Wertując kanały TV w ostatnią niedzielę natknąłem się na program poświęcony Herbertowi.
Doceniając jego twórczość nie uznaję siebie za znawcę tematu. Raczej przeciwnie. Zapewne z racji, że przepełniona jest traumą wojny. Wojna zaś zawsze degeneruje człowieczeństwo.
Herbert je zachował, ale mimo to zauważalne jest pewnego rodzaju poczucie winy za to, że on przeżył, a tylu ludzi bardziej doskonałych, zostało przez wojnę usuniętych. Widać, że nie czuje się silny i pewny na drodze, którą idzie. Jest wręcz zażenowany tym, że to jemu wypadło ją wskazywać bo nie czuje się tego godny.
Jednak podnosi brzemię i niesie je mimo własnej niedoskonałości.
I tu rodzi się pytanie: co powoduje, że wypełnia swoją rolę? Skąd bierze siłę by mówić – wstań i idź, mimo pogardy otoczenia i przeszkód jakie spotyka na tej drodze?
Biorący udział w programie literaturoznawca i chyba wielbiciel poezji, a i przesłania Pana Cogito, wskazuje, że bez takiej , osadzonej w kulturze twórczości cywilizacja rozwijała by się w złym kierunku, a tak twórczość Herberta stanowi barierę dla degenerowania się cywilizacji.
I tutaj pojawiła się wątpliwość: ujęcie sugeruje odrębność kultury i cywilizacji taką, która pozwala wpływać kulturze na kształt cywilizacji.
Dla mnie koncepcja jest dychotomiczna dla opisu rzeczywistości i prowadzi do błędnych ocen.
Przypomnę, że mamy dwie drogi rozumienia pojęcia cywilizacji
Kanta, który wskazywał, że rozwój społeczny zależny jest od kultury związanej z ideowością i cywilizacji odpowiadającej za techniczny aspekt tego rozwoju. Efektem takiego myślenia jest przekonanie, że mamy jedną cywilizację o różnym stopniu rozwoju technicznego, a różne kultury kształtowane odrębnymi czynnikami – nie tylko ideami, ale też uwarunkowaniami.
Drugim kierunkiem rozumienia pojęcia są poglądy prof. Konecznego, który zdefiniował cywilizację jako metodę życia zbiorowego.
W takim ujęciu okazuje się, że istnieją różne cywilizacje, które mogą bazować na odmiennych wartościach – zasadach cywilizacyjnych . Zasady cywilizacyjne warunkują fundament na jakim tworzone są relacje społeczne określając cel cywilizacyjny, drogę realizacji i podmiot cywilizacyjny.
W takim rozumieniu cywilizacji wszelkie pojęcia kulturowe kształtują się jako pochodne zasad cywilizacyjnych – wartości na jakich są budowane. Elementy kulturowe to zarówno obyczaje jak i formy ułatwiające współżycie, ale też religie i pojęcia z nimi związane, a szerzej filozofia, która jest wszak kultywatorem wartości.
Powracając do Herberta. Trudno się pogodzić i zaakceptować sugestię, że w imię kultury i to takiej, która jest sprzeczna ze zasadami obowiązującymi w społeczeństwie, czyli wbrew społeczeństwu, a na pewno bez jego akceptacji, bo wskazywana pogarda i poniżenie jakie ma być udziałem Cogito, ma on iść wskazaną mu drogą.
Jeśli jednak przyjąć, za Konecznym, istnienie wielu cywilizacji z odmiennymi systemami wartości, to postawa Cogito, wypełniającego powinności cywilizacyjne oparte na wartościach tej cywilizacji, nawet wbrew otoczeniu kierującemu się innymi zasadami – ma sens i jest zrozumiała. Odejście od tych zasad byłoby zdradą nie tylko siebie, ale i wszystkich tych, którzy poświęcili im życie.
Że chodzi o polskość – chyba nie ma potrzeby tłumaczyć.
Kończąc te uwagi można tylko ubolewać, że świat ludzi nauki jest tak mocno zdominowany przez myśl Kanta, a ta prowadzi do różnego rodzaju wynaturzeń – jednym z nich był hitleryzm. Niestety, obecnie dalej mamy nawroty rozwiązań społecznych, które swe korzenie mają w tej filozofii.
Wydaje się, że korzystnym uporządkowaniem obrazu rzeczywistości, dającym perspektywę współistnienia, jest oparcie się o myśl cywilizacyjną zapoczątkowaną przez Konecznego, a odrzucenie filozofii Kanta.