Odrzućmy partykularne odczucia związane z doświadczeniami - od indywidualnych, po narodowe, w okresie ostatnich 100 lat. Także pomińmy straty w populacji wynikające z przemian - to zaledwie nikły procent liczby ludzkich mieszkańców ziemi. I przy tych założeniach spójrzmy na dokonujące się przemiany.
Sam proces przemian ma charakter ciągły, podobne nurtowi wody w rzece, ale występują tam bystrzyny, które miejscami gwałtownie przyspieszają przepływ. Często też w wyniku ich występowania - rzeka zmienia koryto. "Ludzkie przemiany" mają podobny charakter.
Jesteśmy zapatrzeni na świat poprzez pryzmat europejski - to znacznie ogranicza rozumienie przemian jakie zachodzą. Bardziej właściwe byłoby patrzenie poprzez pryzmat cywilizacji, a może , co poniekąd jest powiązane, poprzez rasy (kolor skóry) ludzi. Tu uwaga: chyba zauważalne jest, że nie da się, przynajmniej w perspektywie ogarnianej przez nasze rozumienie świata, przewidzieć możliwości zlania się ras - ich wzajemnego przemieszania, a próby jakich jesteśmy świadkami nie wskazują na pozytywne prognozy.
Drugie, że Europa nie jest "pępkiem świata" i cywilizacje nie mają tu swego początku. Przeciwnie - to cywilizacja rozwinięta w Europie ma swe zakorzenienie w innych regionach, a jedynie czasowo i raczej krótko, zdominowała te starsze od siebie.
Trzecie, że ważne jest śledzenie form kontaktów jakie miały i mają miejsce na styku cywilizacji. To tam pojawiają się nowe koncepcje rozwojowe, często mające istotny wpływ na światowe przemiany.
Szczególnie chcę podkreślić rolę Jedwabnego Szlaku - nie tylko "spotkania handlowego" Cywilizacji Chińskiej z cywilizacjami Bliskiego i Środkowego Wschodu, ale miejsca przenikania idei.
Znaczenie Jedwabnego Szlaku jest, być może celowo, pomniejszane przez środowiska żydowskie, które chciały i dalej są zainteresowane utajnieniem źródeł swojej potęgi finansowej, co często miało zakulisowy wpływ na zdarzenia regionalne. Jednak równie istotne były doświadczenia kulturowe pozwalające na wypracowanie własnych strategii.
W dziejach cywilizacji występują okresy przemian. Bardzo niewiele, a w zasadzie wcale, nie rozważa się powiązań przemian jakie zachodzą w sferze ideowej ze zmianami politycznymi będącymi ich następstwem. Tu chcę zwrócić uwagą na okres XVI/XVII wieku - wielce w tej kwestii znamienny.
Otóż w tamtym czasie Chiny były najlepiej zorganizowanym państwem świata. Praktycznie wszyscy mieszkańcy umieli czytać i pisać. Był to też kraj o najpotężniejszej gospodarce. Wtedy zorganizowana była wyprawa statków chińskich, które opłynęły Afrykę i dotarły w pobliże Europy.
Jednak nie kontynuowano ekspansji zakładając, że jest to Państwo Środka dysponujące możliwością zaspokojenia wszystkich potrzeb - i postawiono na izolację. W efekcie Chiny stopniowo zaczęły pogrążać się w marazmie i wewnętrznych swarach.
W zbliżonym czasie w Europie powstała Doktryna Trydencka KK, która dała podstawy do ekspansji w myśl zasady "jedna owczarnia i jeden pasterz".
Należy wspomnieć, że trzeci z "wielkich" - Indie, były pogrążone w chaosie wywołanym najpierw wewnętrznymi swarami, a później inwazją islamu.
Można twierdzić, że wpływy europejskie miały tak wielką siłę oddziaływania z tej racji, że bazowały na personalizmie wynikającym z doktryny chrześcijańskiej. Pewną barierą, chociaż na początku mającą wielką siłę wpływu, było powołanie zakonu jezuitów.
Dlaczego?
Oficjalnie uznano, że można stosować nieetyczne środki dla uzyskania przyspieszenia w realizacji "etycznego" celu ideowego. Ta metoda daje faktyczne, początkowe przyspieszenie, ale powoduje też degenerację samej idei. W ślad za rozprzestrzenianą ideą - podążały rzesze "zdobywców" tłumaczących swe czyny niesieniem idei miłości i dla jej urzeczywistnienia gotowych stosować wszelkie metody wobec adwersarzy.
Bazujący na tych samych założeniach protestanci, z Biblią w ręce, w której jest fragment o tępieniu Amalakitów, stosowali te metody na dużą skalę - zwłaszcza wobec amerykańskich Indian. Ale ludność krajów Dalekiego Wschodu traktowana była podobnie. Aborygeni australijscy - to odrębny przykład.
Ekspansja europejska, poza czynnikiem idei, miała jeszcze jeden element przewagi - uzbrojenie. Cała inwencja europejskiej myśli powiązana jest z tworzeniem broni. Znakomita większość cywilizacyjnych udogodnień, ma swoje źródło w udoskonalaniu broni i metod organizacyjnych pozwalających na jej wykorzystanie.
Ten proces, który zaczął się w XVI wieku trwał aż do końca wieku XX, czyli około 500 lat. To dużo nawet jak na procesy cywilizacyjne.
Obecnie przestały działać obydwa czynniki - zarówno idea personalizmu, który okazał się kamuflażem pozwalającym na zniewolenie, jak i militarny, gdyż siła wojskowa państw do tej pory podległych, stanowi liczącą się przeciwwagę sile państw "Zachodu".
W obecnych relacjach istotny staje się inny czynnik - technologie wytwarzania dóbr, co jest powiązane z pracą ludzką. I właśnie na tym tle występuje konieczność przemian inaczej określających relacje pomiędzy cywilizacjami.
Warto sobie uświadomić, że obecnie wysoki standard życia "Zachodu" nie ma uzasadnienia: wydajność pracownika jest tu dużo mniejsza niż na "Wschodzie", a wymagania są dużo większe. Stan taki nie jest do utrzymania w dłuższym okresie.
Do tego dochodzi zupełnie odrębna mentalność obu stref cywilizacyjnych - Chińczyk poprzez pracę realizują swój rozwój, gdy Europejczyk traktuje pracę jako zapewniającą warunki rozwoju.
Czy przemiany nastąpią szybko (wojna), czy poprzez negocjacje przepływów - można się zastanawiać. Wydaje się, że wojna niczego tu nie rozwiąże. Może jedynie utrudnić proces, nieco go opóźnić, bo przerwać go może tylko taka skala działań, która przerwie w ogóle rozwój cywilizacyjny ludzkości.
Następuje tutaj pytanie - jak ułożyć relacje międzycywilizacyjne? Tu jednoznaczna musi być zasada win-win. Oczywiście - to w wypadku zachowania odrębności, bo może być próba narzucenia rozwiązania przez jedną z cywilizacji. Tak się prezentuje czas przemian. Tytułowa "tabela przemian" to nic innego jak układanka zdarzeń i zjawisk wskazujących stan obecny, gdzie pojawiają się stosowne symptomy.
Czy opisywane zasady Cywilizacji Polskiej mogą być remedium? Sądzę, że tak.
Należy też zauważyć, że wobec ogromu problemu - takie kwestie jak np. relacje polsko - żydowskie wydają się mało istotne. "Wiatr historii" zmiecie partykularne podejścia, być może razem z ich nośnikiem. Kilka, czy nawet kilkadziesiąt milionów ludzi nie będzie ważącym czynnikiem w przemianach.
I na zakończenie.
Obecne wybory prezydenckie. Wydaje się, że prezydentura Dudy może pozwolić wejść w czas przemian bez nadmiernych zgrzytów. Z kolei wygrana opozycji (Trzaskowski) może spowodować napięcia mogąca doprowadzić do zjawisk gwałtownych. A zmiany i to duże nas czekają.
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo