Czas na podsumowanie cyklu. Przedstawiona „droga” Jezusa wskazuje, że jego naukę kształtowały te same czynniki, które leżały u podstaw Biblii.
Zarówno bowiem Biblia jak i Ewangelia czerpały z duchowości Wschodu tyle, że nakierowane zostały na przeciwstawne drogi rozwojowe. Najważniejszą konstatacją jest skojarzenie, że słowa Chrystusa stwierdzające, iż nie przyszedł, aby zmieniać Prawo, ale je wypełniać, odnoszą się do fundamentów na jakich opierały się zarówno Biblia jak i Ewangelia – czyli Miłości i stąd wskazanie Przykazań Miłości jako źródła, które było też zapisane w Biblii (kto znajdzie, gdzie jest to zapisane, bo jest to tak schowane jak listek na drzewie w głębi lasu).
Nieprzypadkowo pierwsze dwie notki moich ostatnich publikacji dotyczą Miłości, jako źródła istnienia świata.
Największym zafałszowaniem dotyczącym przekazu jest twierdzenie, że wskazane słowa Chrystusa odnoszą się do prawa żydowskiego.
Należy tu poruszyć jeszcze sprawę cudów Chrystusa.
Jak już zaznaczyłem, cuda te nie zmieniają rzeczywistości, a dotyczą raczej sfery duchowej – zdrowie, to przecież nie tylko sprawność ciała, ale i (a może przede wszystkim) stan ducha. Więcej – należy traktować ciało jako powłokę dla ducha, a nie, że ciało kształtuje ducha.
Dostrzec też należy, że ta sfera aktywności Chrystusa miała przynajmniej trzy odrębne formy:
- uzdrowienie kobiety po dotknięciu szaty Jezusa, co ten zauważył jako upływ mocy. Obecnie określa się ten rodzaj wpływu jako bioenergoterapię.
- czynności magiczne; przykładem jest ślepiec, któremu oczy posmarował Jezus śliną zmieszaną z ziemią.
- oddziaływanie ducha, gdzie występuje zjawisko synergii. To wskrzeszenie Łazarza, gdy zabrał ze sobą najbardziej mu oddanych uczniów, aby ich wiara w jego możliwości wsparła moc oddziaływania.
Wszystkie te techniki były i są nadal rozwijane na Wschodzie. Przy odpowiednim poziomie duchowości – są do osiągnięcia. Materializm blokuje przekonanie, że jest to możliwe. A jest.
Rozważając pojawienie się Postaci Chrystusa nieodzowne jest rozważenie, czy nasze istnienie jest samoistne, czyli, czy jesteśmy formą istnienia białka, które z jakichś tam powodów uzyskało samoświadomość, czy też jesteśmy Dziećmi Bożymi (tu bez wnikanie w znaczenie tego określenia)?
Jeśli jesteśmy Dziećmi Bożymi, to, będąc obdarzeni wolną wolą, możemy wybierać błędne kierunki rozwoju. W takich przypadkach możemy liczyć, że Ojciec wskaże nam drogę właściwą. (Czy wymusi, czy tylko wskaże – to odrębna kwestia do której wrócę).
Wybierając błędną drogę – można się spodziewać właśnie wskazań naprowadzających. I w tych kategoriach widzę pojawienie się Jezusa. Żydzi rozpoczęli kształtowanie swojej drogi rozwojowej od fundamentu Miłości, ale z czasem zaczęli odchodzić od założeń. Pojawienie się Chrystusa to nic innego jak próba wskazania drogi właściwej.
Tyle, że to implikuje, że Jego przesłanie kierowane było do Żydów, a nie było przekazem uniwersalnym. (W zasadzie to przekaz Buddy także dotyczył wąskiej grupy uczniów, a rozprzestrzenił się na znaczną część ówczesnego świata). Ta sprawa była stawiana wielokrotnie w zapisach, a jest skrzętnie pomijana w wyjaśnieniach.
Słowa Chrystusa – jestem Drogą, Prawdą, Życiem, to słowa wskazujące wartości cywilizacyjne – kształtujące Cywilizację Miłości. Wskazują Żydom, że zbawienie jest dla nich możliwe przy kroczeniu tą drogą. Droga zaś, to nic innego jak życie w relacjach społecznych o jakich nauczał – Jezus. Ciekawostka, jest w tym widoczny wpływ chińskiego taoizmu – tao (dao), to nic innego jak droga. (Kontakt filozoficzny, który mógł nastąpić na Jedwabnym Szlaku).
Czy zatem możliwe jest traktowanie Ewangelii i Biblii jako „wspólnego dzieła”?
Można by powiedzieć, że Biblia wybrała drogę rozwoju opartą o nakaz, wymuszenie, gdy Ewangelia jest oparta o wskazanie i samodzielny wybór na co pozwala wolna wola.
Czy obie drogi prowadzą do tego samego celu? Niby tak, ale koniecznym jest poczynienie szeregu zastrzeżeń. Droga żydowska jest drogą hierarchiczną – ten „nakazujący” zawsze ma rację. Brak tam wolnej woli – bo nakaz podporządkowania wolną wolę wyklucza. W sumie jest to droga wątpliwa, gdyż zawsze będzie skłonność po temu, aby „nakazujący” zboczył z drogi realizując własne interesy.
Droga wskazywana przez Chrystusa jest drogą egalitarną, bo „miłuj bliźniego swego jak siebie samego” stawia nas na równi z naszym bliźnim. Nasz stosunek do innych jest wynikiem własnych decyzji, czyli naszej (wolnej) woli. Jest to droga trudniejsza, bardziej wymagająca – przede wszystkim od samego siebie, ale mniej narażona na zboczenie, a na pewno pozwalająca na powrót na właściwy kierunek jeśli nieopatrznie z niej zboczymy (przykład Piotra, który 3 razy się zapierał wskazuje, dlaczego jest opoką).
Obecnie, dzięki pomieszaniu z poplątaniem jakie wynika z połączenia Biblii i Ewangelii, mamy kulturowy misz – masz, czyli multi- kulti. Upadek Europy wynika nie tylko z odejścia od chrześcijaństwa, ale właśnie połączenia dróg: żydowskiej i chrześcijańskiej, a na to nałożyły się jeszcze inne, które też należy traktować jako równie ważne. Brak zaś jest wskazania spójnych zasad postępowania.
Nasza polska, (słowiańska) droga wynika bezpośrednio z fundamentu Miłości i nie ma potrzeby wzorować się na żydowskich doświadczeniach. Niemniej widać, że jest ona tożsama z drogą wskazaną przez Jezusa, chociaż ma swój lokalny koloryt dostosowany do odmiennych warunków życia.
Jaką drogą idzie Kościół Katolicki w Polsce? Na to pytanie każdy sam musi sobie odpowiedzieć – porównując kolejne poczynania.
Czy Chrystus może być Królem Polski?
Dla wielu dyskwalifikujące jest to, że jest Żydem. Tymczasem najważniejsza jest jego zdolność przeciwstawienia się powszechnie obowiązującym i nakazanym zasadom istniejącym w społeczeństwie żydowskim. Polski Król, to nie władca tworzący prawo, ale wzór do naśladowania.
I w takiej roli – nie ma lepszej kandydatury.
A teraz dość tych dywagacji. Trzeba sobie zrobić przerwę. Może jakieś narty?
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo