O tym, że kto jest winien czasem z góry wiadomo, lecz wówczas wiadomo jedynie, że nic nie wiadomo. I że warto kierować się rozumem i rozsądkiem a nie cudzą propagandą.
Żyjemy w cudownych czasach. Naprawdę wspaniałych. Prawda, czysta prawda płynie z ust… Czyich ust? Naszych polityków, tuzów naszych mediów, innych autorytetów. Niezależnie od orientacji politycznej. I tych z lewa, i tych z prawa. Mówią samą prawdę. Jak jest. Niczego nie ukrywając. Walą prawdą prosto w oczy. Jak pałką.
Kiedyś, dawno temu było gorzej, znacznie gorzej. Politycy kłamali; dziennikarze w różnych gazetach łgali w żywe oczy; nawet autorytety intelektualne, artystyczne, moralne i inne rozliczne, delikatnie mówiąc, często mijali się z prawdą. Ale nie dziś. To już przeszłość. Dziś głoszą sama prawdę. A kto nie wierzy ten matoł, debil co do dwóch nie umie zliczyć, bezczelny złośliwiec, zaprzysięgły wróg demokracji lub, co gorsza, ruski troll.
Weźmy naszego premiera, Herr T. Bardzo go lubię i szanuję, naprawdę, nic nie zmyślam. Wybitny polityk w swojej klasie, ciekawa persona. Ciekawa? Jak najbardziej. Ludzi interesują różne rzeczy. Przykładowo lekarzy interesują wszelkie wydzieliny ludzkiego organizmu. Ślina, krew, ropa, uryna, kał. Przyjaciele, znajomi spotykając się nie pytają się o wypróżnienia. A lekarz, owszem.
Stolec był? Był. A jaki? Podobnie z naszym premierem. Niektórzy mają mu za złe, że co innego mówił w czasie kampanii wyborczej, a co innego mówi dziś. Przykładowo, aspirując do objęcia rządów w naszej (jakże nieszczęśliwej) ojczyźnie Herr T. obiecywał wysoką kwotę wolną od podatku. Gdyby ją wprowadził, połowa lub dwie trzecie pracujących nie płaciłoby podatku dochodowego. Miła obietnica, czyż nie? Atoli osiadłszy na stolcu premierowskim Herr T. zapominał, co obiecywał. A propos, stolec proszę nie mylić ze stolcem. Brzmi podobnie i niejako stykają się ze sobą, ale to nie to samo. Herr T. sprytnie nie wypiera się swej obietnicy tylko przesuwa ją w czasie. Nie dziś! Dziś się nie da. Budżet tego nie wytrzyma. Obiecałem więc wypełnię. Za rok. Dwa. Trzy, jak najbardziej! Najlepiej w przyszłej kadencji parlamentu wiedząc, iż szanse na kolejne zwycięstwo są żadne. Myśli sobie z satysfakcją Herr T, nasz cudowny, prawdomówny premier z łaski Brukseli (i Berlina) nam władający: a niech się z tym buja opozycja. Dobrze im tak, tym obmierzłym prawakom, nacjonalistom i faszystom! Niech mają za swoje. Niech zbierają cięgi za moje obietnice!
Jak w porzekadle. Przysięgał, gdy sięgał, gdy dostał zaprzestał. Takie te chłopy są, tylko jedno im w głowie. Co innego nasze panie, ta piękniejsza i delikatniejsza, lepsza i mądrzejsza połowa ludzkiej populacji. Panie nigdy nie kłamią, powiedzmy… prawie nigdy. Wracając do polityki, pewniejszy to grunt. A politycy prawej strony? W niczym nie lepsi czy gorsi dając wyraźnie do zrozumienia, że o ile tylko obejmą stery rządów, nasza ziemia spłynie mlekiem i miodem! Cecha wszystkich polityków. Polityka to gra zespołowa. Niezależnie od szyldów partyjnych. Moja, to jat naszej partii władza to warunek sine qua non szczęścia powszechnego.
Podobnie w mediach. Media lewicowe czy lewackie, kiedyś dominujące oraz media tzw. prawicowe. W korytach mediów jednych i drugich płynie sama prawda. Często sprzeczna. Co dla jednych jest białe, dla drugich jest czarne i vice versa. Ale to bez znaczenia. Redaktorzy mediów wychodzą z założenia, iże ich czytelnicy czerpią wodę, to jest prawdę tylko z ich koryta, do wrogiego tylko plwają. I maja rację, w zasadzie. Obie strony plują zawzięcie do wrogich nurtów wiedzy, alias mediów. O lewicowych mediach typu gazeta wybiórcza pisałem wiele razy. Dziś o prawakach. Jest taki gruby reaktor prawicowej telewizji. Jak go tylko widać, to do razu wiadomo, że to sama prawda i uczciwość i mądrość wszelaka. Prawicowy i otyły redaktor nie skalał się mówieniem, to jest laniem czego innego niż czysta woda prawdy. Ja mówię, samą prawdę i tylko prawdę – i redaktor wali się w pierś aż dudni. Bardzo go lubię. Marsowy to mąż. A jaki mądry!
Atoli bywają przypadki, że oba plemiona mówią jednym głosem. Media lewackie i prawackie, politycy partii postępu i tych wstecznych, narodowo – faszystowskich głoszą słowo jedno. I musi to być prawda niepodważalna, prawda absolutna, gdy dwa wrogie obozy na chwile jednoczą się by powiedzieć, że to jest to. Jedna prawda, prawdziwa prawda. Nie może inaczej być! Huogh! - jak powiadali Indianie z prerii, Apacze, Siuksowie czy Lakota przystępując do skalpowania wrogów; białych czy czerwonoskórych, bez różnicy. Prawda to prawda. A skalp to skalp.
Wydarzenie, iż dwa wrogie plemiona, te z prawa i te z lewa, głoszą słowo jednej prawdy zdarza się rzadko, niezwykle rzadko. I taka efemeryda zdarzyła się w tym tygodniu. Razem z nawoływaniem do jedności, do wspólnoty! Zdarzenie podobnej częstości, jak spotkanie jednorożca. Kilka dni temu. Budzi się obywatel i czyta, że nasz biedny kraj zaatakował rój ruskich dornów. Nauczony historycznym i rodzinnym doświadczeniem rozgląda się człowiek z lękiem i nadsłuchuje, czy aby nie słychać wybuchów bomb, rakiet i szczekania artylerii przeciwlotniczej. Lub co gorsza, w okolicy nie wyrósł grzyb jądrowej eksplozji. Jak wiadomo mamy tylko jednego wroga – Rosję. Poza tym wkoło sami przyjaciele, a przynajmniej przyjaciele przyjaciół. Na zachodzie za Odrą przyjaciele niemieccy, na wschodzie za Bugiem przyjaciele ukraińscy. Gdy się ma takich przyjaciół, to czy trzeba obawiać się wrogów? A tu nic. Cisza. Szczekanie tak, ale psa, u sąsiadów i wpadające w panikę histeryczne ujadanie dziennikarzy i polityków w mediach. Głoszących unisono słowo jedno i jedną prawdę.
Napadła na nas Rosja! Ruskie drony pogwałciły nasza suwerenność. Jesteśmy celem bezprzykładnego ruskiego ataku! Dodatkowo na Białoruski odbywają się wielkie manewry wojskowe! Gdy opada mgła, co się okazuje? Że ze dwadzieścia dronów produkcji rosyjskiej w nocy przekroczyły granice od strony białoruskiej i ukraińskiej. Spadły po polach i lasach nie czyniąc szkody. Większość miała głowice ćwiczebne, były to tzw. wabiki do odciągania ognia obrony przeciwlotniczej. Jedyna strata to uszkodzony dach w prywatnym domu. Wydarzenie bez znaczenia? W ciągu trzech lat wojny na Ukrainie obce drony wiele razy spadały na naszych ziemiach począwszy od pierwszej rakiety ukraińskiej, która zabiła dwóch Bogu ducha winnych rolników stojących czy pracujących przy ciągniku z włączonym silnikiem. Wrogie drony w dużej liczbie naruszyły nasza przestrzeń powietrzą! Poważne zagorzenie dla naszego bezpieczeństwa. Wojna w granicach!
Tylko jakie zagrożenie? Z której strony? Politycy i media z lewego i prawego korytowa widzą jednego winnego. Rosja! I jej władca, upiorny car Władimir Władimirowicz Putin! Kłamca, zbrodzień i złoczyńca!
W piątek wieczór, w Nowym Jorku odbyło się posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ zwołane na żądanie Polski, aby omówić ten atak. Głos zabrał rosyjski ambasador Wasilij Niebienzia. „To fizycznie niemożliwe, by nasze drony dotarły do terytorium Polski. Maksymalny zasięg dronów użytych w tym ataku nie przekroczył 700 kilometrów, co fizycznie uniemożliwia im dotarcie na terytorium Polski. Pomimo oczywistej bezpodstawności zarzutów wobec nas, chcemy, aby zapewnić kompleksowe i obiektywne wyjaśnienie tego, co się wydarzyło!” – powiedział rosyjski ambasador. Rosjanie oskarżają Ukrainę o przygotowanie i przeprowadzenie tego ataku.
Co na takie dictum powiedzieli nasi dyplomaci i mędrcy medialni z lewa i prawa? Powszechne oburzenie. Że to to bezczelność! Że to typowo ruskie, bezczelne kłamstwo. Ukraiński ambasador Andrij Melnyk umiejętnie podgrzewał atmosferę. „Jeśli ta eskalacja nie spotka się ze zdecydowaną reakcją, Rosja nie poprzestanie na Polsce. Jutro drony, a nawet rakiety mogą spaść na Berlin, Paryż czy Londyn. ”
Ukraińska oligarchia rządząca krajem głosi to samo od ponad trzech lat. Od wybuchu wojny z Rosją. Pomagają Ukrainie pomagacie sobie. Ukraina powstrzymuje rosyjskie zagrożenie. Obrona ukraińskiego Donbasu czy Zaporoża to obrona Warszawy i Pragi, Berlina, Paryża i Londynu. Ukraińska, współczesna dumka: dajcie, dajcie, dajcie i dajcie, dajcie… Broń, amunicje, rakiety i czołgi, i kasę na przeżycie. Na pensje i renty. Im więcej, tym lepiej. Dajcie i nie pytajcie. Podziękujemy, albo i nie, bo nam się to należy! Dajcie i niczego nie wymagajcie. I broń Boże niczego w zamian nie żądajcie. My na Ukrainie walczymy i krwawimy za was, za spokojnych bezpiecznych i tłustych zachodnich mieszczuchów! Nieoczekiwany, zdumiewiający, nocny atak dwudziestu ruskich dronów bez głowic na pola i bezdroża dolał ognia do wygasającego ogniska ukraińskiej propagandy. Której prawdę mówiąc wszyscy mają po dziurki w niesie. Wszyscy rozumni. Ale u nas nadal wielu wierzy w to… ukraińskie gadanie. Jednakże inni, szczególnie nowy prezydent usa pozostaje głuchy na te ukraińskie nawoływania o daromochę. Nowy prezydent usa nie daje, a sprze-daje Ukrainie broń, amunicje, rakiety przeciwlotnicze. A ten przedrostek czyni wielką różnicę. Siły Zbrojne Ukrainy (SZU) są pod wielką presją. Brakuje im rakiet i amunicji by strącać rosyjskie drony i rakiety, które w coraz większej liczbie buszują po całej Ukrainie atakując i niszcząc różne cele głównie militarne i przemysłowe.
Wróćmy do faktów odrzucając mity i propagandowe bajki. Drony są rosyjskiej produkcji, mają rosyjskie oznaczenia, znaki fabryczne. Czy to wyjaśnia sprawę? Stara, rzymska zasada prawa: is fecit, cui prodest (ten uczynił, czyja korzyść). Inna wersja: cui bono. Kto skorzystał. Motyw jest najważniejszy! W praktyce, gdy nie wiemy, kto zawinił, szukajmy tego, kto na przestępstwie zyskał najciężej. Prawie zawsze on jest sprawcą.
Co zyskałaby Rosja i car Putin na ćwiczebnych dronach wystrzelonych bez celu i bez głowic bojowych, które np. zamiast atakować bazy wojskowe, lotniska, spadają po polach i lasach w Polsce? Nic. Dosłownie nic, a wiele mogliby stracić. Ktoś powie, że Putin to zły człowiek do szpiku kości. Niech będzie i zly, ale to nie znaczy głupi. Gdyby Władimr Włądimirowicz Putin był głupi, nie utrzymałby się od prawie 30 lat jako władca Rosji. Oznacza to, że jego działania mogą być wątpliwe moralnie, ale są celowe. „Atak ćwiczebnym dronami” na kraj NATO nic mu nie daje. Ani Rosji, ani carowi Putinowi. Żadnej korzyści.
Ba, drony są rosyjskiej produkcji! Prawda. Rosja produkuje masowo drony po taniości. Oznacza to, że ich jakość jest marna. Po co inwestować w sprzęt jednorazowego użytku? Miesięcznie wystrzeliwują ich setki, jak nie tysiące. Część tych dronów spada, zahacza o drzewa, myli trasy, wpada do rzek, jezior. ZSU ma mnóstwo rosyjskiego, dronowego złomu. Z dwóch, trzech maszyn złożą dron zdatny do użytku. Wystarczy napełnić zbiornik paliwa i gotowe. Sterowanie, programowanie dronu także nie jest problemem. Zatem Ukraińcy mogą to zrobić.
Znajdujemy także odpowiedź na „bezczelne” pytanie rosyjskiego ambasadora. Jakim cudem drom o zasięgu 700 km pokonał ponad 2000 km od rosyjskich pozycji do wschodniej Polski? Atoli gdyby został wystrzelony z zachodniej Ukrainy i skierowany ponad Białorusią do Polski… Wyjaśniałoby to „dziwne” zachowanie Białorusinów. Białorusini pierwsi dostrzegli drony na swoich radarach i wysłali ostrzeżenia mimo swej wrogości do Polski. Gdyby to były ruskie drony, z pewnością by tego nie uczynili.
Pomijają jakże ważne kwestie techniczne wróćmy do pytania: cui bono. Kto skorzystał na „rosyjskich” dronach czy dronach rosyjskiej produkcji, spadających we wschodniej Polsce? Odpowiedź jest oczywista. Korzysta tylko jeden kraj: Ukraina. Szeroka, piękna, banderowska Ukraina. Przymiotnik: banderowska, banderowski nie jest pejoratywem, lecz opisem stanu faktycznego. Ukraiński rząd się nie obrazi tym określeniem. Stepan Badera (1909 - 1959) ideolog ukraińskiego nacjonalizmu, współtwórca OUN (Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów) i jego zbrojnego ramienia UPA (Ukraińska Powstańcza Armia) jest bohaterem Ukrainy i wielu, większości Ukraińców w tym także tych, co obecnie rządzą tym krajem. Dal nich Bandera, czy UPA to powód do dumy, dla nas UPA to sprawcy ludobójstwa na Wołyniu i Małopolsce wschodniej, w którym Ukraińcy wymordowali w bestialski, to jest ukraiński sposób od 120 do 150 tys. Polaków, głównie kobiet i dzieci. Pomijam tu setki tysięcy Żydów, których Ukraińcy wymordowali wcześniej razem z Niemcami. Dla Ukraińców, w tym prezydenta i Rady Najwyższej Stepan Badera to bohater, wzór do naładowania.
Stepan Bandera w swoich pismach zalecał, że dla powstania niezawisimoj Ukrainy nie wolno cofać się przed niczym. Wszystkie chwyty dozwolone. Żaden czyn nie jest dostatecznie brudny czy niegodny. Wszystko dobre, co służy celowi. Terror indywidualny i zbiorowy, masowe zbrodnie. Do tego powszechna propaganda. Byle powstała niezawisimija Ukrainie, czyste państwo tylko dla Ukraińców. Prócz siły, Stepan Badera polecał podstęp, kłamstwa i prowokacje jako użyteczne narzędzia. Stepan Bandera i Roman Suchewycz (1907 – 1950) zbrodniarz, morderca, dowódca UPA, który wykonał plan Bandery. Ich pomniki stoją po całej Ukrainie. Rosjanie na zajętych ziemiach zniszczyli wszystkie pomniki Bandery i Suchewycza, to im trzeba oddać.
Warto dodać, iż mimo dowodów Ukraińcy nie przyznali się do zabicia dwóch Polaków w Przewodowie 15 listopada 2022 swoją rakietą przeciwlotniczą. Nie przerosili ani nie zapłacili żadnego odszkodowania. Lecz to nie dziwi, albowiem Siły Zbrojne Ukrainy (ZSU) czują się kontynuatorem dzieła UPA. Mając takich bohaterów i takie wzorce jak Stepan Badera, Roman Suchawych i UPA to czemu dowództwo armii i prezydent, wierchuszka Ukrainy miałby się wahać przed wystrzeleniem „rosyjskich” dronów na Polskę? Stepanowi Banderze taka prowokacja bardzo by przypadła do gustu, to pewne.
Co zatem wiemy o tym ataku „rosyjskich” dronów? Tytuł artykułu: „Putin otwiera drugi front. Ekspert wskazuje na dorny nad Polską”. Putni mając nieukończoną wojnę na Ukrainie otwiera drugi front. Tylko po co? Jak Putina boli go ząb, to łamie sobie palec? Czemu nie? Papier wszystko zniesie. Typowe mądrości „eksperta” do wszystkiego? Wzorcowy przykład robienia ludziom wody z mózgu.
O ataku wiemy niewiele i całkiem dużo. Kto to uczynił? Faty wskazują na Ukraińców, powszechny wrzask na Rosję. Jak było nie wiem, ale niech mnie przekonają dowodami a nie krzykiem. Gdy nie wiemy o co chodzi, zawsze warto spytać się o powód, o motyw. Pytanie: cui bono, kto korzysta nie traci na aktualności. Podobnie jak samodzielne myślenie i poleganie na rozumie. Zadawanie pytań i odpowiadanie na nie. Zgodne potępienia lewej i prawej strony, rezolucje Rady Bezpieczeństwa i całego ONZ nie mają znaczenia. Przyłączanie się do chóry krzyczącego unisono: to ten jest winien! jest może i przyjemne, bo w tłumie cieplej, milej i bezpieczniej, ale nie zbliża do prawdy. Lepsze zadawanie pytań i odpowiadanie na nie, niż chóralne wrzaski. Ciekawe, że w badaniach więcej ludzi uznaje winę Ukrainy niż Rosji. Polacy to rozsądny naród.
Jeśli taka jest cena, to niech już będę tym… rosyjskim trollem. Lepiej być trollem niż durniem, dającym się wodzić za nos cudzej i po prawdzie głupiej prowokacji. Tępej jak siekiera rezuna, że pozwolę sobie na tak niesmaczny żart. Banderowca jednego z tych, co stoją na pomnikach po całej Ukrainie, Ukraina na takim działaniu zyska mało co, a stracić może mnóstwo. Tonący brzytwy się chwyta, jak powiadają. Ale to już inna opowieść.
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie tekstu tylko za zgodą autora.
Dla chcących więcej polecam książkę:
"Kto może być zebrą i inne historie"
wydawnictwo: e-bookowo
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka