Bazyli1969 Bazyli1969
2707
BLOG

"Dixie, ja tu rządzę!" albo hipokryzja wuja Sama

Bazyli1969 Bazyli1969 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 55

Demokracja nie rządzi światem. [... ] Światem rządzi przemoc. Ale chyba lepiej okryć to milczeniem.
Bob Dylan

image

Jeden z najskuteczniejszych prezydentów USA, czyli Ronald Reagan, miał kiedyś  powiedzieć, że "Ameryka jest jak jaśniejące miasto na wzgórzu, którego światło jak latarnia prowadzi zewsząd ludzi miłujących wolność". Zapewne realia amerykańskie dla wielu ludzi  na  świecie stanowią niedościgły wzór. Głównie z powodu poziomu rozwoju gospodarczego, jakości funkcjonowania instytucji i urzędów oraz swobód obywatelskich. Wszystko to ma być konsekwencją ortodoksyjnego stosowania w polityce mechanizmów demokratycznych. I to od samego początku istnienia Stanów Zjednoczonych. Trudno nie zgodzić się z twierdzeniem, że zwykle rozwiązania demokratyczne przynoszą społeczeństwom więcej korzyści niż jakiekolwiek inne. Tego uczy życie. Z drugiej strony błędnym jest stwierdzenie, iż USA to nieskalana grzechem oaza republikanizmu. Czasem, gdzieś tam, Ameryka uderza poniżej pasa, ale w relacjach wewnętrznych wciąż utrzymuje demokratyczne dziewictwo. No cóż... Nie mam zamiaru pastwić się nad zaoceanicznym mocarstwem, bo jestem członkiem narodu, który ma sporo za uszami i w wielu dziedzinach nie dogoni Jankesów prawdopodobnie nigdy. Chcę jedynie zwrócić uwagę na to, że przekaz o rygorystycznym i odwiecznym przestrzeganiu zasad demokracji w wydaniu amerykańskim jest li tylko  mitem, który niekiedy służy - jak mieliśmy okazję przekonać się niedawno na własnej skórze  -  do okładania  po głowach niepojętnych  naśladowców.

Wyjątkowo odpowiednim przykładem pozwalającym na zobrazowanie potknięć Ameryki w omawianej dziedzinie jest zarówno tocząca się w latach 1861-1865 Wojna Secesyjna (American Civil War), jak i  wydarzenia, które nastąpiły bezpośrednio po jej zakończeniu.

Bez wnikania w szczegóły wystarczy stwierdzić, iż dynamika wydarzeń nabrała tempa w grudniu 1860 r., kiedy w odpowiedzi na zwycięstwo w wyborach prezydenckich A. Lincolna, legislatura Karoliny Południowej uchwaliła, że unia pomiędzy tym krajem a Stanami Zjednoczonymi zostaje zerwana. Na nowego prezydenta głosowali głównie mieszkańcy stanów północnych, natomiast w 10 stanach Południa nie otrzymał nawet kilkuprocentowego poparcia*.

Na podjęcie wspomnianego kroku zezwalała obowiązująca konstytucja i chociaż niektóre środowiska prawnicze dokonywały iście akrobatycznych wygibasów aby obalić tę interpretację, to nawet dziś przeważa pogląd o zgodności zastosowanej procedury z ówczesną ustawą zasadniczą. Za prekursorami secesji stanęły murem kolejne stany z południa oraz tzw. pograniczne. Separatyści wybrali własnego prezydenta, uchwalili konstytucję, ogłosili stolicą miasto Richmond i przystąpili do organizacji sił zbrojnych. Rząd federalny odrzucił zdecydowanie oświadczenie woli mieszkańców Południa i podjął decyzję o kontr-działaniach.

image

Zmagania wojenne rozpoczęły się w kwietniu 1861 r. podczas oblężenia przez konfederatów Fortu Samter. Początkowo inicjatywa należała do sił Południa, lecz w bitwie pod Gettysburgiem (lipiec 1863 r.) przeszła w ręce Północy. Rozpaczliwe wysiłki i poświęcenie wojsk konfederackich, kierowanych przez kilku wybitnych dowódców, nie mogły  odmienić losów wojny. Trudno się temu dziwić skoro naprzeciw siebie stanęło ok. 9 milionów Południowców (w tym ponad 3 miliony  niewolnych) i ok. 22 miliony Unionistów. Dodatkowo region północny był wysoko uprzemysłowiony, a na ziemiach konfederackich dominowała gospodarka agrarna. Blokada morska Południa, wspieranie Jankesów przez Rosję i Prusy oraz bierna postawa Francji i Anglii przeważyły szalę wojny na stronę Waszyngtonu.  Ostatnie znaczniejsze siły Konfederacji poddały się w Doaksville (Oklahoma) 23 czerwca 1865 r.  Konflikt pochłonął ponad 600 tysięcy ofiar (przede wszystkim żołnierzy), co było jedną z największych hekatomb złożonych na ołtarzu Marsa aż do czasu I WŚ. Straty materialne szacowano na ponad 5 miliardów ówczesnych dolarów!

image

Konfederaci w natarciu

image
Unioniści atakują

image

Bratobójcza walka na śmierć i życie

image

Konfederatów pożegnanie z bronią

Z tej przyczyny, iż boje toczyły się głównie na terytorium konfederatów, to gdy opadł kurz bojowy oczom szczęśliwców z Południa, którym udało się przeżyć, ukazał się przerażający widok. Zburzone miasta, wsie, przysiółki i dwory. Stratowane uprawy, wycięte sady, wybite bydło, rozebrane tory kolejowe, spalone warsztaty i fabryki.  Polski podróżnik, Sigurd Wiśniowski, podróżujący po południu USA dekadę po zakończeniu wojny, pisał o tym tak: "Okolica którą przejeżdżałem dotąd nie otrząsnęła się z klątwy i zniszczenia owej wojny bratobójczej.  Szkielety świetnych niegdyś dworów szczerzyły ku mnie, okna bez szyb i bramy bez podwojów, a tylko nędzne, niskie chaty czarnych rolników tętniły życiem." W znacznej części stanowiło to wynik metod  stosowanych pod koniec wojny przez wojska Unii. Generał Sherman, czyli jeden z dowódców "błękitnych", który wsławił się przeprowadzeniem tzw. krwawych marszów oraz spaleniem Atlanty, powiedział: "Walczymy nie tylko z wrogą armią, lecz i z wrogim nam narodem i musimy wszystkim – młodym i starym, bogatym i biednym – dać odczuć ciężar wojny". Według ostrożnych opinii na skutek "prewencyjnych" działań  Jankesów życie straciło grubo ponad 50 tysięcy cywilów z Południa.

Gdy umilkły działa, Waszyngton przystąpił do dzieła unifikacji stanów południowych z Północą. Początkowo proces ten zamierzano przeprowadzić stosunkowo delikatnie, ale po zabójstwie Lincolna, do głosu doszli republikańscy ekstremiści. Powołano do życia Zjednoczony Komitet ds. Rekonstrukcji Kongresu Stanów Zjednoczonych, któremu powierzono zadanie opracowania nowych aktów prawnych mających obowiązywać w stanach secesjonistycznych, gdyż dawne ustawy uchwalone suwerennie przez ludność Południa zostały arbitralnie "zakopane do piachu". Prawie całe terytorium konfederackie podzielono na strefy wojskowe, obsadzone załogami unionistów i zarządzane przez wysokich oficerów, posiadających szerokie prerogatywy (m.in. sądy wojskowe miały prawo sądzić  i wydawać wyroki wobec cywilów). Zdymisjonowano wszelkie dotychczasowe władze, ludność pozbawiono praw obywatelskich, skonfiskowano całą masę maszyn i urządzeń należących do właścicieli ziemskich i fabrykantów, zagarnięto resztki zapasów bawełny. Luźne i zorganizowane grupy wojaków, a także  wyzwolonych niewolników, dokonywały grabieży mienia, podpaleń, gwałtów oraz morderstw na miejscowej ludności.  Wymieniony wyżej Sigurd Wiśniowski wspominał: "Klasy południowców, co przed wojną domową władała przecudnym swoim krajem, a teraz opiera się jak umie, przeciw arrogancyi murzynów i przywłoków z Europy i północnych stanów. Na kształt rycerzy średniowiecznych spuścili przyłbicę i stanęli do walki z lokomotywą postępu i potopem emigracyi." Zauważył też, iż w znacznym - liczącym ok. 150 tys. mieszkańców -  mieście Louisville, w  przeciwieństwie do czasów sprzed wojny, "społeczność składała się przede wszystkim z zamożnych "Yankesów i Niemców" oraz Murzynów".

Ster rządów na Południu przeszedł na ponad dekadę w ręce przybyszów z Północy zwanych pogardliwie carpetbaggerami (złodziejami z dużymi torbami podróżnymi), współdziałających z nimi nielicznych kolaborantów (scalawags - nicponie, łajdacy) oraz wyzwolonych Murzynów. Ci ostatni ze wsparciem urzędników i żołnierzy Unii otrzymywali stanowiska w lokalnych instytucjach, a nawet uzyskiwali mandaty do stanowych parlamentów. W kilku zdobyli nawet większość! Takie poczynania wywoływały w pokonanych złe namiętności oraz odruchy buntu. Te pierwsze, jak twierdzą znawcy tematu, objawiały się poprzez wzmożenie pogardy dla czarnoskórych i powiększenie grona osób pochwalających zachowania rasistowskie. Natomiast bunt przybierał nie tylko formę  oporu biernego, lecz również starć zbrojnych, które szczególnie w wstępnym okresie okupacji (do 1867 r.)  mogły liczyć na wsparcie ze strony ukrywających się jeszcze niewielkich zgrupowań partyzanckich.

We wrześniu 1865 r. "Gazeta Polska" zamieściła na swych łamach artykuł, którego fragment oddaje nastroje panujące na południu USA i odzwierciedla poziom orientacji znacznej części ówczesnej polskiej opinii publicznej, co do stanu skomplikowania sytuacji na odległym lądzie. Fragment ten brzmiał następująco: "O położeniu tutejszym, tak na Południu jak i na Północy nie wiele pocieszającego powiedzieć można. "Pomyślne zakończenie wojny"– jak się pospolicie mówić tu zwykło, żadnej jeszcze rzeczywistej pomyślności nie przyniosło. Dotychczasowe traktowanie Stanów Południowych dalekie jest od wyobrażeń, urządzeń i zwyczajów wolnego gminowładztwa, z jakiego się głównie Yankesowie chlubili." Okupacja Południa zakończyła się dopiero w roku 1877.

Najpowszechniejszym sloganem towarzyszącym zazwyczaj problematyce Wojny Secesyjnej jest kwestia niewolnictwa. Konflikt ten przedstawia się zwykle jako walkę oświeconej Północy z obskuranckim Południem o prawa czarnej ludności. Śmiało można powiedzieć, że slogan ten jest w znacznej mierze fałszywy. Oczywiście utrzymywanie formalnego niewolnictwa i częste złe traktowanie ludzi pozbawionych wolności, dla drugiej połowy XIX stulecia było anachroniczną aberracją. Tu sporu być nie powinno. Pamiętać jednak trzeba, że podnoszenie tego zarzutu było jedynie pretekstem. Przecież w stanach konfederackich posiadaczami niewolników było niespełna 7% mieszkańców, a do grona właścicieli niewolnych zaliczali się także... czarni wyzwoleńcy! Prócz tego warto zwrócić uwagę na mało znany fakt, że stojący na czele wojsk konfederackich gen. Robert Lee (któremu dopiero w  1975 roku pośmiertnie Kongres Stanów Zjednoczonych przywrócił obywatelstwo!) nie posiadał niewolników, natomiast jego największy przeciwnik i bohater Unii, czyli  gen. Ulysses S. Grant już tak. Zresztą samo zagadnienie "wyzwolenia czarnych" narodziło się i zostało wpisana przez Waszyngton na sztandary dopiero podczas trwania konfliktu, a więc w roku 1863. Mało kto pamięta też o tym, iż według najnowszych szacunków w szeregach konfederatów służyło bez mała 300 tysięcy Murzynów. Jak napisał historyk Roland Young "Czarni chłopcy po wypełnieniu służby wojskowej, mieli otrzymać wolność oraz ziemię, na której mogli by pracować i zarabiać pieniądze, aby wykupić z niewoli swoje rodziny - jednak to Unia wygrała wojnę, i wszystko co otrzymali, to ból, cierpienie, choroby, rany wojenne, bieda, brak perspektyw, zniszczone domy, spalone pola, wymordowane rodziny, zapomniane mogiły swoich dawnych panów, upadające dawne miejsca zamieszkania i pracy - oraz - tak zwaną, wolność - w której w istocie zawierały się wszystkie poprzednie "podarki"." Natomiast reprezentant sił unijnych, Dr. L. Steiner, tj. Naczelny Inspektor Korpusu Sanitarnego Armii Stanów Zjednoczonych, obserwując konfederacką okupację Friedericksburga w stanie Maryland, w roku 1862, stwierdził: "Ponad 3000 czarnuchów wchodziło w skład tej liczby [żołnierzy Konfederacji we Friedericksburgu], odziani byli we wszystkie rodzaje mundurów, nie tylko w zdarte z trupów czy zdobyte mundury US Army, ale w mundury z Południowymi znakami, znakami poszczególnych Stanów, etc. Większość z tych mundurów wyglądała jak szmaty, ale nie bardziej niż mundury białych rebeliantów. Większość czarnuchów miała broń - karabiny, muszkiety, szable, noże, sztylety, bagnety, etc... było widoczne i całkowicie jasne, że są integralną częścią konfederackiej armii."

image

Gen. Sherman, jego żołnierze i płonąca Atlanta

image

Ostatni niezłomni Południowcy

image

Konfederaci w obozie jenieckim

image

Unioniści grabią domostwa przeklętych Dixie

Dziś zdawać by się mogło, iż demokracja ostatecznie zatryumfowała, wszystko zostało zglajszachtowane a dawne podziały odeszły w zapomnienie. Nic bardziej mylnego! Przy odrobinie koncentracji nawet mało wprawny obserwator zauważy, że pamięć o doświadczeniach sprzed 150 lat wciąż jest żywa. Osobiście nie byłem w USA i z przyczyn zasadniczych nie będę snuł przypuszczeń - jak bardzo. Wiem natomiast, iż poparcie dla Demokratów (wspierających w XIX w. secesję) w Luizjanie było tak wielkie, że pierwszego senatora republikańskiego wybrano tam dopiero w roku... 2004! Kultura masowa również nie jest wolna od reminiscencji przeszłości. Widać przecież, że to właśnie mieszkańcy tzw. Głębokiego Południa bardzo często obsadzani są w rolach czarnych charakterów, a co drugi horror, thriller czy dramat społeczny umiejscawia się w dusznej atmosferze Dixielandu. No dobrze, ale co z tego wynika?

W trakcie Wojny Secesyjnej doszło do starcia w walce o władzę nad państwem dwóch elit  Stanów Zjednoczonych, tzn. elity właścicieli ziemskich Południa i  tzw. baronów-rabusiów. Pojedynek był zacięty i krwawy. Być może obecnie zamiast jednego mielibyśmy dwa państwa amerykańskie, lecz establishment z Północy  okazał się bardziej bezwzględny i obłudny. Pierwsza cecha w trakcie wojen jest rzeczą  - niestety - zwyczajną. Co do drugiej, to mimo wszystko zdarza się ona rzadziej.  W tym konkretnym przypadku sprawnie wykorzystane obłuda przemieniła się  w wykorzystane z powodzeniem narzędzie służące do odebrania przeciwnikom racji moralnej. Demokracja na sztandarach i jednoczesne odbieranie - jakby nie było - rodakom praw z niej wypływających, to była zaprawdę wyższa szkoła jazdy. W naszych czasach ten miks już tak nie szokuje, ale rzucanie w twarz oponenta oskarżenia o wrogość wobec demokracji wciąż zalicza się do argumentów wagi superciężkiej. Nieszczęśnik "obdarowany" takim zarzutem albo wypada z gry, albo kosztem wielu upokorzeń i samokrytyki utrzymuje się na powierzchni. A przecież wcale tak być nie musi. Wystarczy bowiem pamiętać, że inkryminacja dot. "antydemokratyczności" pochodzi z tego samego repertuaru co homofobia, antysemityzm, supremacjonizm, sekzim itp. itd., a służy zwykle tym, którzy za pancerzem wielkich słów skrywają niecne zamiary lub szemrane biznesy. Tego uczą dzieje Wojny Secesyjnej i Rekonstrukcji, które dokonały się w "Ojczyźnie demokracji".


*Trzeba pamiętać, że ówcześni konserwatyści byli zgrupowani w Partii Demokratycznej, a tzw. liberałowie i postępowcy dominowali w szeregach Republikanów.


Linki:

http://memeso.net/union-states-map
https://lagow.org/2018/05/18/the-strategic-significance-of-shermans-march-to-the-sea/
https://therecordlive.com/2015/04/14/april-marks-150th-anniversary-of-civil-wars-end/
https://pl.pinterest.com/pin/440578776028106701/
https://pl.pinterest.com/pin/548594798332571217/
https://pl.pinterest.com/pin/363243526175875855/?lp=true
https://pl.pinterest.com/pin/822329213182843801/
https://i.pinimg.com/564x/d4/86/51/d4865178e912de279d49415293e1a28d.jpg
http://cejsh.icm.edu.pl/cejsh/element/bwmeta1.element.hdl_11320_3029/c/BTH_12_2014_Stocka.pdf








Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura