Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
168
BLOG

Pyskantom ku rozwadze

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Finanse Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Zaciekłą narrację dotyczącą okradania Polaków przez rządzących prezentuje wielu tytułowych pyskantów.

 W związku z tym, że zaczyna to być rażące, a ściekająca z pysków piana najbardziej zawziętych pyskantów przesłania nawet niekiedy horyzont, co utrudnia ogląd "całokształtu". Stąd kilka uwag natury ogólnej.

Przede wszystkim - poziom "sił wytwórczych" - w sensie technicznych możliwości, znacznie przekracza potrzeby ludzkiej populacji.

To, że państwo zabiera swoim obywatelom w podatkach znaczną część ich pracy oznacza jedynie, że organizuje życie społeczne wg swoich kryteriów.

Nie ma żadnego przełożenia wkład pracy na poziom życia. To przekonanie (wydawałoby się naturalne - więcej pracujesz, więcej masz) jest ułudą.

Społeczeństwa żyją na takim poziomie jaki im zorganizują rządzący.

Jeśli więc poziom życia w Polsce jest dużo niższy niż w krajach Zachodu, to nie ma to przełożenia na wkład pracy Polaków. Nawet poziom technicznego uzbrojenia stanowisk pracy jest mało istotnym czynnikiem.

Ważne są decyzje ponadrządowe dotyczące podziału pracy i produkcji.

Jako przykład weźmy Niemcy.

Wojna zniszczyła ich przemysł. Rosjanie dodatkowo ograbili swoją strefę okupacyjną.

Tymczasem w ustaleniach "sfery decyzyjnej" doprowadzono do odbudowy potęgi gospodarczej, spłaty (znacznej części) zadłużenia i reparacji oraz wytworzenia nadwyżki (ponoć w ub. roku miały ok. 250 mld EURO nadwyżki budżetowej).

Inny przykład - Chiny.

Rozpoczęły przebudowę i ekspansję gospodarczą po kryzysie 1987. W ciągu 30 lat stały się potęgą z olbrzymią nadwyżką budżetową - do tego rośnie u nich standard życia.

Tych zjawisk nie można tłumaczyć li tylko pracowitością i zorganizowaniem Niemców i Chińczyków. To kwestia ustaleń dotyczących organizacji pracy podejmowanych przez "światowe kręgi decyzyjne".

Polacy "za komuny" byli dobrze wykształceni, a są pracowici i zaradni. Tyle, że wmawia się nam, że mamy kiepską organizację pracy i niski poziom kultury technicznej.

To bzdura - ale wmawia się ją nam celowo. Jest to wygodne dla "decydentów".

I teraz o "okradaniu nas".

Niewątpliwie Polska "przepłaca" za wiele towarów a do tego jeszcze zdziera się z nas haracz - te wszystkie żydowskie żądania nie mające prawnego uzasadnienia, czy "darowizny" na rzecz Ukrainy.

Problem jednak polega na tym, że to nie ma żadnego przełożenia na standard życia!!!!

Jeśli u nas będzie sporo produkowane, przy dobrej organizacji (to wbrew polonofobów - mamy we krwi), to tylko oznacza, że będziemy bardziej eksploatowani jeśli jednocześnie nasi rządzący pozwolą na takie nas traktowanie.

Czy da się wybić na niezależność?

W pewnym zakresie, powoli można drogą małych kroków zwiększać nasz poziom życia.

Jednak należy pamiętać, że w każdej chwili, przy obecnych relacjach światowych "decydenci" mogą zablokować polską produkcję. A nie jest prawdą, że liczy się li tylko ekonomia.

Co można robić?

Dążyć do posiadania własnego przemysłu zaspokajającego podstawowe potrzeby. Samowystarczalność jest tu najlepszą bronią przed obcymi wpływami.

Dopiero nadwyżka sił społecznych powinna być kierowana do produkcji i obrotu międzynarodowego; tą drogą można uzyskać środki dodatkowe wzbogacające nasze życie ale i wpływy państwa.

Standard życia wynika przede wszystkim z kultury relacji społecznych: to dobry poziom nauczania, opieka zdrowotna - nawet jeśli nie są to procedury najnowocześniejsze - liczy się relacja międzyludzka, bo wszyscy i tak jesteśmy śmiertelni, opieka nad starszymi itd.

Natomiast "zabawki" typu samochód, czy urlop na Seszelach, są czynnikiem dodatkowym.

I raz jeszcze. Ważne jest abyśmy określili jak chcemy żyć jako społeczeństwo, co jest tym standardem podstawowym i do tego należy dostosować strukturę produkcyjną. Dopiero nadwyżka może być w obrocie zewnętrznym i względem tego można rozważać, czy inwestycje były udane.

Tu są opcje:

- nie ma nadwyżki albo dlatego, że nie mamy zdolności jej wytworzenia, albo "decydenci" nie akceptują naszej obecności na rynku i nie pozwalają na tworzenie nadwyżek (to było - wyprzedaż zakładów i ich likwidacja).

- mamy nadwyżkę, ale jej nie kupują od nas. I wtedy są rozważania o kiepskich standardach itd. A może po prostu należało dać "łapówkę" w postaci zakupu np. przestarzałego uzbrojenia, czy drogiego gazu, a do tego dać te 100 mln. na organizacje żydowskie? Może mimo wszystko jest to opłacalne?

Bo jeśli mamy mieć 20% bezrobocia, to oznacza, że te 20% ludzi zdolnych do pracy nic nie robi. A zmniejszenie do 10% to o 10 % większa produkcja - można przeliczyć ile warta. (Jeśli cały PKB liczony jest na 2 bln PLN - może chodzić o 200 mld PLN). Strata nawet mld PLN - nie jest istotna w tym rozrachunku.

A pyskanci pyskują o każdą złotówkę.

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka