brat Damian brat Damian
3935
BLOG

Żonaci księża

brat Damian brat Damian Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 63

Przed samą wizytą Papieża w Manili filipińską prasę obiegło zdjęcie ojca, który całuje swoją ukochaną i prezentuje fotografom swoje nowo ochrzczone dziecko. Nie byłoby w tym nic ciekawego, gdyby owym ojcem nie był miejscowy kapłan, który spłodził potomka z parafianką. Trzech filipińskich księży mających cywilny ślub zwróciło się do Franciszka z prośbą, aby celibat był dla kapłanów dobrowolny, a nie obowiązkowy. Oczywiście Kościół nie może tak po prostu znosić celibatu dla takich księży, ponieważ byłoby to równoczesne uderzenie w nierozerwalność małżeństwa, które tak jak celibat opiera się na przyrzeczeniu i wierności poszczególnych ludzi. Jeśli Kościół pozwoliłby księżom "zdradzać" celibat, to byłoby niesprawiedliwością i niekonsekwencją  nie pozwalać innym panom zdradzać swoje zestarzałe żony na rzecz młodszych.

W okresie Sobory Trydenckiego była ogromna ilość księży żyjących z konkubinami (ślubów cywilnych wtedy nie było), szczególnie w Niemczech, ale mimo tego ojcowie soborowi zdecydowali się zachować obowiązek celibatu dla kapłanów. Tak więc sytuacja tych filipińskich księży raczej nie wpłynie na możliwość zniesienia obowiązkowości celibatu.  Na marginesie dodam, że ich (i nie tylko, bo było też w ostatnim czasie kilka podobnych petycji do Papieża z innych krajów) postawa jest dosyć obłudna. Na ile się orientuje mogliby bez problemu uzyskać zwolnienie ze stanu duchownego razem ze zwolnieniem z celibatu. Czyli przestaliby być księżmi i pewnie po jakimś czasie mogliby zawrzeć sakramentalny związek małżeński. Więc jest w tym pewna hipokryzja i robienie z siebie ofiar, gdyż prawdopodobnie po prostu ci księża nie tak już bardzo kochają swoje ukochane, jak kochają swoje bogate i wygodne plebanie. 

Problem celibatu księży istnieje tylko z drugiego powodu.

„Kościół w Brazylii prowadzi rozmowy z Kongregacją ds. Duchowieństwa w sprawie dopuszczenia ad experimentum do święceń kapłańskich w diecezjach Amazonii tzw. viri probati – starszych wiekiem żonatych mężczyzn o wypróbowanej wierze.  O takiej możliwości rozmawiał już z papieżem Franciszkiem ordynariusz prałatury Xingu w Amazonii bp Erwin Kräutler. Na terenie jego prałatury, która jest terytorialnie największą jednostką kościelną w Brazylii (zajmuje 368 tys. km kw., a więc jest większa od Polski), jest 800 wspólnot chrześcijańskich, dla których posługę duszpasterską sprawuje zaledwie 27 księży. W rezultacie w wielu wspólnotach Msza święta odprawiana jest tylko dwa lub trzy razy w roku.” KAI

Cieszy mnie ta informacja, ale bynajmniej nie dlatego, że księża będą się mogli żenić. Chodzi mi raczej o to, że w rozważaniu na temat zniesienia celibatu księży mówi się coraz częściej o tym, żeby święceń kapłańskich udzielać żonatym,  posiadającym rodzinę i dzieci mężczyznom, a nie o przyjmowaniu do seminariów młodych, którzy przed przyjęciem święceń będą się żenić. Kapłaństwo żonatych księży nie przyniesie według mnie jakiś rewolucyjnych zmian na lepsze w Kościele Katolickim. Jakieś problemy znikną, a jakieś się pojawią. Jak wiemy, we wszystkich Kościołach Wschodnich zdecydowana większość księży posiada rodziny. Oczywiście ma to wiele plusów jak np. to, że tacy księża mogą na podstawie własnego doświadczenia bez zarzutu teoretyzowania pouczać swoich parafian o tak ważnych dzisiaj sprawach związanych z życiem małżeńskim i rodzinnym. 

Ja jednak skupię się na minusach. Żyłem wiele lat w krajach, gdzie większość księży ma żony i moje przemyślenia są wynikiem bardziej obserwacji, niż rozważań teoretycznych. Po pierwsze ksiądz żonaty musi poświęcić bardzo wiele czasu dla swojej rodziny, ponieważ oczekuje się od niego, że jak przystało na dobrego chrześcijanina będzie miał kilka dzieci, a nie jedno. Oczywiście żonaty ksiądz będzie bardzo zainteresowany w „wyciągnięciu” jak największej sumy pieniędzy z parafii i trudno go za to będzie winić. W Kościele grekokatolickim żony księży przyrzekają biskupowi, że nie będą przeszkadzać w przeniesieniu małżonka na inna parafię.  W praktyce różnie to jest z wypełnieniem tego przyrzeczenia, szczególnie jeśli biskup chce przenieść księdza z dużej miejskiej parafii na wiejską parafijkę. Nie chodzi tutaj tylko o kwestie finansowe, lecz także o sprawę komfortu życia i edukacji dzieci. Następny problem to sprawa rozpadu małżeństwa proboszcza i problemów z wychowaniem dzieci – może to być przyczyną niemałego zgorszenia w parafii. To prawda, że ksiądz żonaty będzie miał doświadczenie ojcostwa, ale w jego ojcowskim sercu na pierwszym  miejscu będą własne dzieci, a nie parafianie. Żony proboszczów dosyć często wtrącają się w sprawy duszpasterskie np. kogo pochować po chrześcijańsku, a kogo nie, za kogo Mszę odprawić i jakie stypendium się za to należy.  Byłem raz uczestnikiem synodu Kościoła Ewangelickiego i bardzo mnie rozbawiło, kiedy biskup wygłaszał mowy, a samym synodem rządziła jego żona. Ksiądz żonaty jest o wiele mniej mobilny – nie tak łatwo mu wyjechać na pielgrzymkę, czy obóz akademicki. Synowie żonatych księży często również zostają księżmi i czasami taka sytuacja trawa przez wiele pokoleń. Kiedyś przeczytałem, że w jednej wsi na Łemkowszczyźnie taka dynastia istniała przez  200 lat! Prowadzi to do nepotyzmu, czyli załatwiania dla swoich dzieci stanowisk w Kościele. Odrębnym jest pytanie, czy aby na pewno syn księdza otrzymał od Pana Boga powołanie kapłańskie, czy może chodzi o to, że jak syn po ojcu kowalu  dziedziczył kuźnię, tak syn proboszcza plebanię. Pamiętajmy, że główną przyczyn walki Grzegorza VII o wprowadzenie obowiązkowego celibatu dla księży był właśnie problem dziedziczenia beneficjów, czyli wszelakich dóbr kościelnych (miedzy innymi chodzi o prebendy).

Biskupami będą wtedy mogli być tylko ci księża, którzy żyją w celibacie. Zasadniczo w Kościołach Wschodnich są to zakonnicy. W ten sposób tworzy się sytuacja pewnego muru między żonatymi księżmi, a ich nie-żonatymi biskupami. Kandydatów na biskupów jest mniej. Bywa i tak, że ktoś wstępuje do zakonu, tylko po to, żeby zostać biskupem i swój tam pobyt traktuje bardzo formalnie. Inny przypadek, kiedy starszy ksiądz chce zostać biskupem i wysyła swoją żonę do klasztoru lub jeszcze gorzej do domu starców, lub zakładu dla psychicznie chorych, a sam składa śluby zakonne (tak zdarzało się u prawosławnych w czasach ZSRR). Kiedy większość księży jest żonatych, wtedy statystycznie większe są szanse, że ci żyjący w celibacie, mają skłonności homoseksualne, ze zgubnymi tego skutkami dla jakości biskupów.

Każdy ordynariusz odpowiada przede wszystkim za to, aby wierni w jego diecezji mieli dostęp do sakramentów. Jeśli księży brakuje, to jest to poważny problem dla biskupa i to z tego powodu, od czasu do czasu biskupi z niektórych krajów napomykali papieżom, czy nie można by przywrócić żonatych księży. Oczywiście sprawa żonatych księży nie dotyczy Polski. Polska ma ogromną ilość powołań i plebanie są wręcz przepełnione. Nie uważam, że księża się obijają, ale niewątpliwie, jeśliby nawet połowa z nich wyjechałaby na misje, Kościół w  Polsce jakoś by sobie z tym poradził. Między innymi chodzi tutaj o ogromną ilość księży dyrektorów, kierowników, redaktorów, ekonomów, profesorów itd. Do wykonywania tych funkcji święcenia kapłańskie nie są niezbędne. Minęły już na szczęście czasy, kiedy kierowcą biskupa był ksiądz. Jest to jakiś paradoks, że w jednych krajach katolicy czekają miesiącami na spowiedź (a przecież ludzie czasami umierają szybko!), sakrament małżeństwa (brak księdza może być usprawiedliwieniem życia w konkubinacie), a w Polsce tysiącom księży kapłaństwo niezbyt się przydaje. Już Benedykt XVI wzywał, podczas swojej pielgrzymki do Polski, polskie duchowieństwo do większej otwartości względem pracy na misjach.

Dlaczego cieszę się, że mowa jest o dopuszczeniu do święceń  viri probati, czyli mężczyzn, którzy już sprawdzili się jako mężowie, ojcowie, specjaliści w swoich zawodach lub liderzy w jakiś wspólnotach parafialnych? Otóż najbardziej boję się tego, że seminaria otworzą swoje podwoje dla młodych, którzy będą się mogli żenić. Obecnie decyzja o wyborze powołania kapłańskiego wymaga dużej determinacji – trzeba zrezygnować z ludzkiej miłości. To nie mała ofiara. Człowiek musi się na tym dobrze zastanowić. A mimo tego niejeden z tych, co opuszcza po święceniach mury seminarium, pozostawia wiele do życzenia co do czystości swoich motywacji i zapału apostolskiego. Co będzie jeśli poprzeczka wymagań wraz ze zniesieniem celibatu zostanie opuszczona o wiele niżej? Czy nie będzie tak, że wielu pójdzie do seminarium, ponieważ w czasach bezrobocia jest to nienajgorsze rozwiązanie na przeżycie? Jeszcze bardziej boją się różnych mędrków - filozofów- reformatorów, którzy na razie trzymają się daleko od kapłaństwa ze względu na celibat, a po jego zniesieniu wzięliby szturmem nie tylko seminaria, ale i ambony. Już oni by nam Kościół zreformowali!

Gdy mężczyzna ma około 40-50 - to już można sprawdzić jak dzieci wychował, czy żony nie zdradził, czy dom wybudował, czy do kieliszka zagląda? Czy ma autorytet w pracy i we wspólnocie? Czy się modli? Na jakim miejscu jest u niego Pan Bóg? Takie zresztą wymagania stawia dla kapłanów Pismo Święte:

Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, nie przebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? Powinien też mieć dobre świadectwo ze strony tych, którzy są z zewnątrz, żeby się nie naraził na wzgardę i sidła diabelskie. Diakonami tak samo winni być ludzie godni4, w mowie nieobłudni, nie nadużywający wina, niechciwi brudnego zysku …1Tm 3; 2 nn

Pewnie ktoś powie, ze takiemu człowiekowi ze względu na wiek trudno się będzie uczyć. Tak to prawda, ale nie sądzę, że to jest wielki problem. Sobór Trydencki wprowadził zasadę, że kandydat do kapłaństwa musi zakończyć seminarium. To były inne czasy, kiedy główny problem w Kościele był z brakiem wykształcenia u księży, którzy czasami nawet nie wiedzieli, co czytają podczas Mszy świętej. Teraz seminaria pod względem formacji intelektualnej stoją na bardzo dobrym poziomie, gorzej jest z  formacją duchową i ludzką. W przypadku viri probati samo życie przeegzaminuje takiego człowieka, czego on jest wart, a przy dzisiejszej dostępności wiedzy i wysokim poziomie wykształcenia całego społeczeństwa nie myślę, że nauka dla chcących otrzymać święcenia to będzie wielki problem.

brat Damian
O mnie brat Damian

br. Damian TJ. Urodzony 1968 Lublin, uczęszczał do liceum Zamoyskiego. Należał do związanego z „Solidarnością” Niezależnego Ruchu Harcerskiego, potem do podziemnego Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”. W 1987 wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Gdyni. Zakończył filozofię w Krakowie na Wydziale Filozoficznym TJ (specjalizacja „kultura, estetyka, mass-media, kino”). Praca dyplomowa u bp. Jana Chrapka. Od 1991 pracował w TVP, jako dziennikarz i producent. Przechodzi szkolenie telewizyjne w Kuangchi Program Service – Tajwan. W 1996 wyjechał na Syberię, gdzie organizuje Studio Telewizyjne „Kana” w Nowosybirsku. Korespondent TVP i Radia Watykańskiego. Pomaga w szkolenia dziennikarzy z Europy Wschodniej w „European Center for Communication and Culture” w Falenicy. W 1999 rozpoczyna studia podyplomowe w szkole filmowej w Moskwie. W tym samym roku składa śluby wieczyste. Studia kończy w 2004 filmem dyplomowym „Wybacz mi Siergiej”, który uzyskał liczne nagrody na międzynarodowych festiwalach http://www.forgivemesergei.com. Wyjeżdża do Kirgizji - praca charytatywna Kościoła Katolickiego (więzienia, domy inwalidów) i prowadzi Klub Filmowy przy Ambasadzie Watykanu w Biszkeku. W 2006 wyjeżdża na południe Kirgizji, pomaga przy zakładaniu nowych parafii w Dżalalabadzie i Oszu www.kyrgyzstan-sj.org . Buduje i kieruje Domem Rekolekcyjnym nad jeziorem Issyk Kul, gdzie co roku przebywa ponad 1000 dzieci (sieroty, inwalidzi, dzieci z ubogich rodzin, dzieci i młodzież katolicka, studenci muzułmańscy) www.issykcenter.kg . Zakłada Fundacje Charytatywną “Meerim Bulak – Źródło Miłosierdzia” i społeczną „Meerim nuru”. Kapelan więzienia - w tym zajęcia w grupie AA. 2012 w Pawłodarze (Kazachstan). 2012-13 w Domu rekolekcyjnym w Gdyni i w portalu Deon w Krakowie. 2013-14 w Moskwie – odpowiada za sprawy finansowe, prawne, organizacyjne i budowlane Instytutu Teologicznego św. Tomasza. Od 2014 pracuje w Radiu Watykańskim w Rzymie. Od IV 2016 pracuje w TVP przy przygotowaniu transmisji z ŚDM. Współpracował z różnymi stacjami telewizyjnymi i redakcjami jako reżyser i dziennikarz. Pisze artykuły między innymi do „Poznaj Świat”, „Góry”, „Gość niedzielny”, Alateia i „Opoka”. 2017-2023 ekonom Apostolskiej Administratury w Kirgistanie, dyrektor kurii, ekonom jezuitów w Kirgistanie, ekonom Fundacji "Meerim Nuru" i Centrum Dziecięcego nad j. Issyk-kul, budowniczy katedry. Obecnie pracuje w Kolegium jezuitów w Gdyni i pomaga Ignacjańskim Centrum Formacji Duchowej.  Przewodnik wysokogórski: organizował wyprawy w Ałtaj, Sajany, Tuwę, Chakasję, na Bajkał, Zabajkale, Jakucję, Kamczatkę, Ałaj, Pamir i Tienszan, Półwysep Kolski. www.tienszan.jezuici.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (63)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo