Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
85
BLOG

Depozyt życia

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Aborcja Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Kto jest dawcą, a kto depozytariuszem życia?

Kto odpowiada za utratę depozytu?


W całej dyskusji (jeśli tak to nazwać) nie pojawia się kwestia zasadniczych odniesień do  życia.

Czy można wchodzić w kompetencje Stwórcy (natury dla ateistów) i decydować o czyimś życiu? Czy może to być norma zachowań w relacjach społecznych?


Depozytariuszami własnego życia jesteśmy sami uzyskując samoświadomość. Z racji daru wolności - mamy też dar kreacji nowego życia, ale jest on dany wspólnie - kobiecie i mężczyźnie. Z racji społecznych tworzone są rodziny, których zadaniem jest "pilnowanie depozytu nowego życia".

Wszelkie dalsze formy rozwoju społecznego (instytucje życia publicznego) są tworzone jako poszerzanie i specjalizowanie form opieki nad "depozytem".

Można zatem stwierdzić, że w regulacjach życia społecznego nie może zaistnieć możliwość pozbawiania kogokolwiek życia, gdyż byłoby to sprzeczne z samą istotą stanowienia relacji społecznych,  a do tego byłoby to wchodzenie w nie swoje kompetencje, jako że przecież społeczeństwo nie daje życia, a jest tylko jego depozytariuszem.


Jak ma się to do obecnej sytuacji?

Żądaniem "wściekłych macic" jest zalegalizowanie - uznanie za normę społeczną eliminacji form życia, które one uznają za niewygodne. Bo przecież faktycznie chodzi o to, aby państwo uznało to za normę i przejęło kontrolę nad prokreacją . Jest żądanie dostępu do darmowych środków antykoncepcyjnych, a ciąża byłaby tu wynikiem niewłaściwego wypełniania tego obowiązku.

Czyli to państwo byłoby winne i powinno usunąć wynik swego błędu. 

W sumie chodzi o to, by aborcja była na żądanie i w ramach publicznych obowiązków państwa. Czyli w całkowitej sprzeczności z zasadami na których opiera się budowa społeczeństwa.


Drugi punkt widzenia.

Depozytariuszem życia nie jest państwo, ale wspólnie - kobieta i mężczyzna. Czy państwo ma prawo (?) do wymuszania na nich opieki nad depozytem?

Moim zdaniem - nie. Za to odpowiadają oboje. 

(Tu do rozważań należy włączyć żądanie o prawo  decyzji wyłącznie kobiety - co jest sprzeczne z naturą, a co wynika z monogamii obowiązującej w społeczeństwie. W Indiach przyjęto, że luźny związek  jest małżeństwem zawartym "prawem Gandharwów" i jest także obowiązujący).


Efektem powinna być sytuacja, że decyzja o aborcji powinna być wspólną obojga "depozytariuszy życia". Druga, ze powinno to być piętnowane, ale nie karane przez społeczeństwo. Aborcja nie powinna być dostępna w instytucjach publicznych (finansowanych ze środków publicznych). Do tego powinna być bardzo wysoko opodatkowana; mężczyzna ponosząc odpowiedzialność alimentacyjną powinien za to zapłacić . Jeśli go nie stać - powinno to być zobowiązanie względem Funduszu Alimentacyjnego jako rodzaj pożyczki do spłacenia w przyszłości. Środki Funduszu powinny służyć wspieraniu życia.


PS. Kobiety. Jeszcze jesteście w raju, ale właśnie zaczynacie żreć zakazane jabłko.

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo