Bogusław Mazur Bogusław Mazur
4923
BLOG

Adam Glapiński ma rację w sprawie pieniędzy. A konkretnie gotówki

Bogusław Mazur Bogusław Mazur Gospodarka Obserwuj notkę 3

Panuje ostatnio moda na stadne skakanie po prezesie NBP. Jeśli jutro będzie miał krzywo zawiązany krawat, to pojawią się komentarze, że jest to znamienne i ha, ha, śmieszne, bo kiedyś wiązał krawaty prosto. Oczywiście można być przeciwnikiem szefa centralnego banku, jednak na pewno ma on rację w co najmniej w jednej kwestii - utrzymania znaczenia pieniądza drukowanego.

Zacznijmy od mało znanego sporu między Ministerstwem Finansów a Narodowym Bankiem Polskim. Personalne zmiany w finansowym resorcie postrzegane są przez pryzmat bałaganu w Polskim Ładzie. Jednak resort odpowiada nie tylko za nieudane wdrożenie podatkowej rewolucji styczniowej. Jedną z kwestii w które wdepnie nowy szef ministerstwa, jest sprawa pieniędzy. A konkretnie gotówki, czyli formy pieniądza w fizycznej postaci - banknotów i monet.

W obecnym obozie władzy mamy z jednej strony, kierowane do niedawna przez powszechnie nieznanego Tadeusza Kościńskiego, Ministerstwo Finansów, które chciałoby wypychać gotówkę z rynku na rzecz transakcji elektronicznych. Na przykład od tego roku obowiązkowe będzie przyjmowanie płatności w obu formach, więc karteczki „płatność tylko gotówką” stały się nielegalne. Z drugiej strony mamy prezesa NBP, który wskazuje, że eliminowanie gotówki jest z kilku względów niebezpieczną tendencją.

Obieg elektroniczny wydaje się nowoczesny i wygodny. Ba, ten i ów dumnie wypina pierś, że w codziennym funkcjonowaniu łatwiej u nas o terminale płatnicze niż u Niemców. Wygodniej faktycznie jest, nowocześnie też. Lecz za szefem NBP przemawiają silne argumenty.

Po pierwsze, argument natury ogólnoświatowej, czyli uniwersalny. Transakcje elektroniczne umożliwiają państwom śledzenie wszystkich wydatków obywateli, poczynając od zakupów w sklepie typu „Alkohole Świata” po opłacenie kolacji w chińskiej restauracji. Owszem, może to pomóc w walce z szarą strefą, ale kosztem wolności i komfortu społeczeństwa. Tym samym osłabi zaufanie obywateli do państwa.

Po drugie, o ile w dużych miastach ludzie chętnie płacą kartą czy BLIK-iem nawet za drobne wydatki, to w małych miejscowościach i na wsi wciąż podstawą jest gotówka. Nie zmieni się tego rozporządzeniami. A zresztą potoczna obserwacja klientów w warszawskich sklepach dowodzi, że płacących papierem i metalem też nie brakuje, szczególnie w wieku 60 plus.

Po trzecie, dla młodych, nowoczesnych, sojowych latte z dużych miast, płacenie elektroniczne też może być problemem. Czasy w których Polacy radzili sobie bez telefonu w postaci plastikowego pudełka ze słuchawką i przewodem w ścianie dawno minęły. Dzisiaj utrata smartfona jest tragedią – pozostajemy bez kontaktu, bez internetu, bez mobilnych płatności. Wystarczy paraliż systemów teleinformatycznych i ludzie zostają dosłownie bez pieniędzy. Gotówka jest więc rodzajem „bezpiecznika” na czarną godzinę.

Po czwarte, które łączy się z trzecim – ataki hakerskie/wojna hybrydowa. Żyjemy w czasach w których może dojść do ataku paraliżującego jakiś segment łączności elektronicznej, na przykład właśnie dotyczącej elektronicznych płatności. Skutek jest właściwie ten sam jak wyżej opisany. Dlatego plik banknotów schowanych w książce „Bogactwo narodów” Adama Smitha może poratować w elektronicznej biedzie.

Po piąte, argument, że eliminacja gotówki ukróci szarą strefę, jest mało trafny. Pewnie każdy widział, jak przestępcy przekazują sobie walizki pieniędzy. A kto nie widział, niech sobie obejrzy film kryminalny w rodzaju „Człowiek z blizną”. W rzeczywistości legalizacja ciemnych zysków odbywa się poprzez przesyłanie faktur przez łańcuchy dziesiątek znikających po chwili spółek, wielokrotne przelewy itp. Nielegalnie zdobytą gotówkę trudno zalegalizować, bo nawet prymitywny gangster nie przyjdzie dziś do banku z milionem dolarów aby wpłacić je na konto.

Niedługo odbędzie się głosowanie nad drugą kadencją prezesa Glapińskiego. Jako argument na rzecz swojej kandydatury podkreśla on na przykład sprawę zakupu ton złota. Przemawia to może do wyobraźni, szczególnie tych, którzy złoto widzą na palcu własnym, żony czy koleżanki z pracy. Jednak na miejscu PR-owców prezesa wysuwałbym intensywniej mało znany spór o gotówkę. Ma za sobą argumenty ważne zarówno dla bezpieczeństwa obywateli, jak państwa. A jeden nawet o charakterze globalnym, zahaczający o inwigilacyjne praktyki w państwie, w którym skończył się rok Bawołu a zaczął rok Tygrysa.

Poglądy idące w poprzek politycznych podziałów, unikanie zamykania się w bańkach dezinformacyjnych, chętniej konkretne sprawy niż partyjne spekulacje. Dziennikarz, publicysta, bloger, z wykształcenia historyk.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka