Obserwując polską scenę polityczną i próbując zachować choćby resztki zdrowego rozsądku, nie można nie mieć obrzydzenia względem opozycji (totalnej).
Nie chodzi nawet o faktyczne zamierzenia tej pozbawionej skrupułów grupy, ale o wyraz przekazu jaki społeczeństwu serwują. Jak bowiem ocenić sytuację, gdy z jednej strony, baz nawet formalnego oskarżenia, a na podstawie plotki, pozbawia się honorowego obywatelstwa ks. Jankowskiego w Gdańsku i usuwa jego pomnik, gdzie podstawą jest nieudowodnione oskarżenie o pedofilię, a jednocześnie ta sama opcja polityczna wprowadza w Warszawie Kartę Europejską z wyraźnie zaznaczonymi sugestiami pro-pedofilskimi.
Rzekomo niezależni sędziowie nakładają zupełnie odmienne kary za czyny identyczne i popełnione w identycznych okolicznościach (palenie kukły Sorosa/Rydzyka).
Wszelkie działania totalnej opozycji i powiązanych przybudówek, są nastawione na szkodzenie projektom PiS. To, że przy okazji utrudnia się życie Polakom, że blokuje możliwości rozwojowe Polski - to zupełnie "przypadkowa" kwestia. Z poczynań opozycji tyczącej tematu przypominam sobie działania "ekologów" w sprawie Rospudy, gdy jednocześnie ta sama grupa dowodziła, że wydobycie gazu łupkowego nie wpływa na ekologię.
Blokada leczniczej wycinki chorego drzewostanu Puszczy Augustowskiej w części gospodarczej, próby zablokowania przekopu Mierzei Wiślanej, czy podnoszone zastrzeżenia względem CPK.
Już można pominąć tak aspołeczne działania jak podwyższenie wieku emerytalnego, czy podjudzanie przeciwko "500+". Blokada reformy sądownictwa i i równie degenerującego społeczeństwo systemu kształcenia.
Aby nie być posądzonym o totalną niechęć względem totalnej opozycji - czy może mi ktoś wyjaśnić i wskazać jakiekolwiek pozytywne skutki, których doświadczyłoby społeczeństwo, gdyby wskazane (ale i ewentualnie inne) zamierzenia i akcje przyniosły zamierzony efekt?
Będę wdzięczny za uświadomienie mnie w tej sprawie, bo nie chcę dalej zmagać się z odruchem wymiotnym na każde medialne pojawienie się kogoś z opozycji.