie dwa bezpośrednie przyczyny eksplozji niezadowolenia mogły wydawać się prozaiczne. Przykłady? Proszę…
13 stycznia 532 r. w największym ośrodku ówczesnego świata śródziemnomorskiego rozpoczęło się krwawe powstanie. Narastające od miesięcy niezadowolenie mieszkańców Miasta związane z wysokimi podatkami, ograniczaniem roli senatu itp. znalazło upust w wyniku aresztowania kilku… kibiców, z frakcji „Zielonych” i „Niebieskich”. Rzeź trwała prawie tydzień, a w jej wyniku do innego wymiaru przeniosło się ok. 30 tys. ludzi. W XI stuleciu, tuż za naszą współczesną granicą, wybuchło wielkie powstanie Obodrytów skierowane przeciwko władzy Niemców. Z jakiego powodu? Oczywiście ucisk fiskalny, szarogęszenie się rycerstwa i kleru niemieckiego, naigrywanie się z dawnych tradycji słowiańskich, ale… Iskrą rozpalającą wybuch była odmowa Henryka Lwa oddania ręki swej córki za księcia obodrzyckiego. Mimo danego słowa. Ten pierwszy po prostu nazwał przywódcę Słowian… psem. I się zaczęło. To nie wszystko. Po drugiej stronie Atlantyku mieszkańcy kolonii w dniu 16 grudnia 1773 r. zatopili ładunek herbaty zgromadzony na okrętach i statkach Jego Królewskiej Mości w Bostonie. Był to protest wobec wysokich podatków i wprowadzeniu przez Anglię monopolu herbacianego. Potem było już tylko gorzej. Idźmy dalej… Bezpośrednią przyczyną wybuchu tzw. Wielkiej Rewolucji Francuskiej nie było spacyfikowanie marzeń ludu o uporządkowaniu świata na wzór tych zamieszczanych w pismach „encyklopedystów”, jeno brak chleba. W konkretnym dniu. Tak…
Nigdy nie preferowałem wygłaszania opinii dotyczących dawnych wydarzeń ex cathedra. Wiem bowiem, że liczy się kontekst i duch czasu. Są jednak tacy, również tutaj, którzy niezmiernie skomplikowane zachowania człowiecze z minionych epok, a niekiedy i czasów współczesnych, starają się wcisnąć w szuflady z napisami: „mądry” lub „głupi”. To bezsensowne, bo to zbrodnia na rozumie. Dlatego wszystkim tym, którzy za przykładem G. Brauna, @kelkeszosa i kolegi z dziwnym nickiem wierzą w istnienie jednego wzorca zachowań społecznych i na dodatek uznają nasz naród za – rzekomo – nad wyraz podatny na zachowania samobójcze pragnę oznajmić jedno: prawdziwy historyk przenigdy nie zadawala się lukrem z tortu. Dlatego Panowie musicie jeszcze raz się rozpędzić. Jak nasza husaria - w cwał!
--------------------------------
Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych
Inne tematy w dziale Społeczeństwo