Bazyli1969 Bazyli1969
188
BLOG

Centralny Port Komunikacyjny - kontra niedowiarkom i ludziom złej woli.

Bazyli1969 Bazyli1969 Polityka Obserwuj notkę 0

Jeśli ktoś sądzi, że polityka jest tylko rywalizacją idei ten jest w piekielnym błędzie. Tu również, a czasem przede wszystkim, celem są pieniądze. Nie będę wchodził w głębsze uzasadnienie bo liczę na to, iż Salon24 to miejsce, które odwiedzają ludzie inteligentni.  Przytoczę tylko dwa przykłady na potwierdzenie mojego spostrzeżenia. Pierwsze, to zachowanie L. Millera podczas jego premierowania i zablokowanie projektu dywersyfikacji dostaw gazu dla naszego kraju. Najważniejszy urzędnik państwa polskiego oznajmił wówczas prawie czterdziestu milionom obywateli, że po co nam gaz z Norwegii skoro możemy ten surowiec  otrzymywać z kierunku bardziej przyjaznego, słowiańskiego. Uczynił to z miedzianym czołem i... Włos mu z głowy nie spadł. Drugi jest bardziej bolesny bo dzieje się na naszych oczach. Tak oto tytan intelektu, wizjoner i mąż stanu o nazwisku R. Trzaskowski oświadcza wszem i wobec, że projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego to fantasmagoria: "Mamy gigantomanię Premiera Mateusza Morawieckiego, który proponuje lotnisko w szczerym polu. W Berlinie udało się po latach, i będziemy mieli lotnisko...". I na takie dictum zrywają się głośne oklaski wspierające "wizjonera". Czynią tak nie tylko tzw. przydupasy, ale również ustosunkowani dziennikarze, politycy z jego "stajni", blogerzy, "piszący forumowcy", a nawet niektórzy naukowcy. Czy L. Miller i R. Trzaskowski produkując wspomniane mądrości czynili tak z powodu oświecenia zesłanego na nich  podczas niespokojnego snu?  Sądzę, że  jest to odpowiedź nieprawidłowa. Generalnie ręce "opadywują"!


Centralny Port Komunikacyjny (CPK) to projekt na miarę światową. Gdzie nie spojrzeć  tam państwa poważne, to albo rozbudowują istniejące huby centralne albo na potęgę budują nowe. Polska pozbawiona szans na uczestnictwo w procesach rozwojowych wolnego świata dokonujących się w  stuleciu XIX i w przeważnej części  II połowy XX w. musi niczym wychowany w slumsach Diego Armando Maradona nadrabiać niedostatki ciężka pracą podbudowaną wyjątkowo silną wolą.

 
Spójrzmy jak to wygląda we wspomnianych państwach poważnych.  Czołowe potęgi świata jak USA, Chiny, Niemcy, Japonia, UK czy Francja posiadają na swych terytoriach bardzo dużą, idącą w kilkadziesiąt,  liczbę lotnisk (a nawet tacy Węgrzy sześć). Nie zmienia to jednak faktu, iż prócz tego otaczają opieką tzw. Centra Logistyczne. Niektóre z nich maja znaczenie globalne, inne kontynentalne a jeszcze inne krajowe. Jednak każde z nich jest nie tylko przedsięwzięciem biznesowym (co najważniejsze) lecz również inkubatorem przedsiębiorczości oraz innowacyjności. Każdy z nas bywał na lub słyszał o lotnisku we Frankfurcie n/Menem, które choć obsługuje obecnie ok. 60 mln pasażerów rocznie i ponad 2 mln ton ładunku jest li tylko jednym z elementów machiny "Centrum Logistycznego". Przy lotnisku w tej lokalizacji funkcjonują  magazyny, sortownie, siedziby firm, agencje celne, składy, operatorzy logistyczni, biura, hotele... Podobnie rzecz się ma z portami lotniczymi Paryż- Charles de Gaulle, London Heathrow czy Dallas-FW. To są prawdziwe fabryki pieniędzy. Aby zobrazować skalę biznesu wystarczy przywołać fakt, iż obszar wspomnianego centrum z USA zajmuje... 70 km2, a zyski z obsługi ludzi i ładunków oblicza się w miliardach USD! Czy jednak tylko "pierwszoligowcy" inwestują w takie przedsięwzięcia? Nic bardziej mylnego! Wśród drugorzędnych potęg w tej branży można wymienić CPK w Holandii, Belgii, Singapurze, Arabii Saudyjskiej... Prócz tego należy podkreślić, że Sztokholm posiada trzy lotniska, Madryt podobnie, a Kopenhaga dwa. Zatem lamenty, że "Chopin" umrze, "Modlin zlikwidują" są nic nie wartymi lamentami, a może nawet kłamstwami. Dodać trzeba, że choć obecnie transport lotniczy obsługuje ok. 1,2% całej masy towarowej, to pod względem wartościowym jest to przynajmniej kilkanaście procent. Tak, kilkanaście procent wartości wszystkich towarów, którymi handluje się na świecie. Ktoś to musi przewozić. Czemu jednak nie mają w tym uczestniczyć Polacy?


Od dawna wiadomo, że nasze położenie z punktu widzenia geopolitycznego jest swoistym przekleństwem. To prawda. Jednak z punktu widzenia prowadzenia interesów jest błogosławieństwem. Wystarczy użyć cyrkla, wziąć mapę, zeskalować wspomniany przybór ze skalą umieszczona na mapie, wycelować czubek  w miejsce pomiędzy Warszawą i Łodzią, a następnie wykreślić dwa okręgi. Jeden o średnicy ok. 1500 km, a drugi o średnicy ok. 3000 km. Pierwszy odpowiada zasięgowi statków powietrznych krótkiego zasięgu, natomiast drugi dolnemu pułapowi zasięgu samolotów średniego zasięgu. Gdy w ten sposób spojrzymy na mapę naszego kontynentu to musimy przyznać, iż mało jest miejsc w Europie, które są równie atrakcyjne dla działalności dystrybucyjnej. Nie chodzi tu jednak li tylko o miejsce na mapie. Według badaczy (nie "znafców" z TVN) wzrost wymiany towarowej i przewozów pasażerskich za pośrednictwem transportu lotniczego pomiędzy poszczególnymi regionami świata ma do roku 2050 rosnąć o (średnio) prawie 6% rocznie.   W przypadku naszego kraju jeszcze bardziej. Obecnie rok w rok ilość obsłużonych pasażerów w polskich portach lotniczych rośnie o steki tysięcy, a wolumen cargo o 20% ( np. lotnisko Chopina - 2017/2016). Za niecałe 20  lat polskie porty lotnicze mają obsłużyć ponad 90 milionów osób. Dziś  jest to ok. 1/3 tej liczby.  Nie sprostają temu wyzwaniu pojedyncze, często lokalnego charakteru,  lotniska.

Otóż aby zaplanować, wybudować i wdrożyć trzeba mieć odpowiednie zasoby. Zarówno technologiczne, kapitałowe jak i ludzkie. Nie jest bowiem tak, że tam gdzie taniej tam ląduje kapitał. Gdyby zastosować tę ekstraordynaryjną zasadę to nic nie stało by na przeszkodzie aby fabryki produkujące silniki dla BMW czy Reanault-a zlokalizować w Burkina-Faso. Bądźmy  jednak szczerzy: nikt pozostający zdrowym na umyśle  tak nie uczyni. Jednak dla rosnących Chin, Indonezji, Indii, Brazylii bardzo istotne będą koszty obsługi lotów, handlingu i dystrybucji.  Każdy rozsądny przedsiębiorca z Pekinu, Sao Paulo czy Jakarty wysyłając lub otrzymując przesyłkę  będzie wolał  przy porównywalnej jakości obsługi zapłacić 500 zł niż 300 EUR. W przypadku naszego kraju mamy więc wszystko (no może poza nadmiarem pieniędzy). Powinniśmy zatem wykorzystać szansę wybudowania hubu z prawdziwego zdarzenia, który stanie się centrum logistycznym dla całej Europy Środkowej.  To rynek kilkuset milionów ludzi wytwarzających PKB rzędu kilku bilionów USD.

Możemy  sporym wysiłkiem, porównywalnym z wyzwaniem jakie podjęła biedna  II RP w kwestii Gdyni, Magistrali Węglowej czy COP,  zrealizować plany związane z powstaniem CPK.  W razie powodzenia wejdziemy na kolejny poziom zaawansowania gospodarczego.  Ten kto twierdzi inaczej jest nierozsądny, tchórzliwy lub żyje z jurgieltu. Innych opcji nie ma.

A ja trzymam kciuki!

Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka