Podstawą rozważań jest to, że niezależnie od wyniku konfliktu na Ukrainie - Polska nie przeniesie się do innego regionu; dalej naszymi sąsiadami będą te nacje z którymi teraz sąsiadujemy.
Tymczasem USA próbują wciągnąć Polskę do krwawego konfliktu mając na uwadze własne interesy i to nie w tej części świata, a raczej w celu opóźnienia procesów związanych z upadkiem dolara (tak w skrócie). Kibicuje temu Anglia licząca na utrzymaniu się w kręgu amerykańskich wpływów.
Jednak już EU nieco inaczej artykułuje swoje interesy; bez współpracy z Rosją zachód Europy jest skazany na uwiąd starczy i to gwałtownie przyspieszający. Bez surowców, zwłaszcza energetycznych, nastąpi rozpad dotychczasowych struktur społecznych i pogrążenie się w chaosie.
Z kolei Rosja próbuje utrzymać swoje pozycje - życie leniwego krezusa "siedzącego" na bogactwach (naturalnych) i łaskawie obdzielającego swymi łaskami co bardziej uległych rabów.
Kwestie militarne są tylko dodatkiem do pozycji zajmowanych przez wskazane ugrupowania. Wola mniejszych państw/narodów jest bezwzględnie tłamszona, co można było obserwować na przykładzie Jugosławii, czy (po części) Gruzji, bądź Irlandii (referenda).
Kraje takie jak Polska znajdują się na styku stref wpływów i z tej racji "duże misie" próbują rozgrywać swoje interesy polską kartą. Co w tej sytuacji powinna robić Polska?
Najbardziej oczywistym jest, że podstawowym dążeniem powinno być wzmacnianie Polski tak, aby nie można było nami pomiatać.
Dodać należy, że żadne z ugrupowań nie jest i nie będzie przyjacielem Polski. Dotyczy to zarówno UE jak Rosji i USA. Także Ukraina z nastawieniem na kultywowanie banderyzmu będzie nam wrogim czynnikiem destabilizującym.
Obecna sytuacja osłabia wszystkie wymienione opcje, co jest korzystne dla Polski i nie należy po prostu angażować się zbyt mocno po którejkolwiek stronie, a spokojnie poczekać na wynik końcowy. Oczywiście - próbować coś wytargować. W przypadku UE w zamian za mniejszy nacisk na likwidację NSII wymusić uznanie polskiego systemu prawnego. I tak po zakończeniu konfliktu będzie silny nacisk na odtworzenie współpracy UE z Rosją. Nie da się temu przeciwstawić, ale można przerwać blokadę dla energii z węgla.
W odniesieniu do USA - czas jest czynnikiem istotnym. Tu dopiero przyszłość (bliska) wskaże granice do jakich USA się wycofają. Duża szansa, że wyjdą całkowicie z Europy.
Wszystko wskazuje, że musi dojść do konfliktu interesów USA i EU na tle współpracy z Rosją. Jeśli przybierze on na sile, a do tego wystąpią zagrożenia w innych regionach (Daleki Wschód), to USA wybiorą to, co dla nich ważniejsze i pozostawią Europę samej sobie. Łącznie z "parasolem NATO-wskim". Do rozwiązania pozostanie kwestia Izraela.
Rosja po zakończeniu interwencji na Ukrainie będzie nastawiona na odbudowę zniszczeń i tworzenia jednolitej struktury gospodarczej. Można sądzić, że wiele krajów europejskich weźmie w tym udział.
Zaznaczyć należy, że nastąpi silne obniżenie stopy życiowej z możliwością braków żywności. O ile ta sytuacja mało dotknie Rosję, Białoruś, a Ukraina i tak będzie przytłamszona, to na zachodzie Europy należy spodziewać się poważnych problemów społecznych.
Rola polski jest dążenie do ograniczenia skutków następstw poszerzającego się konfliktu i zachowanie zdolności wytwarzania podstawowych produktów umożliwiających funkcjonowanie społeczeństwa. W żadnym wypadku nie należy ulegać naciskom UE związanym z tzw. praworządnością, ani USA na wciągnięcie w konflikt z Rosją. Tę opcję widać w poczynaniach Dudy i Morawieckiego - oby ich zamierzenia nie przekroczyły dopuszczalnych granic.
Względem Rosji konieczny jest duży dystans, ale bez niepotrzebnych fajerwerków; z czasem konieczna będzie współpraca - chociażby przy odbudowie Ukrainy, dokąd powinna wrócić większość uchodźców.
Wspieranie nadmierne Ukrainy jest dla Polski niekorzystne, ale pomoc uchodźcom wskazana, gdyż to pozwoli zbudować lepsze relacje współpracy. To pobratymcy z którymi powinniśmy odtworzyć pozytywne relacje współżycia.
Komentarze