Marcin Janasik Marcin Janasik
1462
BLOG

Holocaust Picnic – rzecz o hipokryzji

Marcin Janasik Marcin Janasik Polityka Obserwuj notkę 12

Wyobraźmy sobie czysto hipotetycznie, że jako aktywista od lat walczący o prawa człowieka zostaję reżyserem teatralnym – i wystawiam w Polsce sztukę, w której w Oświęcimiu żydowscy więźniowie na apelu grają z SS-manami piłką w kształcie kuli ziemskiej, rozmawiając o zbieżnościach rasistowskich ideologii nazistowskiej i syjonistycznej oraz o możliwościach pokojowego rozwiązania kwestii żydowskiej przez masową emigrację do Palestyny, gdzie arabskich podludzi pod kierownictwem tychże SS-manów wpakuje się do gigantycznego obozu koncentracyjnego o nazwie Strefa Gazy i będzie gnębić się na każdym kroku, torturować, zabijać, odcinać dostawy żywności i energii, a pokojowe konwoje organizacji humanitarnych byli więźniowie będą porywać na morzu niczym piraci z Karaibów.

Sztukę okraszę paraintelektualną blablaniną dotyczącą rzeczywistości w okupowanej Palestynie, zbrodniami syjonistycznych okupantów i jak najbardziej rzeczywistych punktów stycznych obu ideologii, akcentując oczywiście, że nie jestem antysemitą (gdyż żaden działacz propalestyński antysemitą być z definicji nie może – Palestyńczycy są przecież w odróżnieniu akurat od większości współczesnych Żydów Semitami, co słusznie wytłumaczył światu profesor Szlomo Sand z uniwersytetu jerozolimskiego), izraelskiemu reżimowi przeciwstawiam się wraz z wieloma żydowskimi aktywistami, w rzeczy samej jestem antyfaszystą i antyrasistą (a więc również antysyjonistą), a moja wolność do tworzenia kultury wyklucza cenzurę i pozwala mi na taką twórczą prowokację mającą za zadanie przybliżyć publiczności tragedię tego niewielkiego cierpiącego od dziesięcioleci narodu i mechanizmy psychiczne dzięki którym ofiary przeszłości stają się katami dnia dzisiejszego.

Co działoby się w Polsce?

Mogę się założyć, że akurat Gazeta Wybiórcza bijąca dziś na alarm w „obronie wolności słowa” przed „katolicko-kibolskim ciemnogrodem”, wraz z TVN i pozostałymi mediami głównego nurtu oraz oczywiście „wolnościowymi środowiskami twórczymi”, Stowarzyszeniem Nigdy Więcej i resztą oburzonych oburzeniem pierwsza zażądałaby zastosowania cenzury (państwowej), wrzucenia mnie do kazamatów, wezwałaby przyjaciół z antify, by wywieźli mnie na na taczkach z teatru, a publikę obrzucili kamieniami, czy chociaż zablokowali wejścia. TVN ogłosiłoby alarm dla dziennikarzy, by znaleźli w mojej przeszłości wszystko, do czego można się przyczepić, kamery łaziłyby w kółko za ministrami sprawiedliwości i spraw wewnętrznych, premierem i wszystkimi świętymi, powołując się na wszelkie usłużne autorytety, by ciemna tłuszcza zrozumiała, że ma do czynienia z nazistą, chcącym Żydom – wbrew oczywistym intencjom sztuki – zgotować nową zagładę. Policja weszłaby do mnie o 4 rano pokazując jak w Unii Europejskiej wolność słowa naprawdę wygląda. O możliwości wystawienia sztuki w jakimkolwiek teatrze, już nie wspominając, że za publiczne pieniądze, nie byłoby nawet mowy.

Ktoś się nie zgadza?

Nikt mi chyba nie zarzuci, że jestem katolickim fanatykiem, piłką nożną się zupełnie nie interesuję (poza społeczno-kulturowo-ekonomicznymi konsekwencjami „igrzysk” dla funkcjonowania $ystemu), z prawicą też mam wspólnego tylko tyle, że czasem – jak z lewicą - zdarza mi się wraz z nimi walczyć ze wspólnym wrogiem wolnej ludzkości i suwerennej Polski. Zawsze gorąco sprzeciwiałem się wszelkiej panstwowej cenzurze prewencyjnej (tak „prawicowej” jak tęczowej) – tak jest w przypadku „negacjonizmu” oświęcimskiego (który uważam za racjonalnie nieuzasadniony), "szerzenia nienawiści" (do której każdy ma prawo o ile nie wzywa do popełnienia przestępstwa), tak jest również w przypadku „Golgoty”. Cała ta medialna hucpa doprowadza mnie, przez zupełne pomieszanie pojęć, jak wszystko co robi ludziom wodę z mózgu, do szewskiej pasji.

Otóż, czy to się komuś podoba, czy nie, nie ma ŻADNEJ różnicy między opisanym powyżej przykładem sztuki obrażającej najprawdopodobniej w opinii sporej części społeczeństwa pamięć ofiar holocaustu, a sztuką posługującą się innym miejscem kaźni w swoich – być może nawet szczytnych celach. I tu i tu ginęli ludzie, a dla 80-90% społeczeństwa Polski, czy to się komuś podoba czy nie, Golgota jest czymś więcej - miejscem śmierci ich BOGA-człowieka. Krzyż zaś jest przecież symbolem uniwersalnym – męczeństwa wszystkich walczących z rzymskim imperializmem (pamiętacie los powstańców Spartakusa? To dlatego, wbrew propagandzie rzymskiej oskarżającej kapłaństwo żydowskie o własne grzechy, Jezus zakończył życie w tak okrutny sposób). Dlaczego więc jaśnie oświeceni piewcy wolnej myśli odmawiają katolikom prawa do aktów obywatelskiego nieposłuszeństwa? Skąd ta histeria?

Blamaż poznańskiej policji, która podkuliła ogonek przed przyjazdem kibiców (których znając życie podobnie jak na Marszu Niepodległości byłaby zapewne garstka) i rozdmuchanie kwestii ewentualnych zamieszek odciąga nas od sedna – protesty organizatorzy zapowiadali pokojowe – jak obecnie przecież pokojowe są w Warszawie (incydent z gazem – jeśli rzeczywiście był to gaz łzawiący, a nie śmierdząca substancja ze sklepu ze śmiesznymi upominkami – należy oczywiście potępić). W 99%, co przyzna chyba każdy, protesty te przebiegają bez użycia przemocy.

Po to jest właśnie społeczeństwo obywatelskie, by w pokojowy sposób wyrażać swoją dezaprobatę dla różnych zachowań – polityków, artystów, mediów. Po to jest policja, by pilnowała, aby protesty te były pokojowe. Nikt przecież nie broni nikomu zrobienia kontrmanifestacji i bez użycia przemocy przepchnięcia się na salę. Państwo nie powinno zabraniać Dodzie wspominania o jak najbardziej prawdziwym ipowszechnym wśród kapłanów starożytnościzwyczaju spożywania substancji psychoaktywnych  (choć czy akurat autorzy biblii spożywali „wonną trzcinę” wspomnianą w tejże księdze przy okazji przepisów na święty olej do namaszczania to już jej spekulacje), nie powinno również zabraniać wystawiania „Golgoty”, ani bredzenia o tym, że holocaustu nie było, a Żydzi teleportowali się na Manhattan. To OBYWATELE, nie państwo, mają w demokracji prawo blokować pokojowo takie widowiska, wykłady, czy wystąpienia. To nie żadna cenzura (równie dobrze można by powiedzieć, że organizowana przez GW pokojowa blokada Marszu Niepodległości sprzed 3 lat była ograniczeniem demokratycznego prawa patriotów do gromadzenia się) – to społeczeństwo obywatelskie w działaniu. PRAWDZIWE społeczeństwo obywatelskie, nie to hołubione przez GW i TVN, gdy raz w roku zbiera się na ulicach i przykleja sobie czerwone serduszka zapominając, że zmieniając system społeczno-gospodarczy i priorytety rozwojowe naszego kraju doprowadziłoby do sytuacji, że szpitale byłyby pełne niezbędnego sprzętu, karmieni prawdziwym, zdrowym jedzeniem Polacy przestaliby tyle chorować, a emeryci po dziesiątkach lat ciężkiej pracy nie musieliby wybierać między obiadem, a kupnem lekarstw. Takiego właśnie społeczeństwa establishment boi się najbardziej – i dlatego jątrzy i dzieli Polaków, by walczyli ze sobą o kwestie obyczajowe zamiast połączyć się we wspólnej walce ze wspólnym wrogiem – polityczno-biznesową oligarchią wyzyskującą zarówno „antyfaszystów” jak i „katolicki ciemnogród”.

Globalne przesunięcie konfliktów spolecznych i towarzyszącego im dyskursu z kwestii „klasowych”, by użyć jakże zapomnianego dziś języka, na sprawy obyczajowe sprawia, że energia społeczna skierowana jest na sprawy nie zagrażające władcom pieniądza, zgodnie z zasadą „dziel i rządź” śmiejących się do rozpuku przy restauracyjnych stołach, puszczających w jeden wieczór więcej kasy, niż przeciętny Polak zarabia przez cały miesiąc.

Organizowałem kiedyś akcję bojkotową Tele2 ponieważ firma ta na swoich plakatach użyła zaciśniętej pięści – symbolu antyfaszystowskiego i wolnościowego, za który tysiące ludzi oddało swoje życie. Gdyby kampania reklamowa nie została przerwana, a dysponowałbym odpowiednim zastępem aktywistów – zablokowałbym siedzibę tej firmy tak, że nawet mysz by się nie prześlizgła (jednocześnie jednak nie chciałbym, żeby za mnie zrobiło to państwo!). Gdy amerykański reżyserzyna, którego imię niech będzie zapomniane, aż nie będę miał okazji dłużej z nim porozmawiać, zrobił z losu bohaterskich rebeliantów Tupamaros (MRTA) wymordowanych przez komandosów w ambasadzie japońskiej w Limie żenującego love-story, moje oburzenie było naprawdę ogromne – gdyby film ten był puszczany w kinach a nie w TV, choćby w pojedynkę ustawiłbym się pod nim niczym Rejtan, a w miarę możliwości nie dopuściłbym do tego, by projekcje się odbywały choćby po to, by ignoranci nie napychali kabzy artyściuchowi, który to pseudodzieło stworzył i by nie upowszechniać fałszywego obrazu męczeńskiej śmierci młodych bojowników o wolność. Dlatego całkowicie rozumiem polskich katolików, że – podkreślam- niezależnie od intencji autora, nie zgadzają się na używanie miejsca kaźni człowieka uważanego przez nich za ich zbawiciela jako podkładki do refleksji na temat konsumpcjonizmu i erozji wszelkiej duchowości. Mają do tego prawo – oczywiście o ile nie używają maczet – do tego jednak przecież nie doszło i dojść nie miało. Szkoda, że ludzie są aż tak empatycznie i świadomościowo ograniczeni, że nie potrafią – i nawet nie chcą spróbować – zrozumieć innych, o innym niż oni światopoglądzie i postawić się na ich miejscu...

Tymczasem media mają pożywkę, obie strony mają co ro(z)bić, a każdego dnia gdy skupiają się na dzielących je różnicach płacą pokornie składki na spłatę długów globalnym lichwiarskim instytucjom banksterskim i nic się nie zmienia. A ja coraz bardziej czuję się tu jak kosmita. Jeżeli również masz dosyć tej sytuacji – zapraszam do aktywizmu – nikt za nas Polsce normalności nie przywróci*.

Marcin Janasik

*na stronie www.fundacjaprzebudzneie.pl znajdziesz nasze propozycje zmian systemowych, refleksje na temat rozwoju świadomościowego i co najważniejsze – ankietę dla wolontariuszy :) Czas wywalczyć prawdziwą demokrację i prawdziwie solidarne społeczeństwo!

Jestem politologiem (spec. marketing polityczny), zajmuję się koordynacją kampanii społecznych, projektów edukacyjnych i kulturalnych, organizowaniem protestów, zarządzaniem organizacją, planowaniem strategicznym i PR, prowadzę także wykłady, warsztaty i szkolenia związane z aktywizmem obywatelskim. Od 1997r. działam w ruchu alterglobalistycznym, od tamtego czasu uczestniczyłem w największych protestach polskich i europejskich. W latach 2005-2012 pełniłem funkcję prezesa zarządu Stowarzyszenia "Lepszy Świat" (www.lepszyswiat.org.pl) i koordynowałem największe kampanie tej organizacji ("Solidarni z Tybetem", "Solidarni z Palestyną", "Klimat Teraz", "Lepszy Poznań", "Aktywny Obywatel"). Obecnie pełnię funkcję prezesa zarządu Fundacji Przebudzenie (www.fundacjaprzebudzenie.pl). Pod kątem ideowym określiłbym się jako lewicowy patriota, centrowy "obyczajowo" alterglobalista-niepodległościowiec, ekohumanista i progresywista:) Lepszy Świat - jest możliwy! Życzę przyjemnej lektury i zapraszam do dyskusji:) kontakt: fundacjaprzebudzenie@gmail.com Starsze teksty: www.lepszyswiat.salon24.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka