W całej awanturze dotyczącej ograniczenia w możliwościach aborcji życia poczętego pomija się argument wychowania dla siebie i społeczeństwa.
Jeszcze nie tak dawno obowiązywały pewne standardy zachowań dziewcząt i chłopców: chłopcy mieli być mężczyznami zapewniającymi opiekę kobietom, a dziewczyny zadbać o "ognisko domowe".
I chyba nie jest żadnym truizmem twierdzenie, że miała to być rodzina ze zdrowymi dziećmi.
(Dziś nawet to bywa kwestionowane).
Tysiącletnie doświadczenia ludzkości doprowadziły do takiego modelu współżycia, gdzie z szacunkiem traktuje się zwłaszcza kobiety młode jako te które zapewniają ciągłość pokoleń. Ta rewerencja miała też i swą "drugą stronę": dziewczyna była zobowiązana do określonych zachowań - takich, które ograniczały możliwość urodzenia dziecka z wadami rozwojowymi.
Czyli chodziło o stosowanie różnych używek (alkohol, papierosy itd.). Do tego odpowiednia dieta - pewnych potraw młode kobiety nie jadały, ale też np. regularność snu, wysiłek fizyczny, a także otoczenie w którym przebywały.
Wszystko to miało na celu zapewnienie jak najlepszych warunków umożliwiających urodzenie zdrowego potomstwa, gdyż dzieci niepełnosprawne były dużym obciążeniem i dla rodziny i dla społeczeństwa - to z racji ograniczonych sił wytwórczych.
Stąd często bardzo krytyczne warunki w jakich przyszło żyć dzieciom niepełnosprawnym.
Obecny model wychowania -- to "róbta co chceta" w sferze obyczajowej , gdzie obyczajność dotyczy i sfery zachowań, i warunków życia. I ma to być kompensowane ingerencją medyczną przerywającą ciąże zagrożone.
Wydaje się, że analizując sytuację związaną z konstytucyjną normą ochrony życia, potrzeba uwzględnienia wszystkich czynników mających wpływ na patologie ciąży.
Oczywiście - dochodzi jeszcze czynnik środowiskowy, który w pewnym zakresie jest związany z poprzednią (a i częściowo obecną) polityką państwa w odniesieniu do ekologii. Tworząc takie patologiczne warunki życia - należałoby także brać za to odpowiedzialność; obecnie takim zagrożeniem może być nadużywanie telefonów komórkowych.
Wydaje się, że potrzebna jest szeroka i poważna dyskusja na temat jakości życia - uwzględniająca wszystkie czynniki na tę jakość wpływające. Tylko rozsądna, bo z idiotkami twierdzącymi , że Maria Curie-Skłodowska musiała emigrować do Francji, bo na polskich uczelniach kobietom nie wolno było studiować, jest niecelowa. Takie osobniczki w kształtach przypominające ludzi powinny być eliminowane z dyskusji.