Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
96
BLOG

Scenariusze przyszłości

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Rozmaitości Obserwuj notkę 12
Czy przyszłość jest jednoznacznie zdeterminowana? To zależy od perspektywy z jakiej na nią patrzymy.


Kilkukrotnie przywoływałem przepowiednie dotyczące rozwoju sytuacji. I wydawałoby się, że jeśli traktować je w postaci wyroczni, to przyszłość powinna być zdeterminowana.

Dziwne, ale sytuacja zmienia się tak, że niektóre z opcji, które jeszcze niedawno wydawały się absurdalne, teraz stają się prawdopodobne. Jednak nie ma pełnego determinizmu. Także przepowiednie, jeśli je bliżej przeanalizować, są wariantowe.

Owszem, pewne kwestie tworzące tło wydarzeń, są dość jednoznaczne - tu chodzi np. o sprawy organizacji życia społecznego, gdzie znamienna jest rola kobiet.

Te zmiany są dość dobrze opisane, czy naszkicowane. Jak to, że strój kobiet i mężczyzn nie będzie się różnił. Także zmieni się pozycja kobiety w społeczeństwie. Te procesy zmian zachodzą bardzo powoli - z pokolenia na pokolenie, czyli zauważalne są dopiero po dłuższym okresie.

Z kolei sytuacja społeczna warunkuje relacje między państwami, czyli wpływa na politykę.

Konflikty wybuchają zwykle na tle ekonomicznym, ale ich podłożem jest styl życia jaki w danym państwie obowiązuje, czyli sytuacja społeczna.

Konflikt ukraiński jest tylko przejawem tarć na tym tle między społecznościami Zachodu, a resztą świata; Zachód nie jest w stanie zapewnić dotychczasowych przywilejów swoim mieszkańcom; potrzebne są nowe pola ekspansji pozwalającej wykorzystywać zarówno surowce jak i potencjał ludnościowy. A tymczasem jest to już niemożliwe wobec wzrostu świadomości wykorzystywanych dotychczas społeczeństw.

W zasadzie - następuje klęska po klęsce we wszystkich przypadkach prób podporządkowania.

To, że konflikt ukraiński trwa tak długo jest "zasługą" głupoty Ukraińców, którzy dali sobie wmówić, że walczą o przynależność do "wyższego kulturalnie i materialnie" Zachodu, gdy faktycznie mają tam być tylko wyzyskiwani.

Jakiego rozwoju sytuacji możemy spodziewać się na takim tle?

Obecnie widać, że zamierzenia Zachodu upadają. Ukraina szybko zbliża się do klęski mimo deklaracji dalszej woli walki. Tyle, że zasoby materialne zostały wyczerpane. Także "siła żywa" kończy się - obecnie wg niezależnych obserwatorów, na Ukrainie żyje ok. 20 mln mieszkańców, a nawet prowadząc tzw. wojnę totalną, do armii można pobrać do 5 % populacji. Jeśli zaś uwzględnić poniesione dotychczas straty i do tego fakt ucieczki z kraju znacznej części mężczyzn w wieku poborowym, to widać, że Ukraina jest "na oparach".

Władze Ukrainy otrzymały zapewnienie nieograniczonej pomocy, co okazało się nieprawdziwe, a do tego Zachód zdał sobie sprawę z nieuniknionej porażki i utraty środków zainwestowanych w to przedsięwzięcie. Tu także wyczerpano zasoby, które mogły być przeznaczone na ten cel.

Należy zatem liczyć się ze spadkiem przekazywanych środków, a to przyspieszy proces upadku.

W efekcie rozpoczęły się gorączkowe przygotowania do uratowania tego, co możliwe.

Taka rola została wyznaczona Polsce i innym krajom, które zaangażowały się mocniej w konflikt. Polskę mami się możliwością powrotu na Kresy.

Zachód marzy o takim rozwiązaniu licząc na wejście wojsk polskich aż do Dniepru, co zablokuje posuwanie się na zachód Rosjan.

Czy wariant możliwy do realizacji?

Jedynie w zamiarach. W obecnej sytuacji Rosja nie zgodzi się na przejęcie jakichkolwiek terenów Ukrainy przez państwo należące do NATO. Nie może sobie pozwolić na to, by nawet część obecnej Ukrainy nie była neutralna. Czyli póki Polska jest w NATO - nie ma mowy o powrocie na Kresy.

Tymczasem polskie władze jeszcze liczą na udział w eskapadzie na wschód z poparciem Zachodu. A tu - wojsko polskie jest rozbrojone. No, w najlepszym przypadku - jest w trakcie przezbrajania. Tyle, że dopiero za 2 - 3 lata osiągnie stan gotowości. Wprowadzając wojsko na Ukrainę Polska musi liczyć się z ich klęską. Już nie wspominając, że może wysłać ograniczony kontyngent; cała armia liczy ok. 120 000 + OTK, co pozwoliłoby zaangażować nie więcej niż 40 000 ludzi. To dużo za mało na scenariusz zwłaszcza, że wiązałoby się to z rozsypką AFU i koniecznością przeznaczenia sił na zapewnienie stabilności w regionie.

W jednej z przepowiedni (z Tęgoborzy) jest akapit: "... gdy orzeł z młotem zajmą cudze łany, nad rzeką w pień jest wycięty ..." Rzeką w tej przepowiedni jest Dniepr. I warto zwrócić uwagę, że jest to opcjonalne - ta sytuacja nie musi się zdarzyć, chociaż wiele wskazuje, że takie są zamiary "władz polskich".

Może uświadomienie sobie faktycznych możliwości i konsekwencji jakie by nastąpiły spowoduje otrzeźwienie.

Czy Polska będzie zaangażowana na Wschodzie? Wcześniej czy później - tak. Sytuacja nie jest ustabilizowana i wcale się na to nie zanosi. Nawet po upadku Ukrainy w obecnym wydaniu, dalej będzie to wrzący kocioł. Rozstrzygnięcia należy szukać nie tam, a raczej w innych częściach świata. Być może w Afryce, gdzie następują szybkie zmiany.

Czy zatem musi dojść do katastrofy globalnej? Szansa na nowe rozdanie, na budowę nowych struktur światowych istnieje. Czy jednak wystarczy determinacji by ją zrealizować? Kluczem wydają się być nie rozwiązania militarne, a przekształcenia społeczne. Na jakie? O tym warto rozmawiać.

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Rozmaitości