Marcin Janasik Marcin Janasik
875
BLOG

Kiszczakgate, czyli co umyka mainstreamowi

Marcin Janasik Marcin Janasik Polityka Obserwuj notkę 2

Wersję elit 3RP przedstawił wczoraj w TVN Komorowski: nie ważne, że Wałęsa był agentem, nawet jeśli donosił na kolegów i to za kasę, ważne, że wygrał. Plus usprawiedliwienie – był sam, niewyszkolony, mógł bać się nawet śmierci, tortur itd. Tylko jest małe ALE, które w USA kosztowało Clintona procedurę impeachmentu: prawie nikt nie zarzucał mu „cygara” z asystentką – to akurat obiekt fantazji większości mężczyzn w USA. Chodziło o to, że publicznie na ten temat skłamał, jak najprawdopodobniej czyni to od początku afery (i od wielu lat) Wałęsa. W każdym wywiadzie, w każdym wpisie. Idzie w zaparte – żadnych donosów, żadnych pieniędzy. To kolosalna różnica w porównaniu z lojalką, którą rzeczywiście można w sytuacji ekstremalnej wybaczyć. Poza wszystkim, w 1974, czy 1975 roku mógł jednak domyślać się, że raczej go za brak donosów, czy przyjęcia kasy nie zabiją. Ale zostawmy to – bo umknie nam sedno jak w oparach absurdu rodem z TVN.

Tak więc po pierwsze: jeśli kwity Kiszczaka są autentyczne, Wałęsa teraz publicznie KŁAMIE i samo w sobie jest to naganne i godne publicznego potępienia. Teraz na pewno nikt go za prawdę nie zabije, nie spławi Wisłą w worku. Czeka go tylko śmierć publiczna, koniec zachwytów, wykładów itd. Choć pewnie na książce i filmie „Tak, donosiłem” zbiłby majątek – taki już jest $ystem.

Po drugie i najważniejsze: mamy tupać z entuzjazmem jakie to odniósł zwycięstwo. Kółko wzajemnej adoracji w TVN powtarza: ale jednak zwyciężył, zwyciężyliśmy, jakby był agentem przecież by komuny nie obalił...

Ile jeszcze mamy słuchać tych bredni? KOMUNA (a przynajmniej rządząca partią klika) CHCIAŁA TRANSFORMACJI W KAPITALIZM przynajmniej od połowy lat 80-tych – i cały ten „upadek” był od początku do końca kontrolowany. Gorbaczow dał im wiatr w żagle – i Kiszczak z Jaruzelskim mistrzowsko wykorzystali okazję. Przecież w każdej chwili mogli zrobić drugi Tiananmen i opozycję zdławić siłą. Mamy mieć złudzenia co do ich empatii, dobrych chęci, miłości do narodu i demokracji? Co my, dzieci? W zamian za formalne prawa wyborcze (jak się później okazało iluzoryczne, bo idące w parze z ogłupiającą socjalizacją $ystemu, produkującą ludzi nie stanowiących zagrożenia dla elit – gdyby nie fuks wszechczasów i napompowanie przez TVN Razem po ostatniej debacie oraz 0,5% które przez to zabrakło ZL, PiS by dziś przecież samodzielnie nie rządził, łącznie na siły antyoligarchiczne - PiS, Kukiz'15 i Razem głosowało zaledwie 25% uprawnionych, co samo w sobie świadczy o żałosnej świadomości politycznej ogółu) dostali rozgrzeszenie „grubej kreski” i górę kasy ze złodziejskiej prywatyzacji, którą nomenklatura partyjna podzieliła się z zachodnią oligarchią bankstersko-korporacyjną i rodzimymi aferałami (dla młodych czytelników – chodzi o Kongres Liberalno Demokratyczny, czyli pierwowzór PO, ostatnio mutujący w Nowoczesną), był to swoisty bilet za wejście do klubu. Plus, co dość istotne, sowite emerytury dla policji politycznej i wojskowych. KWITY – o ile są prawdziwe – NIE ZOSTAŁY PUSZCZONE WCZEŚNIEJ BO PO PROSTU NIE BYŁO TO POTRZEBNE – tak Wałęsa, jak wszyscy w „jedynej i cudownej” Solidarności przyjmujący bezrefleksyjnie zlepek „demokracja=neoliberalizm” zrobili przy Okrągłym Stole dokładnie to, co mieli. W d..ę dostali zwykli Polacy (żeby było jasne – z „czerwonych” dołów również) i państwo polskie jako instytucja. Balcerowicz ich złupił, Kuroń dał zupkę, Michnik wyjaśnił, że innej opcji nie ma, Wałęsa pobłogosławił. I jakkolwiek w 1989, czy 1990r. można było całkiem słusznie podawać jako alternatywę do układów z dyktaturą Tiananmen, to w 1993, czy 1997r. już chyba nam to nie groziło? A prywatyzacji nie rozliczono do teraz, wciąż spłacamy zaciągnięte u zachodnich lichwiarzy długi, kwiat narodu (i co istotne jego potencjalnie najbardziej buntownicza część) tyra na emigracji itd. Więc z tym zwycięstwem to jednak trochę lipa – jak z Grunwaldem w 1410 i kampanią po tej bitwie – mogło być znacznie gorzej, ale jednak i znacznie, znacznie lepiej. Tylko, że pod Grunwaldem Krzyżacy chcieli wygrać, a komuna sama się rozwiązała. To historyczne fakty, nie ocena. Z legendy zostaje nam więc donoszący na kolegów za kasę agent bezpieki w latach 70-tych i w najlepszym wypadku pożyteczny idiota komunistycznej oligarchii w 80-tych. Oraz „zwycięstwo” bez przeciwnika, do którego osiągnięcia znalazłoby się na jego miejsce tuzin innych.

Na koniec szczypta domorosłej psychologii. Wydaje mi się, że jeśli Wałęsa donosił za kasę mógł z czasem sam wmówić sobie, że tego nie zrobił, ludzie potrafią adaptować się do ekstremalnych sytuacji stresowych w najdziwniejszy sposób. Tyle lat kłamał, że stało się to dla niego rzeczywistością. Może wszystko po lojalce, jako sytuację traumatyczną nawet wyparł (a tego jego świadomości zarzucić już nie można) i naprawdę tego nie pamięta, wyparte wspomnienia zamienił na fantazję o bohaterskim, krystalicznym Lechu pokonującym komunę. Ale w takim wypadku, jeżeli kwity są autentyczne, a to już będzie można obiektywnie stwierdzić, jego najbliżsi powinni skierować go do specjalisty, skonfrontować z rzeczywistością. Dał „komunistom” to czego chcieli w jak sądzę dobrej wierze - pewnie nie zdawał sobie sprawy, że można było inaczej (miliony innych, lepiej niż on wykształconych też jakoś klarownej alternatywy wtedy nie przygotowały, a ludzie pokroju Ikonowicza, czy Gwiazdów byli od samego początku „przełomu”, nie bez powodu, na marginesie), poświęcił sporo czasu i energii dla Polski – zasłużył więc na odrobinę prawdy o sobie samym.

To w kwestii autosugestii lub wyparcia. Ale jeżeli świadomie teraz kłamie, niezależnie od oceny jego wcześniejszych dokonań powinien zostać potępiony i basta. A o 3RP i jej społeczno-ekonomicznym grzechu pierworodnym należy wreszcie zacząć mówić prawdę – i chwała Kiszczakowi jeśli ludzie zaczną w końcu krytycznie myśleć... Gdyby miał się pośmiertnie mścić fałszywkami, przecież raczej by zaatakował Kaczyńskiego i jego obóz polityczny, niż Wałęsę i 3RP, którą sam stworzył. Nie dajmy się zwariować.

Marcin Janasik.

 

 

 

 

Jestem politologiem (spec. marketing polityczny), zajmuję się koordynacją kampanii społecznych, projektów edukacyjnych i kulturalnych, organizowaniem protestów, zarządzaniem organizacją, planowaniem strategicznym i PR, prowadzę także wykłady, warsztaty i szkolenia związane z aktywizmem obywatelskim. Od 1997r. działam w ruchu alterglobalistycznym, od tamtego czasu uczestniczyłem w największych protestach polskich i europejskich. W latach 2005-2012 pełniłem funkcję prezesa zarządu Stowarzyszenia "Lepszy Świat" (www.lepszyswiat.org.pl) i koordynowałem największe kampanie tej organizacji ("Solidarni z Tybetem", "Solidarni z Palestyną", "Klimat Teraz", "Lepszy Poznań", "Aktywny Obywatel"). Obecnie pełnię funkcję prezesa zarządu Fundacji Przebudzenie (www.fundacjaprzebudzenie.pl). Pod kątem ideowym określiłbym się jako lewicowy patriota, centrowy "obyczajowo" alterglobalista-niepodległościowiec, ekohumanista i progresywista:) Lepszy Świat - jest możliwy! Życzę przyjemnej lektury i zapraszam do dyskusji:) kontakt: fundacjaprzebudzenie@gmail.com Starsze teksty: www.lepszyswiat.salon24.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka