Przed dalszymi analizami chcę zaznaczyć, że jestem gorącym zwolennikiem Intronizacji Chrystusa na Król Polski.
To oświadczenie pozwoli, jak mam nadzieję, na określenie perspektywy patrzenia na przedstawioną tematykę. Jej celem jest odrzucenie, a przynajmniej istotne zmniejszenie „cudownych zależności” związanych z pojawieniem się Chrystusa. W zamian – chodzi o skupieniu się na istocie przesłania jakie zostało przez Niego przekazane.
Okoliczności czasu i miejsca zostały naszkicowane w poprzednich notkach. Teraz – tematyka związana z Osobą Jezusa.
Narodziny.
Wszystkie źródła mówią o narodzinach, które poprzedzało „nienaturalne poczęcie”. Czyli, że ciąża nie była dziełem Józefa, męża Marii – mało, że poślubiając Marię nie był świadomy jej stanu. Kiedy zdał sobie z tego sprawę zamierzał ją oddalić i dopiero po przemyśleniach zdecydował się na jej zatrzymanie.
I mamy sytuację narodzin Jezusa podczas podróży, co Łukasz tłumaczy rzekomym obowiązkiem związanym ze spisem mieszkańców. Tymczasem źródła nie potwierdzają, aby taki spis w tym czasie był zarządzony. Co zetem było przyczyną (możliwą) wędrówki?
Wydaje się to oczywiste. W sytuacji dziecka poczętego przed ślubem, lepiej było, aby nie wzbudzać niezdrowych sensacji, doprowadzić do porodu poza miejscem zamieszkania; w każdej społeczności „życzliwe” sąsiadki są w stanie wyliczyć czas porodu. Natomiast urodzenie dziecka poza miejscem zamieszkania niweluje wyliczenia, zwłaszcza, gdy powróci się po dłuższym okresie.
W tych kategoriach należy rozważać sprawę narodzin Jezusa w Betlejem – miejscowości odległej od Nazaretu i pobytu w Egipcie. Wyjaśnienie wydaje się naturalne i w niczym nie zmienia innych zależności.
Powiązanie narodzin Jezusa z „rzezią niewiniątek”.
Narracja wzbudza zastrzeżenia z tej racji, że opisywane jest Ofiarowanie Jezusa w Świątyni Jerozolimskiej. To obrzęd żydowski (wzorowany na ofiarowaniu Izaaka przez Abrahama), gdzie pierwsze dziecko (zwierzę), czyli „otwierające łono”, jest przeznaczone na ofiarę dla Jahwe i trzeba je „wykupić” dając zamiennie inną ofiarę (i zapewne wpłacając stosowną opłatę).
Ofiarowanie następowało 40 dni po narodzeniu dziecka i kończyło okres połogowy (traktowane było też jako „oczyszczenie” kobiety).
Wydaje się, że nie bardzo można łączyć rzekomy rozkaz „rzezi niewiniątek” z ucieczką do Egiptu, gdy zatrzymano się na przynajmniej 40 dni w Judei. Mało – Betlejem jest położone na zachód od Jerozolimy, czyli ofiarowanie musiało wiązać się cofnięciem się z drogi. Wnioskiem jest tylko to, że szukano pretekstu dla podjętej decyzji o zafałszowaniu czasu narodzin Jezusa, aby chronić matkę i dziecko przed „złymi językami”.
Trzej królowie – monarchowie….
Ten watek jest interesujący i warto go przeanalizować.
Przede wszystkim informacje tyczące narodzin Zbawiciela, które występują w Biblii, wydają się mocno naciągane. Już pomijając, że Żydzi oczekiwali zupełnie innego „Mesjasza” – takiego, który wyzwoli ich od rzymskiego panowania i da władzę nad światem. Koncepcje żydowskie zupełnie nie przystają do obecnego rozumienia idei mesjańskich.
Natomiast w rejonie Środkowego Wschodu istniał przekaz związany z zoroastryzmem (zaratusztrianizmem) o pojawieniu się Saoszjanta – człowieka lepszego niż dobry, który „przypomni” prawdziwą naukę Zaratusztry i spowoduje powrót ludzi na właściwe tory rozwoju. (We wszystkich religiach istnieje przekonanie, że ludzie degenerują zalecane wskazania rozwojowe i potrzebny jest impuls przywracający równowagę). Pomijam legendy związane z narodzeniem Saoszjanta, gdyż nie wnoszą one niczego istotnego (jedna z nich sugerowała, że Saoszjant narodzi się po kąpieli dziewicy w świętym jeziorze, a tym jeziorem miało być Gopło). Jedyną uwagą jest ta, że Żydzi, w czasie pobytu na terenach Mezopotamii, mieli możliwość poznania tych przekazów i legend.
Z kolei, traktując powyższy przekaz za prawdziwy, należy założyć, że gdzieś na Środkowym Wschodzie, gdzie kultywowane były tradycje zoroastryzmu (czciciele ognia), istniało wyczekiwanie na Saoszjanta. A dodać należy, że właśnie tam bardzo mocno rozwinięte były techniki astrologiczne i chiromantyczne. To na tej podstawie można założyć, że magowie (znawcy astrologii) dopatrzyli się czasu pojawienia Saoszjanta i umiejscowili je w Palestynie.
Tu dwa wtręty. Pierwszy, że Budda, którego nauki obejmowały swymi wpływami Indie, ale też i Środkowy Wschód, urodził się w rodzinie królewskiej, a jego narodziny poprzedzał stosowny przekaz astrologiczny; ta wiedza musiała być dostępna „ludziom wiedzy”, czyli magom.
Drugi, że czas narodzin Jezusa astrologicznie wiąże się z przejściem słońca z pobytu na tle znaku Barana na tło znaku Ryb, co oznacza zmianę trendu rozwojowego; oczekuje się wtedy jakichś zmian, także impulsu do ich zainicjowania (obecnie mamy podobną sytuację – przejście słońca ze znaku Ryb do znaku Wodnika).
Biorąc powyższe pod uwagę – legenda o Magach składających hołd Jezusowi nie jest pozbawiona podstaw; Magowie odwiedzają władcę terenu, gdzie ma się narodzić Saoszjant (spodziewają się królewskiego potomka – jak Budda), a następnie szukają dziecka we wskazanym rejonie.
Biorąc zaś pod uwagę, że Betlejem leżało na odnodze Jedwabnego Szlaku prowadzącego do Egiptu – ich podróż była możliwa.
Innym, znacznie prostszym tłumaczeniem jest takie, że wędrowcy ( tu kupcy ze wschodnich krajów – też korzystający z dróg Jedwabnego Szlaku), przejeżdżając w pobliżu Betlejem, napotkali opuszczoną szopę, gdzie miały miejsce narodziny dzieciątka. Być może było zwyczajem, albo ich odruchem serca, że coś ofiarowali nowonarodzonemu widząc mizerię okoliczności. Mirra, kadzidło i złoto – to najbardziej dochodowe towary kupieckie tamtego czasu. Niemniej fakt ten został odnotowany i zapewne wspominany przez rodziców (matkę ) Jezusa.
Tak więc kwestia narodzin Jezusa zyskała objaśnienie. Także pobyt w Egipcie. Pozostają Jego dalsze dzieje. Tu występuje sprawa „zagubienia” go w świątyni w wieku lat 12.
W opisie tła wydarzeń pisałem, że Świątynia Jerozolimska stanowiła centrum kulturowo-religijne Żydów. Że było miejscem kształcenia zarówno kapłanów jak i ludzi wiedzy, także na potrzeby administracji, czyli była czymś w rodzaju uniwersytetu. (Wspomniana sprawa tłumaczenia Septuaginty).
Nabór uczniów dotyczył nie tylko stanu kapłańskiego, ale poszukiwano także zdolnej młodzieży z pozostałej społeczności. (Warto porównać ten model organizacyjny z tworzeniem szkółek parafialnych z których rekomendowano studentów na Uniwersytet Jagielloński – jak wielu wybitnych polskich uczonych miało za sobą tę drogę rozwojową).
Jeśli dodać kwestię Jedwabnego Szlaku, który wymagał olbrzymiego zespołu ludzkiego, aby utrzymać szlak pod względem logistycznym – to można inaczej spojrzeć na wykształcenie Jezusa.
Zostając przy Świątyni po święcie Paschy i dyskutując z nauczycielami, dał się poznać jako inteligentne i zdolne dziecko. Został zauważony i zaproponowano mu naukę w szkole przyświątynnej. Po „odnalezieniu” go przez rodziców – zapewne ustalono warunki jego nauki.
Tylko w ten sposób można wytłumaczyć znajomość Pisma przez Jezusa, umiejętność czytania itp. Po prostu Jezus był wykształconym „na poziomie wyższym”, jak na owe czasy, młodym człowiekiem.
I to by było na dziś. CDN
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo