To, że czeka nas czas przemian o zakresie przewyższającym przekształcenia jakie miały miejsce w końcu XX wieku – jest chyba oczywiste dla przeciętnego i średniointeligentnego obywatela.
Warto przynajmniej zdać sobie sprawę z najważniejszych zmian tamtego czasu: w Europie symbolem jest Solidarność i upadek berlińskiego muru, co wiąże się też z rozpadem ZSRR. Zamiennie europejskim układom – powiększono UE itd.
Dla nas, Europejczyków, wydawać się może, że to najważniejsze zmiany na świecie. Tymczasem zapominamy, iż świat zamiast jednobiegunowym, stał się wielobiegunowym. Jednobiegunowość (dominacja USA) okazała się krótkotrwałą iluzją. Błyskawicznie urosła potęga Chin, ale też „obudziły się” Indie i rozpoczęła budować swą odrębność Ameryka Południowa.
W efekcie czeka nas „nowe rozdanie”, albo totalny kataklizm. Koniecznym jest przy tym uwzględnienie, że tym razem zmianom politycznym towarzyszyć będzie zmiana relacji ekonomicznych – prawdopodobnie skali większej od kryzysu lat 30 – tych.
To, czy będzie to w ciągu roku, czy dwóch, nie jest ważne. Może jeszcze 5 lat. Jednak zmiany wydają się nieuchronne o czym świadczą coraz to nowe ogniska konfliktów, które nie są rozwiązywane, a jedynie usuwane symptomy - przygaszanie; może dojść do ponownego ich wybuchu przy byle okazji.
Na „naszym podwórku” mamy sytuację o zbliżonym charakterze. Już widać, że przynależność do UE nie rozwiązała problemów rozwojowych. Przeciwnie, pojawiają się coraz to nowe problemy (choćby uchodźcy), które nie są rozwiązywane. Można być więc sceptykiem odnośnie przyszłości UE zwłaszcza, gdy w którymś z „ważnych” krajów (albo grupie mniej ważnych), pojawi się jakiś rzeczywisty problem dużej wagi.
Do tego dochodzi wyraźny konflikt interesów między zachodem UE z dominantą niemiecką, a praktycznie wszystkimi nowoprzyjętymi krajami.
Osłabienie pozycji Niemiec, co należy łączyć z ich mniejszym wkładem do wspólnego worka finansowego, może spowodować poważne zawirowania. A na to się zanosi, gdyż o ile Niemcy są w stanie przyjąć około miliona uchodźców, to już dwa miliony wygeneruje fluktuacje o narastającej amplitudzie.
Co nam pozostaje?
Rozważać wariant współpracy w nieco węższym gronie, gdzie występują mniejsze różnice kulturowe. Czyli strukturę określaną jako Międzymorze. Twór obejmujący, z pewnymi przesunięciami, teren od granic Rosji na wschodzie, Morze Bałtyckie na północy (z bliską współpracą z krajami Półwyspu Skandynawskiego, dorzecze Odry (z opcją na dorzecze Łaby) , a na południu do Adriatyku, plus kraje Półwyspu Bałkańskiego (bez Serbii, Albanii, Grecji).
To maksymalny zasięg Międzymorza. „Skromniejsze” wersje też mogą być rozważane.
Powstaje jednak pytanie jaki model rozwojowy byłby możliwy do akceptacji przez wszystkie państwa regionu. Czy w ogóle taki wspólny model istnieje?
W zasadzie można rozpatrywać trzy tytułowe możliwości:
- Carstwo,
- Cesarstwo,
- Rzeczpospolita.
Dwa pierwsze modele były niedawno „testowane”. Mam na myśli kraje Demokracji Ludowej zrzeszające się pod sztandarem ZSRR. To „Carstwo”.
Drugi, którego negatywne skutki zaczynamy odczuwać – to UE tworząca de facto model „Cesarstwa”.
Do „wypróbowania” pozostał model „Rzeczpospolita”. Tu możemy się odwołać do tradycji Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Z tym, że obecnie podmiotów byłoby więcej.
Jest szereg różnic między poszczególnymi modelami rozwojowymi; konieczne jest omówienie wszystkich istotnych elementów. To olbrzymia praca.
Tutaj pozwolę sobie na rozważenie jednej sprawy, a mianowicie prawa własności.
W Carstwie faktycznym właścicielem jest car (lub odpowiednik). Wszelka własność jest oddawana w czasową dzierżawę; zawsze jednak, gdy dana osoba nie realizuje wskazań władcy, może mu być odebrana. Dziedziczenie posiadania nie zmienia podstawowych relacji.
Cesarstwo uznaje „święte prawo własności”, czyli samoistne posiadanie bez zależności od władzy centralnej. Własność jest pełna i jest prawem niezależnym (nadrzędnym?) względem praw stanowionych (o tej kwestii – w odrębnym rozważaniu).
A jak jest w Rzeczypospolitej?
Własność jest prawem wspólnoty, a nie władcy, czy indywidualnego posiadacza. Pełne prawo własności dotyczy tylko własności osobistej, czyli rzeczy wytworzonych samodzielnie i niezbędnych do funkcjonowania w społeczeństwie.
Wszystko, co ponad – zaczyna zawierać część wspólną tak, że przy własności, która oddziałuje na całe społeczeństwo, prawa własności muszą być realizowane w zgodności z interesem społecznym.
Przykład? Najbardziej spektakularny – to powietrze. Wszyscy mogą z niego korzystać, ale np. możemy je skroplić i wtedy ta jego część będzie naszą własnością.
Obecnie jest czytanie ustawy o obrocie ziemią; warto zastanowić się wg jakich zasad ustawa została przygotowana i jakie elementy innych systemów są w niej zawarte. Także kwestie dotyczące korporacji międzynarodowych powinny być omówione. Ważnym, wymagającym specjalnego potraktowanie jest judaistyczny sposób traktowania własności.
Tyle wstępu. Problem Międzymorza ma bardzo wiele innych aspektów. Zapraszam na portal poczetRP.pl, gdzie utworzony został zespół dyskusyjny tyczący tej tematyki.
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo