Do Polski przyleciało kilkadziesiąt samolotów USA. Jaki jest cel tej wizyty?
Formalnie - doskonalenie współdziałania i takie tam pierdoły, które serwuje się mniej kumatym.
Faktycznie - jest to związane z planowanymi akcjami na Ukrainie. Czyli zapewnienie osłony powietrznej armii ukraińskiej w jej ataku na wojska rosyjskie przy próbie "odbicia" Donbasu i Ługańska.
Jest oczywistym, że Ukraina dysponuje obecnie dosyć dużymi siłami lądowymi - ostatnio doposażonymi przez USA. Jednak brak jest lotnictwa i marynarki wojennej.
Można sądzić, że siły morskie nie będą wykorzystane w planach ataku. Po prostu z uwagi na zbyt dużą dysproporcję sił. Jednak wykorzystanie lotnictwa USA, Polski, a może i innych państw NATO - jest możliwe. Warunkiem jest logistyka - raczej nie można liczyć na wykorzystanie lotnisk ukraińskich. Zatem cała logistyka musi znaleźć się w państwach sąsiadujących z planowanym teatrem działań wojennych.
Czyli Polsce, może Słowacji i Rumunii. Dochodzi do tego tankowanie w powietrzu, co jest przedmiotem tych ćwiczeń.
Owszem - w grę wchodzą jeszcze państwa bałtyckie, ale te mogą być skutecznie zablokowane. No i są oddzielone od teatru działań Białorusią.
Jednym słowem - albo jest to prężenie muskułów, albo ostatnia faza przygotowań do ataku. Jest bowiem koniec kwietnia, grunt na tyle wysuszony, że umożliwia poruszanie się ciężkich jednostek. Czyli - decyzje zapadną w niedługim czasie. Manewry przewidziane są do 22 kwietnia. Nawet odlot tych samolotów nie jest zapowiedzią pokoju, bo przerzucenie samolotów jest błyskawiczne, a logistyka została przygotowana.
Można sądzić, że w ciągu najbliższych 2 tygodni - żegnaj koronawirusie, zaczynamy wojnę... Na co stawiacie?