Mamy spór o zarządzone referendum między sprawującymi władzę a opozycją. A przecież własnie w referendum powinna wyrażać się demokracja.
Spór dotyczy samego referendum - czy powinno się ono odbyć, ale także pytań referendalnych.
Tymczasem wyrażanie woli przez społeczeństwo w odniesieniu do spraw ważnych dla życia zbiorowego jest i powinno pozostać podstawową formą sprawowania władzy.
Nawet więcej - widać w sposób oczywisty, że Sejm i Senat nie spełniają roli wyrazicieli woli społeczeństwa stając się zakładnikiem faktycznych decydentów. Do tego tworzy się kolejna kasta - tym razem parlamentarna. Tu także "niejsce" w Sejmie zaczyna być dziedziczne.
Tymczasem zalążkiem Rzeczypospolitej był Sejm Walny w którym uczestniczyli wszyscy zainteresowani regulacjami życia społecznego. Następstwem dostosowanym do obecnych okoliczności powinien być system referendalny, a Sejm i Senat w obecnej postaci - zlikwidowane. Być może warto byłoby zachować Senat, ale jako Radę Stanu w bardzo ograniczonej formie. W zamian posiadający prawo kontrasygnaty względem aktów prawnych wydawanych przez rząd. W przypadkach spornych - Senat byłby uprawniony do zarządzania referendum.
Taki system uważam za , po pewnych uszczegółowieniach tyczących uprawnień władz, optymalny. Jednak wymaga to przebudowy całego systemu sprawowania władzy.
Co można sugerować na obecnym etapie?
Coroczne obowiązkowe referendum dotyczące istotnych w danych okolicznościach spraw.
Co można przez to uzyskać?
Na pewno poczucie współdecydowania o sprawach życia społecznego, a tym samym większą współodpowiedzialność za decyzje podejmowane przez władze - to droga do tworzenia społeczeństwa obywatelskiego.
Pozostaje kwestia warunków, by odpowiedź referendalna była wiążąca. I tu warto powrócić do zasad Sejmu Walnego: brali w nim udział zainteresowani sprawami kraju.
Czy jest bowiem sens pytania o zdanie ludzi, którzy nie interesują się podejmowanym tematem, albo pytać o zdanie ludzi niekompetentnych? Takie osoby są z natury łatwo uległe różnego rodzaju naciskom i manipulacjom. Ich głos może być głosem antyspołecznym.
Można więc twierdzić, że nie należy tworzyć z udziału w referendum (także innych wyborach) obowiązku, a przywilej. Można to osiągnąć przez obowiązkowe rejestrowanie woli wyrażania swej opinii.
W tekiej sytuacji - każdy wynik wyborczy miałby walor wiążący. Jedynie sytuacja zarejestrowania się i następnie rezygnacja z głosowania i to masową skalę, dawałaby asumpt do podważania wyniku wyboru.
Z takiego, mieszanego systemu już łatwo można byłoby przejść do demokracji bezpośredniej jako najlepszej formie sprawowania kontroli władzy przez społeczeństwo.
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo