W moim mieście odbywa się cotygodniowa giełda (bazar, targ). Wśród handlujących na obrzeżach stałe miejsce posiadają sprzedający wszelkiego rodzaju zakurzone bibeloty, wysłużone narzędzia, monety … Ogólnie: mydło i powidło. W ofercie znajdują się również książki. Są to zwykle jakieś powyciągane z piwnic i strychów „Tygrysy”, słowniki, poradniki oraz lektury. Czasami jednak trafia się prawdziwa gratka. I leży sobie taki diament wśród „polnych kamieni” i czeka. Czeka. Czeka. Nagle pojawia się Gość. Skromny i niewyróżniający się w tłumie.
- Po ile masz pan ten katalog śrub do powietrza?
-Siedem złociszy – odpowiada sprzedawca, zachrypnięty po wczorajszej walce z procentami.
-Drogo.- Stwierdza i ze znudzeniem bierze do rąk wymemłaną „Matematykę dla pracujących” z 1967 roku.
-„Zachrypnięty”: Dasz pan na dwa piwa i będzie cacy.
-Drooogo… - Drapie się po głowie.
-Niech stracę. Trzy zeta i pasi?
- Nooo nie wiem…
-Masz pan ten katalog i jeszcze coś dorzucę - w akcie prawdziwej desperacji rzuca „Zachrypnięty”.
-Hmmm… Dobra. Daj go i jeszcze to. O,o … Tak to! – Gość wyciąga palec i tłumiąc z trudem podniecenie wskazuje na ledwie widoczną wśród poplamionej makulatury pozycję.
Szybko oddala się poza zasięg wzroku „Zachrypniętego”. Wyrzuca nikomu niepotrzebny „śrubo-szajs” i leci do domu przyciskając do piersi starodruk „Germanii” Tacyta z 1783 roku.
Tak się zdarza! A, że nieetycznie, podstępnie, nie fair? Kto się tym przejmuje. Obaj zadowoleni. Wprawdzie zachrypnięty już za chwilę, już za momencik , wyda te kilka złotych na tzw. przelew, a Gość po nasyceniu się sukcesem skasuje kilka tysięcy PLN, to już naprawdę mało ważne.
Pozwoliłem sobie na nieco dłuższą dygresję by zobrazować pewien mechanizm. Jest od odwieczny, aktualny i nieśmiertelny. Nawet dziś – choć nie mam dowodów ale coś czuję, że się nie mylę – ma on zastosowanie w przypadku sporu o zamykanie, pardon!, wygaszanie kopalń. Innymi słowy: wskazywanie przez dyżurnych krętaczy wątków pobocznym miast istoty sprawy jest stare jak świat. A o co tak naprawdę chodzi?
„Gdy się zastanowić nad tym wszystkim czyli po co komuś nasze kopalnie. Wniosek nasuwa się jeden, chodzi o GRAFEN dlaczego? Bo do jego produkcji potrzeba bardzo dobrej jakości węgla kammienego ( zanieczyszczenia z siarki łatwo jest usunąć). Grafen to przyszłość to coś jak skok między germanem ,a krzemem i co najważniejsze węgiel to ostatni pierwiastek z tą liczbą elektronów walencyjnych , czyli ogromne pieniądze przez wiele lat.A jeśli się zauważy że polski rząd ma patent na wytwarzanie grafenu to może go sprzedawać komu chce i za ile chce.
I to jest prawdziwy powód tego co nas rząd wyrabia , niewyobrażalne zyski na lata dla nich ,a dla nas ....”
Napisane przez: @no.one
Znalezione na: http://niezalezna.pl/63236-ujawniamy-kolega-schetyny-chce-przejac-kopalnie-na-slasku
Jeśli przypomnimy sobie wszystkie niejasne historie osnute wokół wątku polskiego węgla (Blida, podsłuchy, pozornie bezsensowne inwestycje w infrastrukturę kopalń, szemrani „węglowi” biznesmeni, bezczynność menadżerów Kampanii, działania CBA, znajomi ważnego i za chwilę jeszcze ważniejszego ministra…) to obraz staje się dość wyraźny.
Bajędy czy spisek?
Inne tematy w dziale Polityka