Poprzedni cykl wypadało zakończyć, gdyż jego tytuł zaczął zanadto odbiegać od treści. Co dalej?
Zacznijmy od konstatacji stanu wynikającego z poprzednich notek. Mamy więc sytuację z której wyraźnie wynika, że zapisy biblijne są w znacznym stopniu zapożyczeniem z wiedzy ówczesnego świata, ale tak zmienione, aby ubarwić osnowę idei cywilizacyjnej – Cywilizacji Żydowskiej wg określeń prof. Konecznego. W tym ujęciu traktowanie zapisów biblijnych jako niepodważalnej prawdy – świadczy jedynie o głupocie (o ile uznać to określenie za wystarczające) interpretatorów.
Jednak odrzucając formę nie można też odrzucać treści, czyli idei cywilizacyjnej jaką można wyodrębnić z gmatwaniny zapisanych słów.
I dopiero, zdając sobie sprawę z istnienia tej idei, można dokonać porównania tego przekazu z przekazem zawartym w Ewangelii.
Jak zaznaczyłem poprzednio, są to przekazy przeciwstawne, opierające się na odmiennym stosunku do otoczenia. Judaizm jest oparty na hierarchiczności, gdy Ewangelia głosi egalitaryzm.
Nie da się i nie można twierdzić, że przekaz ewangeliczny jest rozwinięciem judaizmu jak próbuje się obecnie imputować traktując łącznie oba Pisma. Te kwestie były rozważane w notkach poprzedzających cykl o Dekalogu, a poświęconych Miłości.
Nie da się bowiem znaleźć wspólnego stanowiska dla Przykazań Miłości, które są fundamentem Ewangelii i zasadzie „czyńcie sobie ziemię poddaną”, co stanowi fundamentalne zalecenie judaizmu.
Głębiej myślącym polecam zastanowienie się nad tym, czy istnieje różnica między podaną definicja Miłości (Miłość – to pragnienie współistnienia), a Przykazaniami Miłości. W moim przekonaniu Przykazania są zgodne z istotą definicji.
Jeśli zatem wspomnieć słowa Chrystusa, że nie przyszedł, aby nieść pokój, ale miecz, bo rozdzielenie nastąpi nawet na poziomie rodziny – to rozdział ten może dotyczyć tylko tak podstawowych kwestii: czy jesteśmy „lepsi”, czy też „równi” innym ludziom, ale też innym formom bytu.
Ten rozdział (rozdzielenie) dotyczy „drogi miłości”, co opisywałem w tych dwóch pierwszych notkach.
Można sądzić, że pierwotna forma poszukiwania podstaw wspólnoty Izraelitów w czasie „niewoli babilońskiej” (właściwsze byłoby – „przesiedlenie do Babilonu”), nie miała na celu wytworzenie ksenofobicznej doktryny cywilizacyjnej. Zmiana kierunku pojawiła się po powrocie do Palestyny.
Dopiero na tym tle można zastanawiać się nad pojawieniem się postaci Chrystusa, którego przesłanie było kierowane do Żydów celem zawrócenia z błędnej drogi rozwojowej.
Czy Chrystus był (jest) Bogiem – nie jest przedmiotem moich rozważań; to sprawa teologów. Natomiast ważne jest dla mnie przesłanie Chrystusa i źródło Jego przekonań.
Obecnie silne są sugestie, że Chrystus był Bogiem, a to implikuje zdolność kreowania nowych praw rozwojowych. Tymczasem przecież są słowa, że „nie przyszedłem stanowić Prawo, ale je wypełniać”. Dlatego uważam, że należy pomijać w rozważaniach boskość osoby Chrystusa, a koncentrować się na filozofii Jego przesłania.
Jak zatem powiązać te zależności? CDN – dziś zaplanowałem inne zajęcia.
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo