Wczorajsza wypowiedź prof. Staniszkis dotycząca referendum ws likwidacji waluty narodowej na rzecz euro poważnie podniosła mi ciśnienie. Otóż skąd innąd dość rozsądna Pani Profesor postawiła się w jednym szeregu z elytami, które demokracji się strasznie boją – w końcu „motłoch bez pojęcia” może im pokrzyżować genialne plany rodzące się w ich i globalistów/eurokratów główkach.
Pani Profesor, owszem, uważa, że reforma „67” powinna zostać zatwierdzona przez obywateli w referendum, ale o kwestii euro powinni zdecydować „eksperci”. Ponieważ ludzie „nie wiedzą”, potrzebne są wnikliwe analizy etc., etc. Co warto podkreślić, bo takie szczegóły są bardzo ważne, Staniszkis uparcie wypowiadała się o terminie przyjęcia euro, a nie samej kwestii czy je wprowadzić, tak jakby nie pozostawiało to żadnej wątpliwości.
Nie będę roztrząsał oczywistej niekonsekwencji merytorycznej – bo niby dlaczego przeciętny Kowalski ma według prof. Staniszkis kompetencje intelektualne do tego, by zanalizować długookresowe trendy demograficzne, czy zrozumieć funkcjonowanie systemu ubezpieczeniowego, rynków kapitałowych etc etc., a do głosowania nad tym kto będzie emitował pieniądze i kontrolował naszą gospodarkę już jest zbyt głupi.
Jak rozumiem, jako zaledwie mgr politologii jestem dla Pani Staniszkis zupełnie „bez pojęcia” i do grona ekspertów się nie zaliczam. Pewnie słusznie, bo ekonomistą nie jestem. Rzecz jednak w tym, że jako skromny politolog mogę mieć jako takie pojęcie, czy w ogóle euro jest Polsce potrzebne, jakie będzie to miało dla nas konsekwencje strategiczne – i mam prawo być przeciw jego wprowadzeniu nie w danym terminie, tylko w ogóle. Pojęcie suwerenności jest wykładane nie tylko na studiach, ale powinien je znać każdy kto zdał w Polsce maturę. I jakkolwiek dla Pani Profesor może to być bez znaczenia, dla mnie jednak ma je całkiem spore. I chciałbym móc w tej sprawie z innymi ignorantami decydować, bo żadnym ekspertom już od dawna nie ufam.
Ostatnio eurokraci wymyślili sobie, że budżety państw (na razie w strefie euro) będą zatwierdzane, jakże by inaczej, nie przez polityków w poszczególnych krajach, tylko właśnie przez nich. Czyli, że wola nie tylko obywateli, ale nawet polityków poszczególnych państw nie jest ważna, a o tym ile przeznaczyć na oświatę, czy służbę zdrowia będą decydować europejscy „eksperci” pozbawieni jakiejkolwiek kontroli społecznej.
Nie będę żonglował przykładami Grecji, Hiszpanii, czy Cypru żeby pokazać jak eksperci mogą się mylić. Nie o demagogię tu chodzi, tylko o podstawy naszego ustroju. Albo mamy demokrację, albo oligarchię. Co to za demokracja, w której o tak ważnej sprawie jak likwidacja waluty narodowej nie decydują obywatele? Można się zastanawiać, czy dyktat elit nie jest wyjściem lepszym, ale wtedy nazwijmy rzeczy po imieniu i zobaczmy, czy pozbawiony złudzeń motłoch lub bardziej pieszczotliwie - „ulica”, na to powie...
No i powstaje pytanie kto i na jakiej podstawie będzie wyłaniał tych ekspertów, o których mówiła Pani Profesor, bo mglisty „autorytet” w oczach nawet tak znakomitej osoby to chyba dość jednak subiektywny punkt widzenia. Każda partia ma innych - w dodatku często nie zgadzających się co do naprawdę ważnych spraw. Pewna grupa niesamowicie kompetentnych ekspertów zesłana nam przez USA i banksterów pod wodzą prof. Balcerowicza zniszczyła nasz kraj społecznie i gospodarczo, w efekcie czego nie mamy już prawie polskiego przemysłu, banków i mediów, rolnictwo produkuje skażone pestycydami, herbicydami i GMO śmieci, a nie zdrową żywność (na którą stać nielicznych), edukacja stoczyła się do kształcenia wykwalifikowanych konsumentów-niewolników, a nie świadomych obywateli (gorzej niż za komuny, w której ludzie przynajmniej wiedzieli, kto jest ich wrogiem), służba zdrowia i system emerytalny padają na naszych oczach itd. itd. Jednym słowem cudownie, powinszować elytom sukcesów, nie ma to jak profesjonalizm.
Z roku na rok mam coraz mniejsze zaufanie do demokracji, wyborcom PO, SLD, czy Palikota dla ich własnego dobra pewnie należałoby prawa obywatelskie odebrać. Tylko nie chciałbym żyć w kraju, w którym osoby upośledzone świadomościowo nie mają takiego samego prawa głosu jak ja, wolę pracować by ich przekonać lub przegłosować. Nie chciałbym żyć w kraju, w którym Tusk ze swoją bandą będą na cenzurowanym, a dziennikarzy największych mediów razem z ekspertami Pani Profesor wpuści się na Stadion Narodowy i wyrzuci klucze, tudzież wjedzie tam koparką i ciężarówką z wapnem, a motłochowi bez pojęcia rozda parę wiader amunicji. A byłoby to rozwiązanie dla Polski na pewno lepsze niż rządy politykierów, ekspertów i eurokratów, do których Pani Profesor ma takie zaufanie.
Po prostu ręce opadają.
Marcin Janasik
Jestem politologiem (spec. marketing polityczny), zajmuję się koordynacją kampanii społecznych, projektów edukacyjnych i kulturalnych, organizowaniem protestów, zarządzaniem organizacją, planowaniem strategicznym i PR, prowadzę także wykłady, warsztaty i szkolenia związane z aktywizmem obywatelskim. Od 1997r. działam w ruchu alterglobalistycznym, od tamtego czasu uczestniczyłem w największych protestach polskich i europejskich. W latach 2005-2012 pełniłem funkcję prezesa zarządu Stowarzyszenia "Lepszy Świat" (www.lepszyswiat.org.pl) i koordynowałem największe kampanie tej organizacji ("Solidarni z Tybetem", "Solidarni z Palestyną", "Klimat Teraz", "Lepszy Poznań", "Aktywny Obywatel"). Obecnie pełnię funkcję prezesa zarządu Fundacji Przebudzenie (www.fundacjaprzebudzenie.pl). Pod kątem ideowym określiłbym się jako lewicowy patriota, centrowy "obyczajowo" alterglobalista-niepodległościowiec, ekohumanista i progresywista:) Lepszy Świat - jest możliwy! Życzę przyjemnej lektury i zapraszam do dyskusji:) kontakt: fundacjaprzebudzenie@gmail.com Starsze teksty: www.lepszyswiat.salon24.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka