Sprawa "ratowania Żydów" w czasie wojny jest postawiona na głowie. Warto uzmysłowić sobie kilka spraw.
Pierwszym pytaniem jest, czy Żydzi oczekiwali polskiej pomocy? I tu sytuacja jest ambiwalentna, bo jak oczekiwać pomocy od kogoś, kogo chce się zniszczyć, a przynajmniej podporządkować?
Żydzi są ksenofobiczni i dążą do władzy nad światem, co mają zapisane jako religijny nakaz i obietnicę. Inne nacje są traktowane jako druga kategoria istnienia, raczej na poziomie bydła roboczego.
W hitlerowskich Niemczech spotkały się dwie ideowo przeciwne opcje - ksenofobiczni Żydzi i niemiecka "rasa panów" (ubermensche). Obu stronom chodziło nie tyle o wyniszczenie drugiej strony, co rozdzielenie. I stąd duże wsparcie Hitlera dla opcji emigracyjnej do Palestyny. Ale też istniała inicjatywa utwrzenia Polin na terenach wschodnich II RP z przedłużeniem pasa zasiedlenia na południe - do Odessy.
W pierwszej fazie wojny Żydzi liczyli na takie rozwiązanie ; Niemcy przesiedlą ich na wschód, gdzie pozwolą im na utworzenie odrębnej struktury państwowej. Przecież na lubelszczyźnie powstały pierwsze baraki zbudowane przez austriackich Żydów z takim zamiarem - zablokował tę inicjatywę Hans Frank.
Niemniej tworzenie gett na terenach polskich nie było odbierane jako dążenie likwidacji, a jako oddzielenie od polskiego motłochu. I faktycznie - w pierwszej fazie warunki życia w gettach były lepsze niż dla ludności polskiej. Funkcjonowała żydowska administracja, tworzone były służby porządkowe i inne instytucje życia publicznego. Zakładano, że to zaczątki , szkielet struktur przyszłego państwa.
Współpraca z Niemcami była wzorowa, a Żydzi nie chcieli mieć kontaktów z Polakami. Czuli się wywyższeni.
Sytuacja pogarszała się, gdy Niemcom nie udało się zrealizować planów wojennych. W efekcie ograniczono dostawy żywności do gett, co spowodowało coraz większą śmiertelność. Ale współpraca z Niemcami dalej trwała. Żydzi uznali, że należy chronić swoje elity, a poświęcać element mniej wartościowy - biedotę. Zatem nawet te ograniczone dostawy żywności trafiały do "lepszych", a biedota ginęła z głodu.
Należy zwrócić uwagę na to, że elity żydowskie bogaciły się przejmując wszelkie wartości (złoto, precjoza itd.) od biedniejszych za żywność, a także, zwłaszcza w końcowej fazie , poprzez zwykły rabunek.
Wywózki z gett były początkowo traktowane jako przesiedlenie na tereny wschodnie, dlatego nie budziły oporów, a były wspierane przez bezwzględną policję żydowską. Nawet w czasie powstania w gettcie zginęło chyba tylko 10 Niemców.
Na jakiej podstawie obecnie stawia się problem "niedostatecznej" pomocy Żydom? Tej pomocy, prawie do końca, Żydzi nie tylko nie oczekiwali, a nawet nie chcieli. Ona była udzielana niejako wbrew ich życzeniom. Znane są przecież przypadki, że z transportów (do Treblinki) próbowali uciekać ludzie, ale te próby były blokowane przez współtowarzyszy, bo mogło to wzbudzić niezadowolenie Niemców. Czytałem o przypadku takiej ucieczki, gdzie udało się uciec, ale przy próbie wyjścia na dach pociągu przez dziurę - gość stracił buty za które chwycili go rodacy.
Problem pomocy "ocalałym" dotyczy tych prominentnych Żydów, którzy wzbogacili się na swych pobratymcach, a następnie widząc, że zbliża się koniec - uciekli z getta. Ci nie brali udziału w powstaniu w gettcie, ale wykorzystali sytuację, aby przejść na "aryjską" stronę. I tu powstał problem z ich utrzymaniem.
Faktycznie bowiem część ludności polskiej wykonywała polecenia władz niemieckich i informowała o takich Żydach. Często żądając jeszcze od nich okupu. Czyli szmalcownictwo.
Warto jednak pamiętać, że utrzymanie kogoś w warunkach wojennych było bardzo trudne. Nawet zdobycie żywności narażało już na podejrzenia - w mieście dystrybucja należała do Niemców, a każdy, kto kupował, czy otrzymywał (system kartkowy) wiecej ponad normę już był podejrzany. Żywność można było kupić tylko na bazarach i to "za duże pieniądze", ale i to też narażało na podejrzenia.
Zwykle dla utrzymania jakiegoś Żyda potrzebna była współpraca kilkunastu - kilkudziesięciu osób. Łatwo było o wpadki, a karą była śmierć.
Tu warto zauważyć, że na utrzymanie potrzebne były pieniądze - i to duże pieniądze. Stąd żydowskie roszczenia, że za tak duże pieniądze otrzymywali wg nich jakieś ochłapy. Oni nie mogli znieść, że Polacy mogą mieć lepiej od nich.
Część Żydów przeniosła się na wieś licząc na bardzie sprzyjające warunki przetrwania. Ale na wsiach było podobnie jak w miastach. Chłopi musieli oddawać kontyngenty. Do tego przychodzili partyzanci, a jeszcze częściej zwykli bandyci i rabowali to, co znaleźli. Czy łatwiej było zachować tajemnicę tyczącą przechowywania Żydów? Kto zna wieś wie, że zawsze stnieją ślady obcej bytności łatwe do rozpoznania. Miejscowi wiedzieli kto przetrzymuje i ilu Żydów. Tu także musiała istnieć współpraca, także przy zdobywaniu żywności, którą trzeba było dokupić.
I stąd te żydowskie pretensje, że płacili w złocie, a dostawali ochłapy i to w małych ilościach.
I należy też pamiętać o niesamowitej biedzie na polskiej wsi. W takim przypadku chłopi byli "kupowani", co często pozbawiało ich instynktu przetrwania. A o chłopskiej pazerności też należy pamietać.
Czy przypadek Ulmów - często przytaczany, czymś się różnił? Warto mieć na uwadze, że czynnik pazerności też odgrywał rolę, bo przy 7 dzieciach bieda na podkarpackiej wsi musiała być dokuczliwa. Być może przyjeli zbyt dużo ukrywających się Żydów, co spowodowało, że Niemcom ktoś doniósł.
Na koniec przejdźmy do odpowiedzi na pytanie, czy polska pomoc Żydom była niedostateczna?
Przede wszystkim Polacy nie mieli żadnych takich zobowiązań. Jeśli była czyniona to albo jako płatna usługa, albo z chrzescijańskiego miłosierdzia (podobnie jak teraz dla Ukraińców).
Z kolei Żydzi traktowali tę pomoc jako obowiązek klasy niższej wobec rasy panów. A za to żadna wdzięczność się nie należy; oni mogą tylko rozliczyć, czy została wykonana właściwie. Dlatego sam fakt, że musieli płacić za usługę, i to dużo, był i jest dla nich nie do przyjęcia.
Wydaje się, że dopiero w takim kontekście można rozważać żydowskie roszczenia dotyczące zakresu pomocy; każdy jej zakres może zostać uznany za zbyt mały, a już oczekiwanie wdzięczności jest obrazą. To jakby wdzięczność krowie, że daje mleko.
Powodów żydowskich roszczeń do oceny polskich postaw w odniesieniu do udzielanej im pomocy można doszukiwać się w
- obowiązku świadczenia usług "narodowi wybranemu" jak czegoś obowiązkowego. I "pan" rozlicza "sługi" z wykonywanych obowiązków.
- druga opcja, to uznanie, że skoro Polacy są narodem katolickim, to ich katolickim obowiązkiem było udzielanie pomocy innym, a Żydzi jako "starsi bracia" mają prawo dokonywać oceny "katolickości" Polaków.
Warto sobie uzmysłowić przedstawione racje.
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości