Religia(e) służy kultywowaniu wartości scalających państwo.
(Założenie oczywiste, chociaż bywa poddawane krytyce, gdy przypisuje się religii sprawstwo w utworzeniu państwa, z czym mamy do czynienia w przypadku państwa teokratycznego, bądź opartego na innej idei założycielskiej).
We wcześniejszych notkach wskazywałem, że obecnie mamy do czynienia w Polsce z trzema rodzajami religii:
- katolicyzm (jako dominująca religia nawiązująca do chrześcijańskich korzeni),
- religia holokaustu (forma judaizmu),
- religia "naukowa" reprezentowana przez stan nauczycielski.
Katolicyzm buduje relacje społeczne wynikające z podstaw doktryny zakładającej objawione prawa, którym obywatele powinni się podporządkować. Religia holokaustu sugeruje specjalne traktowanie osób pochodzenia żydowskiego, co ma kompensować poniżenia i fizyczną eliminację Żydów w czasie II WŚ, a czego skutkami chcą Żydzi obarczyć wszystkich - w tym także, a może szczególnie, Polaków. Na bazie tych zależności - są tworzone relacje społeczne.
Religia "naukowa" to budowanie relacji społecznych w oparciu o racjonalne przesłanki wynikające z poznanych praw przyrody, gdzie te prawa obligują do obiektywnie uzasadnionych reakcji.
Problemem z jakim musimy się obecnie uporać jest wiarygodność krzewicieli poszczególnych religii.
Względem kleru KK wysuwane są zarzuty związane z hipokryzją względem głoszonej etyki, co przejawia się w przypadkach szerzącej się (ponoć) pedofilii, homoseksualizmu, a do tego pazerności względem dóbr materialnych.
Religia holokaustu staje się mało wiarygodna z racji coraz bardziej dostrzegalnych zafałszowań dotyczących faktycznego przebiegu zdarzeń historycznych. Przykładem jest tu sprawa Jedwabnego, a ostatnio np. ewidentne zafałszowania historii wskazane przez dr Gontarczyka w dziele, którego współautorką jest prof. Engelking - Boni.
Religia "naukowa" w świetle ostatnich wynurzeń przedstawicieli "stanu nauczycielskiego" - kadr tej religii, nie jest nastawiona na budowę racjonalnych relacji społecznych, a kieruje się uzyskaniem wysokiego statusu materialnego nauczycieli. Okazuje się, że młodzież edukowana przez nauczycieli jest zakładnikiem w dążeniu do wskazanego celu.
Można powiedzieć, że celem "kadr" wszystkich wymienionych religii nie jest krzewienie idei, ale wykorzystanie idei do uzyskania wyższego statusu materialnego, bądź pozycji społecznej.
Oczywiście - postawione zarzuty dotyczą tylko niewielkiej części "kadr religijnych"; znakomita ich większość jest ideowa i etyczna. Jednak, zgodnie z porzekadłem, że "łyżka dziegciu w beczce miodu" już skazi smak całości, pojawia się brak zaufania do przedstawicieli tych nurtów religijnych, gdyż brak pewności, co do faktycznych zamierzeń konkretnej osoby z którą ma się do czynienia.
Przechodząc do tytułowej kwestii: do przedstawicieli której religii macie Państwo najwięcej zaufania? Komu jesteście skłonni powierzyć swe największe wartości - czyli dzieci, pod opiekę?
Wbrew pozorom pytania nie są tylko retoryczne i będą pojawiać się przy różnych sytuacjach bieżących - dotyczy to przecież nie tylko fizycznego kontaktu, ale też indoktrynacji mentalnej; sprawa karty LGBT+ i jej skutków nawet bez fizycznego oddziaływania może przynieść określone skutki w procesie wychowania.
Druga sprawa jaka się ujawnia, to pytanie o podstawy spójności społecznej wobec podważania wszystkich podstawowych środowisk kształtujących relacje. Czy jest możliwa, a jeśli tak, to na czym oparta, budowa spójności społeczeństwa przy pominięciu wskazanych religii - instytucji życia publicznego?