Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
48
BLOG

Takie sobie gdybania o przyszłości

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Społeczeństwo Obserwuj notkę 4
Na to, co nas czeka można patrzeć z różnej perspektywy. Najszersze spojrzenie określa kierunek i możliwości rozwoju całej ludzkości. Niższy szczebel to perspektywa cywilizacyjna. Dalej są regiony (bo w państwach mogą występować odmienności), a najniższym szczeblem jest indywidualność.

Każde tworzenie struktur społecznych zaczyna się od wzmocnienia perspektyw indywidualnego rozwoju. Z czasem jednak, a historyczne doświadczenia na to wskazują, cele wspólnotowe przeważają nad celami indywidualnymi, by w końcowym efekcie całkowicie zdominować i podporządkować jednostkę.


Uzasadnione jest przekonanie/twierdzenie, że ludzkość rozwija się do momentu, gdy społeczeństwo zapewnia możliwość indywidualnego rozwoju. W momencie, gdy jednostka jest tylko elementem statystycznym i staje się tylko trybikiem struktury społecznej - następuje regres prowadzący z czasem do upadku społeczeństwa. Skala zjawiska zaczyna się na poziomie podstawowym (rodzina), a kończy rozrachunkiem globalnym.


Oczywiście problem można rozważać wielotorowo już choćby dlatego, że aby mówić o rozwoju, trzeba mieć zapewnione po temu warunki podstawowe, czyli żywność i środowisko. Bez warunków zapewniających trwanie rozmowa o rozwoju jest absurdem.


Tu powstaje pytanie o charakterze ogólnym: na jakim etapie jesteśmy? Jako ludzkość.

Czy te podstawowe warunki istnienia są utrzymane? Istnieją rozbieżności w ocenach, ale chyba w coraz większym stopniu w   świadomości społecznej występuje po temu szereg wątpliwości. Owszem - produkcja żywności jest wystarczająca, ale sposób zarządzania zasobami doprowadził do lokalnych braków. Można mówić o regresie rozwojowym na tym polu.

Dużo gorzej jest ze środowiskiem. Chodzi o zanieczyszczenia, które coraz bardziej degenerują środowisko. (Nie odnoszę się tu do energetyki; ta kwestia jest manipulacją. Bardziej niszczące są inne ingerencje.).

Czy jest możliwość zapobiegania dalszej degeneracji środowiska? Tu odpowiedź może być udzielona na poziomie cywilizacyjnym. I ta odpowiedź jest negatywna. Nie ma "wpływowej" cywilizacji, która ma ochronę środowiska wpisaną jako istotny cel cywilizacyjny.

Środowisko ma służyć realizacji celów cywilizacji, a samo nie jest podmiotem cywilizacyjnym. Efektem - stan środowiska będzie pomijany jako jeden z zasadniczych czynników organizacji życia społecznego.


Czy w obecnych cywilizacjach istnieje świadomość takiego zagrożenia? Wydaje się to oczywiste. Jednak istnieją odmienne próby zmierzenia się z problemem.

W Cywilizacji Chińskiej postawiono na maksymalne ograniczenie możliwości wpływu jednostki na środowisko. Sztuczna epidemia covid -19 została wykorzystana dla zdyscyplinowania społeczeństwa. Oczywiście - są to nawet nie półśrodki, ale przygotowania do takowych biorąc pod uwagę wpływy przemysłu. 

Najmniej reaguje Cywilizacja Bramińska, gdzie dopiero ostatnio "ludzki czynnik"  ma wpływ na środowisko i jest to zauważalne.

Problem jest najbardziej dostrzegalny w Cywilizacji Zachodu, która to cywilizacja może być kojarzona z judaizmem (Formalnie KK jest "w niezgodzie" z judaizmem, ale doktrynalnie nie ma różnic; te występują między judaizmem, a chrześcijaństwem).

Jakie rozwiązania są tu proponowane? Zgodnie z naturą hierarchiczności. Dąży się do ograniczenia możliwości wpływu jednostek na ekologię poprzez ograniczenie dostępu do dóbr użytkowych, ale tylko w odniesieniu do szerokich mas społeczeństwa. Ci zajmujący wyższe miejsca w hierarchii takich ograniczeń maję nie mieć.

Koncepcje Schwaba itp. są sugestiami takiej organizacji by jak najmniej ograniczać konsumpcję poprzez lepsze dostosowanie do wymagań. Tak można rozumieć np. wyeliminowanie własności niektórych dóbr, a zastąpienie tego społeczną dostępnością okazjonalnego użytkowania. 

Są też sugestie racjonowania dostępu do dóbr - także żywności. Także dotyczy to sposobu wytwarzania żywności, gdzie insekty miałyby zapewnić podstawowe składniki pożywienia. Inwencja w tej dziedzinie ma różne formy.


Nie zagłębiając się w zagadnienie od tej strony, można jedynie stwierdzić, że ta droga wydaje się błędną. Powodem są cele cywilizacyjne. Bo to, czy zakłócamy częściowo naturę, czy niszczymy ją totalnie, może skutkować jedynie przedłużaniem czasu agonii. Natura musi stać się podmiotem cywilizacyjnym, a zasada "czyńcie ziemię sobie poddaną" musi zostać odrzucona.W dalszym ciągu Cywilizacja Zachodu opiera swój rozwój na zysku, a w rachunku kosztów natura jest uwzględniana tylko częściowo i tylko w odniesieniu do niektórych przedsięwzięć. Wojna np. całkowicie eliminuje  czynnik natury w działaniach.


Czy istnieje możliwość powstrzymania upadku? Być może, ale jedynie po przyjęciu jako celu cywilizacyjnego miłości zdefiniowanej jako  pragnienie współistnienia. Tylko takie ujęcie, gdzie natura jest  takim samym składnikiem (bytem) jak człowiek możliwe jest dążenie do ukształtowania człowieka  (czyli jego rozwój) nastawionego na współistnienie z otaczającą rzeczywistością.

Współistnienie jest celem cywilizacyjnym Cywilizacji Polskiej, która może tu być  utożsamiana z chrześcijaństwem (nie mylić z katolicyzmem). I nie będę nawet pesymistą twierdząc, że ta opcja jest najmniej realnym rozwiązaniem patrząc na światowe realia, a już szczególnie Cywilizację Zachodu.


Jak zatem powinniśmy odnosić się do naszego udziału w życiu społecznym - tu i teraz?

Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy indywidualnie mamy jeszcze jakieś możliwości rozwojowe w duchu miłości. Te elementy należy rozwijać "na własnej niwie", a nie uczestniczyć w działaniach społecznych, zwłaszcza tych "jedynie słusznych" jak np. wspieranie którejś ze stron konfliktu na Ukrainie. Już choćby dlatego, że każda walka jest zła i równie zła jak brak udziału w jej zapobieżeniu . Obecny system "żywi się" walką. Dlatego każda forma udziału, nawet sprzeciw, wzmacnia system. Najlepszym sposobem jest ignorowanie wszelkich nakazów i sugestii z tego źródła pochodzących. Ignorowanie jest najbardziej efektywną formą sprzeciwu. 

I to by było.

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo