Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
48
BLOG

Poziomy świadomości a personalizm

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Poprzednia notka, "Personalizm, świadomość a Rzeczpospolita" nie wzbudziła zbytniego zainteresowania. Cóż, im głębsze podstawy, tym mniej zainteresowanych.


Potwierdza to podstawową konotację tamtej notki jaką było wyrażenie przekonania, że osobami stajemy się, a nie że jest to nam dane.


Problematyka jest jednak i zawikłana, i skomplikowana, a istotnie rzutuje na kształt życia społecznego. Mamy przy tym szereg różnych podejść do tematu i żaden z nich nie jest jednoznacznie uzasadniony. Generalnie - w większości cywilizacji przyjmowany jest model "stawania się" - tak jest w systemie chińskim, gdzie taoizm to przecież droga do rozwoju, tak też jest w hinduizmie, gdzie reinkarnacja daje systematyczny rozwój. Również w chrześcijaństwie słowa Chrystusa - "jestem Drogą, Prawdą, Życiem" - też taki model wskazują, gdyż to "w drodze" zwiększamy swą świadomość. Judaizm jest odrębnością z zasady, gdyż nie zakłada osobowości jednostki (system gromadnościowy wg Konecznego), a przydaje osobowość plemieniu (narodowi).

Na tym tle katolicyzm wprowadza odrębne ujęcie, gdyż uznaje wcielenie duszy w ciało. Dusza niejako konstytuuje i nadaje status osoby każdemu człowiekowi, a rozwój wynikający z doświadczeń życiowych jest elementem dodatkowym i w zasadzie mało znaczącym, gdyż zbawienie (czyli stan najwyższego rozwoju) i tak jest wynikiem łaski - bez niej zbawienie jest niemożliwe.

Do tego dochodzą elementy niejednoznaczne w interpretacji; Jezus został namaszczony Duchem św. w czasie chrztu Janowego. Czy oznacza to dodatkową świadomość, czy jej poszerzenie?

Dalej nie rozstrzygnięty jest spór o to, kiedy ciało ludzkie otrzymuje duszę. Czy w momencie zapłodnienia, czy po osiągnięciu jakiejś fazy rozwojowej? Czy jest to związane z uzyskaniem jakiegoś stanu świadomości?

Pytania nie są li tylko retoryczne, gdyż są (powinny być) podstawą przy przyjmowaniu regulacji prawnych w odniesieniu do nienarodzonych, czy kwestii związanych z "in vitro".


Drugim związkiem tematycznym jest podstawa funkcjonowania Rzeczypospolitej; tę strukturę organizacyjną mogą tworzyć osoby o równym statusie (personalizm). Występuje zatem wyraźna sprzeczność między "stawaniem się" a "byciem" osobą.

Wydawać by się mogło, że warunkiem tworzenia Rzeczypospolitej jest stanowisko katolickie nadające równy status wszystkim ludziom - z racji posiadania duszy.

Moim zdaniem - jest to ewidentna manipulacja mentalna, która prowadzi do demokracji - z jej wszystkimi patologiami, które możemy zaobserwować w naszym otoczeniu.


Jest sprawą oczywistą, że funkcjonujemy mając różne poziomy świadomości. To stan naturalny wynikający choćby z prawideł życia - rodzimy się z niewielkim doświadczeniem, które wzrasta - u jednych szybciej i bardziej, u innych wolniej, a są jednostki, które zatrzymują się w rozwoju świadomości na poziomie wegetatywnym.

Czy wszystkie te jednostki należy traktować jako posiadające identyczny status pozwalający wpływać na życie innych?


Wnioskiem jest stwierdzenie, że katolickie ujęcie tematu, zakładające równy status osób uznanych za ludzi(?) niezależnie od ich poziomu świadomości, prowadzi do ułomnego modelu społecznego jakim jest demokracja. To błędna droga prowadząca do szybkiej degeneracji.

Bazować zatem należy na modelu wzrastającej świadomości wynikającej ze "stawania się" osobą. I to stanowisko jest niesprzeczne z nauczaniem Chrystusa.


Jak zatem tworzyć strukturę Rzeczypospolitej?

Pewnym wskazaniem jest wprowadzenie "stanu szlacheckiego" (co miało miejsce w I RP) - czyli ludzi, którzy osiągnęli pewien pułap świadomości. Do tego stanu włączani byli wszyscy, którzy uzyskali świadomość pozwalającą na kierowaniu się w sądach sprawami wspólnymi.

Takie były założenia i RP rozwijała się póty, póki te zasady były przestrzegane. Ciosem było przyznanie statusu "z urodzenia" i ograniczenia w dostępie dla osób z poza stanu szlacheckiego, a uzyskującym stosowną świadomość.


Przekładając powyższe na sytuację obecną - należy dążyć do wyłonienia elity, czyli grona ludzi o świadomości zdolnej do myślenia w kategorii dobra wspólnego, co nie powinno dotyczyć jedynie pobratymców (groźba nacjonalizmu), a odnosić się do całego otoczenia (także fauny, flory i świata nieożywionego). Czyli holistycznego patrzenia na rzeczywistość.


Jak powyższe uzyskać, to już odrębna kwestia. Niemniej - rozwiązanie nie może być znalezione jeśli nie postawi się pytania.

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo