Partisan gardening Partisan gardening
2500
BLOG

„Bóg się rodzi” - przymusowy powrót do domu

Partisan gardening Partisan gardening Kościół Obserwuj temat Obserwuj notkę 93

  Koronawirus zapędził nas z powrotem pod rodzinne strzechy. Pogardzana tradycja znowu nas dopadła. Nie będzie złamań na stokach narciarskich ani hulanek, chlania i ćpania w austriackich kurortach - jak to drzewiej bywało. Tak właśnie spędzali święta lewicowo liberalni europejczycy, bogatsze elity, którym wolny czas Bożego Narodzenia kojarzył się ze świecką kolędą w galerach handlowych w czasie szału zakupów prezentów i wolnym czasem do dobrej zabawy. Kro tam jeszcze pamiętał o tym czemuż to w ogóle zawdzięczamy ten wolny czas? Skad się wzięła wolna od pracy niedziela? Kto jeszcze chwali w ten dzień Pana Boga? Czym są Narodziny Chrystusa?

  Koronawirus zrównał nas wszystkich wierzących i niewierzących, bogatych i biednych I uwięził we własnych czterech ścianAch. Po fali listopadowych demonicznych wstrząsów na ulicach ociekających wszelkim bluźnierstwem i rynsztokowym wrzaskiem - nieco ucichło. Powoli Kościół katolicki podnosi się z milczenia. Powracają głosy, których w listopadzie nie było słychać - głosy obrony godności człowieka, stworzenia o transcendentnym pochodzeniu, ponad tym co doczesne i ulotne. Bolą też ofiary po stronie Kościoła. Nie tylko te głośno omawiane jak niedopełnienie obowiązku wobec najsłabszych i pokrzywdzonych przez zdeprawowanych księży. Boli odsunięcie głosów silnych i odważnych poza kościelną akceptację. Szczęśliwie mamy „you tube” i ojciec August Pelanowski może głosić swoją głęboko teologiczną, biblijną rekolekcję dla nas wszystkich, gdy brakuje nam w kościele dość silnych moralnie i intelektualnie, pasterzy. 

  Nie jest przypadkiem, że także za oceanem, w Ameryce,  jedna z postaci tegorocznej Bożonarodzeniowej szopki na placu Św. Piotra w Watykanie kojarzy się z Molochem. Jak przypomina ojciec Pelanowski - Moloch to był demon palący dzieci. Dostrzegamy zagubienie papieża Franciszka - jakby się on nam miotał pomiędzy pokusą nowoczesności i tradycją, trącając poczucie misji, roztropność i rozwagę. Nie jest to ten typ jezuity do którego tradycja europejska nas przyzwyczaiła. Jezuici byli najsilniejszym intelektualnie zakonem, wielu jego członków  zdobywało wysokie uniwersyteckie wykształcenie, zarzucano im  posiadanie nawet własnego wywiadu. Tych zalet u papieża Franciszka nie ujawniono dotychczas. Brał udział papież Franciszek we wniesieniu przed ołtarz Bazyliki św. Piotra figury indiańskiego bóstwa, co wywołało u wiernych zgorszenie a u postępowców radość. Zawiesił także papież Franciszek swoją odpowiedzialność za moralne kierowanie wiernym ludem. Zapytany o udzielanie Komunii św.  rozwiedzionym odpowiedział, iż nie czuje się zdolnym do oceniania tych czynów. Zatem któż ma mas prowadzić i moralnie umacniać jeśli nie On?! Umywanie nóg muzułmanom poszło już Franciszkowi w zapomnienie. Obecny papież robi wrażenie osoby nieco dziecinnej, może dobrotliwej ale i powierzchownej w ocenie tego co jest mu chyba przez kogoś podsuwane. Niepewny swojej roli papież Franciszek wcale nie jest tym, którego próbuje kreować twórca filmu „Dwóch papieży”.

 Z ociąganiem pozbywa się nasz kler czarnych owiec, nieudolnie zwalcza przestępców we własnym gronie. List papieża Benedykta VI, który papież emeryt upublicznił w minionym roku,  był ostrą i wstrząsającą krytyką grzesznych zjawisk do jakich dopuszczono się także z winy hierarchów Kościoła. Zatem Kościół nasz polski miał czas by przygotować się na obecny atak. Do listopadowych „strajków kobiet” dołączył przecież inny ból - ksiazka księdza Dariusza Oko „Lawendowa mafia” - która jest dramatycznym krzykiem o wydobycie się kleru z grzechów, które niszczą kościół od środka. 

  Bolesna to i wstrząsająca lektura,  która wierzącemu człowiekowi karze dokonać samodzielnej odnowy swojej teologicznej sily i powrotu do Ewangelli i filozofii naszej wiary. Pomaga w tym stary dobry papież Benedykt, który we wspomnianym liście przypomina także czy jest istota nasze wiary:


” ... pierwszym fundamentalnym darem jaki wiara nam oferuje jest pewność ze Bóg istnieje.Świat pozbawiony Boga może jedynie być światem pozbawionym znaczenia. Albowiem skąd wszystko, co jest, się wywodzi. W każdym razie nie ma on żadnego celu duchowego. W jakiś sposob jest i nie ma ani celu ani sensu. W takim razie nie ma żadnych standardów dobra i zla. W takim razie tylko to, co jest silniejsze może zaznaczyć swój autorytet. Władza jest zatem jedyną zasadą, prawda się nie liczy, nie istnieje .

  Jedynie wówczas, gdy rzeczy mają przyczynę duchową, są zamierzone i stworzone - tylko wówczas gdy istnieje Bóg Stwórca - który jest dobry i chce dobra - może życie człowieka także mieć sens. 

To, że istnieje Bóg jako Stwórca i miara wszechrzeczy, jest przede wszystkim pierwotną  potrzebą. Jednak  Bóg, który nie wyrażałby siebie w ogóle, który nie dałby siebie poznać, pozostałby założeniem i tym samym nie mógłby określić kształtu naszego życia.

  Aby Bóg był rzeczywistym Bogiem w tym celowym stworzeniu, musimy liczyć na Niego, że w jakiś sposób siebie wyrazi. Uczynił tak na wiele sposobów, ale zdecydowanie w wołaniu, które doszło do Abrahama i dało ludziom szukającym Boga orientację, wiodącą poza wszelkie oczekiwania: sam Bóg staje się stworzeniem, mówi jako człowiek z nami istotami ludzkimi.

  W ten sposób zdanie „Bóg jest” ostatecznie zamienia się w prawdziwie radosne przesłanie, właśnie dlatego, że jest on czymś więcej niż rozumieniem, ponieważ stwarza miłość - i jest miłością. Sprawienie by ludzie ponownie byli tego świadomi jest pierwszym i podstawowym zadaniem powierzonym nam przez Pana. 

  Społeczeństwo bez Boga - społeczeństwo, które nie zna Go i traktuje jako nieistniejącego - jest społeczeństwem, które gubi swoją miarę. W naszych czasach ukuto powiedzenie: Bóg umarł.

Kiedy Bóg faktycznie umiera w społeczeństwie, staje się ono wolne - zapewniano nas. W rzeczywistości śmierć Boga w społeczeństwie także oznacza koniec wolności, ponieważ to, co umiera jest celem, który zapewnia orientację. I ponieważ znika busola, która wskazuje nam właściwy kierunek, ucząc nas odróżniania dobra od zła. 

Społeczeństwo Zachodu jest społeczeństwem, w którym Bóg jest nieobecny w sferze publicznej i nie ma nic co mógłby mu zaoferować. I dlatego jest to społeczeństwo, w który miara człowieczeństwa jest coraz bardziej gubiona. W indywidualnych punktach staje się nagle jasne, że to, co złe I niszczy człowieka, stało się rzeczą naturalną. Tak jest w przypadku pedofilii....” -


 To jest tylko fragment listu papieża Benedykta VI, który warto przeczytać w całości gdybyśmy chcieli poznać Jego opinię o kondycji naszego Kościoła katolickiego.

   Trzeba też powracać do głębokiej teologii moralnej naszego Jana Pawła - który znowu nam przypomina, że jego misja dla polskiej ziemi była cudem nie tylko Wolności ale i czytać jego książkę o „Miłości i odpowiedzialności”. Jak kochač? Jak kochać by nie krzywdzić nikogo i co to w ogole znaczy kochać?  

   Te biedne zdezorientowane stworzenia u progu ciężarów nagłej dorosłości, nieufne i zagubione - podejmujące ze złością wulgarne krzyki i złorzeczenia na wszelkie świętości - jeszcze brzmią mi echem odbitym po miejskich murach. Co to jest za protest? Czy psychologowie badają te dusze zagubione? Kto ich wypuścił z domu bez opieki? Kto nie dał im miłości i ufności, że jest takie życie, które godnie można przeżyć? 

Może na lekcjach religii w szkołach średnich należy jednak czytac filozoficzne prace Karola Wojtyły? Oni tego tam posłuchają oni są w tym wieku gdy jest głód głębi i sensu życia, o czym chyba mało kto z nimi rozmawia. To nie tylko szaleństwo hormonów ale przede wszystkim burza szarych komórek. Jeszcze pamietam tamte silne uczucia. Tamte intelektualne głody. 

Mamy mnóstwo do zrobienia by młodemu pokoleniu pokazac świat wartości prawdziwych.

  A teraz co się należy cesarzowi? Głosy niektórych ludzi kościoła by oddzielić tron od ołtarza mają  głębszy sens w demokracji. Kościół odnosi się do sumień a rządy demokratyczne opierają się na sporach i konsensusie. Trzeba zostawić miejsce dla wolnej woli i ludzkiego sumienia w przedmiocie decyzji tych najbardziej  trudnych. Mieliśmy taki konsensus w sprawie aborcji i widać wyraźnie, że był on skuteczny. Nawet po stronie politycznej opozycji był on akceptowany jako słuszny. Nie chcemy się przecież cofnąć do czasów aborcji na życzenie bo przynosi ona wiele moralnego zla bez względu na nasze religijne przekonania.Ten konsensus znajdował poparcie większości. Dzisiaj, gdy rządy tych młodych dusz przejmuje lewica trzeba wielkiej roztropności by nie stracić tego co już jako społeczeństwo odzyskaliśmy po mrocznych czasach komuny gdy aborcja na życzenie była niemal jedynym dostępnym obszarem wolności wyboru.

  


Próbuję zrozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo