Bazyli1969 Bazyli1969
235
BLOG

1 marca - Cześć i chwała bohaterom!

Bazyli1969 Bazyli1969 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

"Krwawa okupacja sowiecka bestialstwem przewyższyła niemiecką. Aresztowania w każdej wsi, mordy, gwałcenie dziewcząt, grabież. Aresztowanych dziesiątki tysięcy; wywożą w nieznanym kierunku na amerykańskich samochodach lub torturują nagich w lochach z wodą.".

Raport ppłk Władysława Liniarskiego do Centrali i Komendy Głównej Armii Krajowej, 27 marca 1945 roku.

Pewnych rzeczy nie da się wymyślić. To życie pisze nawet najokropniejsze scenariusze. Te, dla wielu normalnych ludzi, są świadectwem i nauką. Dla innych (jak np. dla odklejonej od rzeczywistości J. Senyszyn) są powodem dla drwin. Co innego jest jednak tutaj najistotniejszym. Otóż w dzisiejszych czasach ciężko nam zrozumieć realia powojennej rzeczywistości. Przychodzi to z trudem nawet tym, którzy mają wielką, nietuzinkową wyobraźnię. Z jednej strony "wyzwolona" Polska, czas na rozwój, "Budujemy  nowy dom..." itp. itd. Z drugiej strony ludzie, dla których zmienili się tylko  okrutni, bezwzględni, przesiąknięci zbrodniczą ideologią miejscowi i zagraniczni barbarzyńcy. I co dziwne! W bajkach zwykle zwycięża dobro. W tej prawdziwej historii zwycięzcami okazali się orkowie. I te orkowe gęby przez kilkadziesiąt lat (aż do dziś) pojawiają się nieustannie w wielu "polskich" mediach, pouczając tubylców jak winni się zachowywać. Bo Europa, dobre wychowanie,  realia, demokracja... A jak postępowali oni sami oraz ich przodkowie?

"Przyjechali po mnie. Zabrali razem z córeczką Janiną, która miała 8 miesięcy. Było to 1 sierpnia 1950 roku. Przewieźli do Ostryny i wrzucili do lochu. Tam był straszny brud. Na całe życie zapamiętałam ogromne karaluchy, które tam biegały. Po tym areszcie zniknęło mleko w piersiach i nie miałam czym karmić dziecka. Córeczka płakała. Aby ją uspokoić, dawałam pierś. Ale mleka nie było, więc mnie gryzła. Bolało, ale cierpiałam.".

"Uczestnikowi Powstania Warszawskiego, młodemu studentowi Andrzejowi Cieplickiemu, aresztowanemu przez bezpiekę w 1949 roku, wyrwano wszystkie paznokcie u rąk po tym, jak nierozważnie "wygadał się" śledczej, że potrafi grać na fortepianie. Maltretowano go przy użyciu metalowych rur z drewnianymi gałkami w specjalnej sali wyłożonej pochłaniającym dźwięki korkiem. Był tak skatowany, że ubecy uznali go za martwego i trafił na odkrytą ciężarówkę wywożącą zwłoki. Stamtąd zrzucono go lub sam się zsunął - dzięki temu uniknął zakopania żywcem i ocalał.".

"5 marca w powiecie dębickim funkcjonariusze [UB i NKWD] przywieźli w pobliże pola minowego 24 osoby (w tym kobiety) i kazali im biec na przełaj - wszyscy zginęli.".

Takie zachowania należały do kanonu postępowania utrwalaczy władzy ludowej. Każdy kto przez okres okupacji niemieckiej zachował w sobie nawet skromne resztki człowieczeństwa nie godził się z nowymi porządkami. Sytuacja była jednak tragiczna. Każdy sprzeciw skutkował groźnymi konsekwencjami. Do utraty życia włącznie. A znikąd ratunku... Nie jest zatem dziwnym, iż większość przyjęła postawę "cichego człowieka". Byli jednak i tacy, którzy widząc bezgraniczny upadek zasad i azjatyckie metody zarządzania społeczeństwami, wybrali ryzykowna drogę. Drogę walki zbrojnej. W swych przekonaniach nie dopuszczali do siebie możliwości, iż odrażające zło może zwyciężyć z dobrem i prawdą. Niestety, mylili się. A tzw. świat przyglądał się temu z milczącym przyzwoleniem. Metody wroga pochodziły wprost z podręcznika Machiavellego...

"Wszystkich tych, którzy działają przeciwko nam, niszczyć w sposób podany w okólniku z dnia 18 lutego 1945 [...] z tym, że każdy wypadek należy uprzednio zgłosić na ręce szefa NKWD danej miejscowości. W razie przejawów większej i nieuchwytnej działalności AK w danym terenie należy wykonać ogólną pacyfikację. Wszystkie przestępstwa, jakie zdarzają się na terenie, składać na rachunek AK.".

Instrukcja KC PPR, Aleksander Gella, Zagłada Drugiej Rzeczypospolitej 1945–1947, Warszawa 1998, s. 136

Ginęli więc chłopcy i dziewczęta. Przedwojenni podoficerowie, rzemieślnicy, chłopscy synowie, urzędnicy, uczniowie... W lasach, na ulicach, w dołach z wapnem, piwnicach i gnojownikach... Od Nowogródczyzny i Wileńszczyzny, przez Podlasie, Lubelszczyznę, Góry Świętokrzyskie, północne Mazowsze, Małopolskę, Łódź, Warmię i Mazury (sic!), Wielkopolskę, Śląsk i Pomorze. Mogli się bawić, zakładać rodziny, świętować, włączać się w życie "Polski Ludowej". Wybrali inaczej. A było ich mnóstwo. Wystarczy wspomnieć, że według ostrożnych szacunków zginęło ich ok. trzydziestu-czterdziestu tysięcy. Wielu z nich, tych którzy przeżyli walkę i później ubeckie kazamaty, cierpiało przez kolejnych kilkadziesiąt lat (tak jak mój dziadek). W pracy, w życiu codziennym...  I to jest prawdziwy powód do naszej polskiej dumy. Ktoś spyta: czemu? Przecież polsko-ułańskiej dezynwoltury mamy aż nadto. Chodzi o to, że bez ofiary m.in. Żołnierzy Niezłomnych nie mielibyśmy dziś szans na odbudowę sprawnego, sprawiedliwego i poważnego państwa. Żylibyśmy w przekonaniu, że micha, wczasy w Turcji i dobry film w TV to wszystko czego potrzebuje tzw. obywatel. Dzięki nim jesteśmy inni, prawdziwi i wolni.

Cześć i chwała bohaterom!


PS Dla zainteresowanych podaję link do wspomnień człowieka, który przez ponad trzydzieści lat po wojnie pozostawał wierny konspiracyjnej przysiędze. Zapewne nie tylko on.

http://www.kpbc.ukw.edu.pl/Content/93538/Kowalkowski_Henryk_1144_1917_Pom.pdf




Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura