brat Damian brat Damian
765
BLOG

Aby dwoje chciało naraz, czyli dialog prawosławno-katolicki

brat Damian brat Damian Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Franciszek zakończył swoją wizytę w Turcji, podczas której wielokrotnie i na różny sposób razem z Patriarchą Bartłomiejem dał wyraz wspólnemu pragnieniu podążania w kierunku pełnej jedności obydwu Kościołów. Spotkanie Papieża z Patriarchą nastąpiło w momencie, kiedy dialog między oboma Kościołami znajduje się już od pewnego czasu w impasie. Obydwaj hierarchowie chcieli dać znak, że mimo trudności (o których sami wspominali), nie wolno tracić nadziei. Żeby przezwyciężyć trudności trzeba je najpierw zlokalizować. 

Od czasów historycznego spotkania Pawła VI z patriarchą Atenagorasem w Jerozolimie w 1964 roku i rok później wzajemnego zdjęcia z siebie ekskomunik, stosunki między Watykanem i Patriarchatem Konstantynopola zaczęły być bardziej niż dobre. Po tych samych śladach poszli następni papieże i patriarchowie. Tę linię braterskiej miłości kontynuuje także Franciszek. Różnice dogmatyczne między oboma Kościołami są niewielkie. Obecnie najważniejsze jest pytanie o to, jaką rolę powinien pełnić w Kościele Powszechnym biskup Rzymu. Naprawdę, od prawosławnych dzieli nas bardzo, bardzo mało i przy odrobinie dobrej woli można by już osiągnąć wspólne sprawowanie Eucharystii. Jeśli jest tak dobrze, to dlaczego jesteśmy ciągle tak daleko od jedności? Jest kilka przyczyn, o których katoliccy spece od ekumenizmu nie zawsze chcą mówić, być może żeby nie drażnić partnerów dialogu.

Na dzień dzisiejszy najbardziej aktywnym  uczestnikiem dialogu ze strony prawosławnej jest Patriarcha Konstantynopola. Trzeba pamiętać jednak, że Patriarcha Konstantynopola nie  jest u prawosławnych tym samym, kim jest papież u katolików. Władzy nie ma prawie żadnej. Jakie są przyczyny tak małego autorytetu Patriarchy? Przede wszystkim wszystkie lokalne Kościoły Prawosławne są autokefaliczne, tzn. całkowicie niezależne i równe wobec siebie, a najwyższą władzą nie jest żaden patriarcha, tylko sobór powszechny. Ostatni taki Sobór zebrał się w… 787 roku. Patriarcha ani nie może czegoś nakazać innym Kościołom, ani w ich imieniu coś postanowić. Jako „lider” świata prawosławnego jest postacią symboliczną. Nawet episkopat Grecji, która formalnie jest mu jakoś przyporządkowana (nie ma jak inne kraje własnego patriarchy), bardzo często go ignoruje – w tym w sprawach ekumenizmu, a mnisi z góry Athos, których jest zwierzchnikiem, czasami przeciw niemu się buntują. Patriarcha Konstantynopola ma tak małą władzę, że nie jest w stanie rozwiązać, zdawałoby się, prostego problemu autokefalii czyli udzielenia niezależności poszczególnym kościołom narodowych. I tak np. na Ukrainie mamy trzy Kościoły prawosławne (co jest między innymi religijnym podtekstem obecnego konfliktu) i nikt nie wie kiedy ten bałagan zostanie uporządkowany. A takich historii w obrębie prawosławia od XIX wieku do dnia dzisiejszego było i jest multum.

Oprócz tego są też przyczyny polityczne. Po zdobyciu Konstantynopola przez muzułmanów w 1453 roku, Patriarcha (jak i inni patriarchowie wschodu) stał się marionetką w rękach sułtana. Prawosławni w tym czasie ciągle walczyli z Turkami, więc oczywiście nie darzyli zbyt wielką sympatią patriarchy, który musiał się słuchać muzułmańskiej władzy. Autorytet patriarchy stopniał prawie do zera, szczególnie po tym jak w XIX wieku większość prawosławnych krajów wyzwoliła się z niewoli tureckiej, a patriarcha tkwił w niej nadal. W związku z tym to, że Patriarcha chciałby jedności z katolikami, na niektórych hierarchach prawosławnych wrażenia wielkiego nie robi. Chce się spotykać z papieżem, to niech się z nim spotyka, widocznie nic innego do roboty nie ma. To jego sprawa, a nie nasza.

Następna przyczyna, że dialog między nami a prawosławnymi realnie niewiele posuwa się do przodu, jest taka, że Kościół Prawosławny jest na zupełnie innym etapie rozwoju niż Kościół Katolicki. U prawosławnych nie tylko nie było Soboru Watykańskiego II, lecz nawet nie było Trydenckiego. Rozwój myśli teologicznej w jakiejś mierze zatrzymał się u nich na Ojcach Kościoła. Nie ma u nich swoich św. św. Tomaszów, Suarezów, de Lubaków i Baltazarów. Teologowie prawosławni bardziej zajmują się tym, co u nas nazywane jest duchowością, niż teologią systematyczną, taką jak np. tomizm. Dla wielu prawosławnych Sobór Watykański II był kolejnym krokiem katolików w odejściu od prawdziwej (prawosławnej) wiary. Większość prawosławnych księży i wiernych nie jest ani zainteresowana zjednoczeniem z katolikami, ani nie rozumie po co tym się zajmować. Katolicy to dla nich schizmatycy lub nawet heretycy, a słowo ekumenizm kojarzy im się nie najlepiej, jeśli w ogóle je słyszeli. Episkopaty prawosławne w wielu krajach starają się unikać informowania swoich wiernych, że w ogóle prowadzony jest dialog teologiczny z katolikami. Obawiając się reakcji swoich wiernych, księża i biskupi, którzy uczestniczą w oficjalnych spotkaniach ekumenicznych z katolikami, starają się być „za, a nawet przeciw” – na wszelki wypadek, żeby ich po powrocie do domu własne owieczki nie pogryzły. Dobrym przykładem takiej postawy jest ostatnie spotkanie Międzynarodowej Komisji Mieszanej ds. Dialogu Teologicznego między Kościołem Katolickim a Kościołem Prawosławnym, które miało w miejsce w Ammanie we wrześniu br. i poświęcone było ważnemu tematowi soborowości i prymatu. Omówiono i przegłosowano oddzielnie poszczególne problemy, a kiedy miano przegłosować cały dokument, kilku prawosławnych przedstawicieli było przeciw. Co do poszczególnych punktów byli zgodni, ale te same punkty zebrane w całość już im się nie podobały. Obawiali się po prostu, żeby po powrocie do domu nie oskarżono ich, że zaszli w dialogu za daleko. W rezultacie spotkanie zakończyło się ustaleniem… terminu następnego spotkania.

Zacytujmy tutaj słowa Metropolity Czarnogóry, Amfilohija, jednego z najbardziej znanych i wykształconych biskupów Kościoła Prawosławnego z Serbii: „Biskup Rzymu po Soborze Watykańskim I uznawany jest jako nieomylny według formuły „Ex sese et non ex consensus Ecclesiae” („sam z siebie bez potwierdzenia Kościoła”). To jest grzech przeciwko Duchowi Świętemu! To jest to, co Ojciec Justyn (współczesny i bardzo popularny święty mnich w Serbii) nazywa trzecim upadkiem. Straszne słowa Ojca Justyna, ale wierzcie mi – historia pokazała, że są one prawdziwe. Pierwszy jest upadek Adama, drugi Judasza i trzecim jest upadek biskupa Rzymu, który się objawił nieomylnym (tutaj jest „mały” błąd, bo ogłosił to Sobór, czyli właśnie Kościół, a nie papież sam siebie uznał za nieomylnego). Cała pycha cywilizacji euro-amerykańskiej – od inkwizycji średniowiecza poprzez sprzeciw Lutra wobec tej pychy, aż do tych nowych porządków (od rewolucji francuskiej i bolszewickiej, poprzez Hitlera, aż do tego nowego systemu Clintona, który charakteryzuje się duchem pychy, arogancji i imperializmu), wszystko to ma źródło w nieomylności jednego człowieka: biskupa Rzymu. Jeśli ktoś w Rzymie może być nieomylny, dlaczego nie może być nieomylny Hitler w Berlinie lub Stalin w Rosji.”  Jeśli ktoś myśli, że poglądy Metropolity Amfilohija są czymś szczególnym wśród prawosławnych biskupów, to się głęboko myli.

Na tymże spotkaniu przedstawiciele Rosji i Gruzji przypomnieli, że ich Kościoły są przeciw poprzedniemu dokumentowi z 2007 roku. Rosja nie uczestniczyła wówczas w spotkaniu na znak protestu, że uczestniczyli w nim przedstawiciele Kościoła Prawosławnego z Estonii, która oddzieliła się od Moskwy i podporządkowała się Konstantynopolowi. To przykład tego, jak Kościoły Prawosławne są często skonfliktowane między sobą i ich wzajemne kłótnie uniemożliwiają osiągnięcie realnego rezultatu w rozmowach z katolikami. W tym roku Patriarcha Jerozolimy zerwał łączność kanoniczną z Patriarchą Antiocheńskim, ponieważ pokłócili się do kogo należy parafia w Katarze na Półwyspie Arabskim. Czyli do jednego stołu siąść nie mogą, niezależnie czy będą tam jeszcze katolicy, czy nie. A ponieważ u prawosławnych nie ma papieża, który mógłby podjąć decyzję za cały Kościół, więc przyjęta jest zasada jednomyślności – jeśli jeden autokefaliczny Kościół się nie zgodzi na coś lub jego przedstawiciele nie przyjadą na spotkanie, to dialog z nami od razu stoi w martwym punkcie. To, że sami prawosławni nie mogą dojść między sobą do zgody jest następną przyczyną oddalania się zjednoczenia Kościołów Wschodu i Zachodu.

Jest pierwszy Rzym, jest drugi (Konstantynopol) i jest trzeci, którym jest… Moskwa! To kolejna przyczyna, że dialog stoi w miejscu. W czasie kiedy Turcy zdobyli Konstantynopol, w Rosji stworzono legendę o Moskwie jako o trzecim Rzymie i nowej stolicy chrześcijańskiego świata. I ta legenda nie jest wymierzona w pierwszy Rzym, lecz przede wszystkim w drugi czyli w Konstantynopol. Po prostu i wtedy, i znowu teraz (po upadku komunizmu) Rosyjski Kościół Prawosławny pretenduje do przewodnictwa w świecie prawosławnym. Tego nikt nie mówi głośno, ale tak się rzeczy mają. Rosja ciągle prowadziła wojny z Turcją, i w XVIII i XIX wieku rosyjscy carowie marzyli o zdobyciu Konstantynopola, by wziąwszy pod swoją opiekę tamtejszy patriarchat rządzić Kościołem Prawosławnym na całym świecie. Tak jest i dzisiaj, że Patriarchat Moskiewski, który ma 30 tys. parafii, po prostu ignoruje Konstantynopol, który ma mniej wierzących niż jedna większa katolicka parafia w Polsce. Jaki z tego wniosek? Ano taki, że Papież i Patriarcha Bartłomiej mogą się spotykać bez końca, a zjednoczenia żadnego nie będzie, ponieważ klucz do niego leży nie w Konstantynopolu, lecz w Moskwie. Wiedzą o tym nasi spece od ekumenizmu i dlatego zabiegają o spotkanie Papieża i Patriarchy Kiryła. A takiego spotkania jak do tej  pory nie było i na razie nie ma co na nie liczyć. Dlaczego? Po prostu nie zależy na tym Patriarchatowi Moskiewskiemu. Przede wszystkim ze względów politycznych.

Patriarchat Moskiewski już przy Jelcynie, a ewidentnie przy Putnie, stał się zamiennikiem Wydziału Ideologicznego KC KPZR. Po upadku komunizmu dla wielu w Rosji powstała pustka ideologiczna: w co wierzyć? Władza też miała problem na czym budować tożsamość narodu, patriotyzm i ideologię państwową. Szybko hierarchia prawosławna i elity władzy zorientowały się, że można wrócić do symbiozy (jak to się mówi u prawosławnych: symfonii) władzy politycznej i duchowej. Czyli do tego, co miało miejsce w Rosji carskiej. Oczywiście za poparcie ze strony państwa (w tym finansowe, ochronę w mediach, np. w przypadku skandali obyczajowych, czy różne korzystne decyzje administracyjne) Rosyjski Kościół Prawosławny musi odpłacać lojalnością wobec urzędującej władzy. I nie ma  z tym wielu problemów, ponieważ jest to kontynuacja nie tylko relacji Kościół – władza z okresu do-rewolucyjnego, ale także z czasów komunizmu. Jeśli Putin bierze kurs przeciw Zachodowi, to Patriarcha Kirył nie tylko nie może szukać porozumienia z Kościołem, który jest tego Zachodu częścią, ale na odwrót – ma uzasadniać sens tegoż antagonizmu. I to się robi, np. odgrzewając kolejny raz stary kotlet, jakim jest sprawa unitów na Ukrainie. Wielu prawosławnych przedstawia to, co się dzieje na Ukrainie jako wyprawę krzyżową banderowców (czytaj katolików) przeciw Prawosławnej Rosji. I to samo robi oficjalna propaganda Putina. Patriarchat Moskiewski wrócił w ten sposób do dobrze sobie znanej roli ideologicznej podpory władzy według hasła stworzonego w XIX wieku: „samodzierżawie (absolutna władza cara), prawosławie, naród”. Dla wielu rosyjskich prawosławnych jest to normalne i oczywiste. I nikogo nie dziwi, że protektorem Kościoła Prawosławnego został oficer KGB, organizacji która nigdy nie rozliczyła się z niezwykle krwawych prześladowań Kościoła Prawosławnego. Zresztą czego żądać od KGB, jeśli sam Patriarchat Moskiewski się nie rozliczył ze współpracy z tą organizacją. W ostatnich czasach kanonizowano wielu męczenników zamęczonych przez bolszewików, ale jakoś tak cicho i bez specjalnego przypominania, kto ich zabił, tak iż czasami ma się wrażenie, że zrobili to Marsjanie.

Ewentualna unia z katolikami powinna niewątpliwie być rozpatrzona podczas Soboru Powszechnego Kościoła Prawosławnego. Przygotowania do jego zwołania trwają już grubo ponad 100 lat. I tu pojawia się światełko nadziei, ponieważ ostatnio coraz więcej mówi się o możliwości zwołania takiego Soboru w 2016 roku. Będzie to pierwszy sobór od VIII wieku! Ale nie cieszmy się zbytnio. „Nie sądzę, by sobór przyjął jakiekolwiek decyzje, które w istotny sposób wpłynęłyby na życie naszej Cerkwi czy innych Cerkwi. Nie oczekujemy żadnych rewolucji” – podkreślił metropolita Hilarion, odpowiedzialny w Moskwie za ekumenizm. Czyli po 1229 latach nic się poważnego do przedyskutowania w Kościele Prawosławnym nie nazbierało. Hilarion powiedział, że decyzje podczas soboru powinny być podejmowane jednogłośnie, a nie większością głosów, czyli… liberum veto. W ten sposób już teraz Moskwa dała wszystkim do zrozumienia, że Sobór owszem się odbędzie, ale tylko po to, żeby się odbyć, a na wszelki wypadek rosyjski Kościół zastrzega sobie prawo zablokowania jakiejkolwiek decyzji nie po jego myśli.

„Bo w tym cały jest ambaras, aby dwoje chciało naraz” – niestety tak nie jest, ponieważ większość prawosławnych, szczególnie w Rosji, nie ma najmniejszej chęci ani na żaden ekumenizm, ani na żadne łączenie się z katolikami i dotyczy to tak hierarchii, księży, jak i świeckich. I choć nasi ekumeniści strasznie się pchają do ściskania i całowania, to u wielu prawosławnych budzi to jeśli nie odrazę, to przynajmniej politowanie. Poprzez samo prowadzenie dialogu, Patriarchat Moskiewski wygrywa po drodze różne rzeczy, jak np. strumień pieniędzy, który płynął i płynie  do Rosji z katolickich organizacji w Niemczech i innych krajach europejskich. Więc „po co łapać króliczka, jeśli tak przyjemnie się go goni?”

Specjaliści od dialogu ekumenicznego z Kościołem Prawosławnym często krytykują sposób przeprowadzenia Unii Brzeskiej w 1596 roku, kiedy to nasze elity dogadały się z ich elitami, a lud ani o tym nic nie wiedział, ani go też nikt o zdanie na ten temat nie pytał. Wydaje mi się niestety, że i tym razem wszystko wygląda podobnie – na spotkaniach w wąskim gronie elita dogaduje się z elitą, a lud prawosławny o wszystkim pojęcia nie ma.

Przez wiele lat żyłem w Nowosybirsku w jednej wspólnocie z Ojcem Aleksiejem Stryckiem. Był jednym z pierwszych seminarzystów Kolegium Russicum w Rzymie, które założył Pius XI, by kształcić tam księży do pracy w Rosji. Ojciec Aleksiej zmarł w zeszłym roku w wieku 97 lat. Historię, teologię, duchowość i liturgię Kościoła Prawosławnego znał lepiej niż wielu księży prawosławnych. Na pytanie: „Kiedy zjednoczymy się z prawosławnymi?”, odpowiadał niezmiennie: „Na Sądzie Ostatecznym.” Być może nie miał racji, ale trochę więcej realizmu w naszych relacjach z prawosławnymi raczej nie zaszkodzi, a może pomoże pchnąć wózek ekumenizmu do przodu. Jeśli by tak dać do zrozumienia prawosławnym, że bieganie bez końca po polu za króliczkiem nie ma dla nas sensu, to może i oni zastanowiliby się, czy chcą czy nie chcą, bo naszego i Patriarchy Konstantynopola „chcenia” tutaj nie wystarczy.

 

PS: Dla zainteresowanych tym tematem polecam wywiad z ks. prof. Marcinem Składanowskim z Instytutu Ekumenicznego KUL, Magazyn Radia Watykańskiego  03.12.14.

 

brat Damian
O mnie brat Damian

br. Damian TJ. Urodzony 1968 Lublin, uczęszczał do liceum Zamoyskiego. Należał do związanego z „Solidarnością” Niezależnego Ruchu Harcerskiego, potem do podziemnego Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”. W 1987 wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Gdyni. Zakończył filozofię w Krakowie na Wydziale Filozoficznym TJ (specjalizacja „kultura, estetyka, mass-media, kino”). Praca dyplomowa u bp. Jana Chrapka. Od 1991 pracował w TVP, jako dziennikarz i producent. Przechodzi szkolenie telewizyjne w Kuangchi Program Service – Tajwan. W 1996 wyjechał na Syberię, gdzie organizuje Studio Telewizyjne „Kana” w Nowosybirsku. Korespondent TVP i Radia Watykańskiego. Pomaga w szkolenia dziennikarzy z Europy Wschodniej w „European Center for Communication and Culture” w Falenicy. W 1999 rozpoczyna studia podyplomowe w szkole filmowej w Moskwie. W tym samym roku składa śluby wieczyste. Studia kończy w 2004 filmem dyplomowym „Wybacz mi Siergiej”, który uzyskał liczne nagrody na międzynarodowych festiwalach http://www.forgivemesergei.com. Wyjeżdża do Kirgizji - praca charytatywna Kościoła Katolickiego (więzienia, domy inwalidów) i prowadzi Klub Filmowy przy Ambasadzie Watykanu w Biszkeku. W 2006 wyjeżdża na południe Kirgizji, pomaga przy zakładaniu nowych parafii w Dżalalabadzie i Oszu www.kyrgyzstan-sj.org . Buduje i kieruje Domem Rekolekcyjnym nad jeziorem Issyk Kul, gdzie co roku przebywa ponad 1000 dzieci (sieroty, inwalidzi, dzieci z ubogich rodzin, dzieci i młodzież katolicka, studenci muzułmańscy) www.issykcenter.kg . Zakłada Fundacje Charytatywną “Meerim Bulak – Źródło Miłosierdzia” i społeczną „Meerim nuru”. Kapelan więzienia - w tym zajęcia w grupie AA. 2012 w Pawłodarze (Kazachstan). 2012-13 w Domu rekolekcyjnym w Gdyni i w portalu Deon w Krakowie. 2013-14 w Moskwie – odpowiada za sprawy finansowe, prawne, organizacyjne i budowlane Instytutu Teologicznego św. Tomasza. Od 2014 pracuje w Radiu Watykańskim w Rzymie. Od IV 2016 pracuje w TVP przy przygotowaniu transmisji z ŚDM. Współpracował z różnymi stacjami telewizyjnymi i redakcjami jako reżyser i dziennikarz. Pisze artykuły między innymi do „Poznaj Świat”, „Góry”, „Gość niedzielny”, Alateia i „Opoka”. 2017-2023 ekonom Apostolskiej Administratury w Kirgistanie, dyrektor kurii, ekonom jezuitów w Kirgistanie, ekonom Fundacji "Meerim Nuru" i Centrum Dziecięcego nad j. Issyk-kul, budowniczy katedry. Obecnie pracuje w Kolegium jezuitów w Gdyni i pomaga Ignacjańskim Centrum Formacji Duchowej.  Przewodnik wysokogórski: organizował wyprawy w Ałtaj, Sajany, Tuwę, Chakasję, na Bajkał, Zabajkale, Jakucję, Kamczatkę, Ałaj, Pamir i Tienszan, Półwysep Kolski. www.tienszan.jezuici.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo