Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
1039
BLOG

Anglista przez duże a, część 3

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Polityka Obserwuj notkę 6

Pod koniec czwartej klasy Łukaszek miał szalone problemy z angielskim. Jakoś udało się przebłagać pana od angielskiego żeby Łukaszka przepuścił, ale cena była wysoka. Korepetycje. U pana od angielskiego. Hiobowscy jednak z przerażeniem stwierdzili, że nie rozwiązało to problemu. Łukaszek nadal nie znał angielskiego. A tu półrocze - nawet nie za pasem, ale znacznie bliżej! Za gumą od majtek!
- Jak to jest, że on nie zna angielskiego - medytował dziadek Łukaszka. - Teraz młodzież zna.
- Gwoli ścisłości trzeba przyznać, że część angielskiego zna perfekcyjnie - przyznał tata Łukaszka. - Tą, która dotyczy komputera. Reszta to dla niego tabula rasa.
- Ty rasisto! - oburzyła się mama Łukaszka. - Żadna rasa! Jak możesz uczyć naszego syna antysemityzmu!
- Może się dowiemy, czy będziemy znów sobie on ust odejmować płacąc na te jego korepetycje - rzekła chłodno babcia Łukaszka, która na łukaszkowe korepetycje nie dała ani grosza, bo płacił tata. Łukaszek został wezwany w trybie ekspresowym do pokoju.
- Łukasz, spokojnie, nie stresuj się - uspokoiła go mama. - Chodzi o o te twoje korepetycje z angielskiego. Chodzisz na nie? Uczysz się? Zdasz? Czy znowu będziemy musieli wypruwać z siebie żyły, żebyś przeszedł do następnej klasy?
- Przecież to jest półrocze a nie koniec roku szkolnego - odparł spokojnie Łukaszek i potarł brodę.
- Nie denerwuj mnie! Powiedz mi lepiej dlaczego nie chodzisz na te korepetycje!
- Ależ chodzę.
- To dlaczego nadal kiepsko znasz angielski?
Zapadło kłopotliwe milczenie.
- Pan od angielskiego nie uczy cię, czy co? Co wy tam robicie?
- E... Y... Uczy mnie... Ale...
W tym momencie tacie Łukaszka przypomniało się to, co o panu od angielsku słyszał i jakim łakomym wzrokiem spoglądał on na Łukaszka.
- A co ty robisz z panem od angielskiego? - spytał drżącym głosem.
- Ćwiczymy. Mięśnie oddechu. Przeponę. Wymowę. I pan od angielskiego puszcza przy tym piosenki. Ale jakieś drętwe. Spisałem sobie co było ostatnio...
I Łukaszek wziął laptopa taty, wszedł do intenetu i puścił im piosenkę.

Za wcześnie mówią, nie dziś
te ogrodnika psy
którym szaleje we krwi
kolejny litr.
Na kołdrę ręce i spać
od osiemnastu lat,
niedozwolony jest lot
wyklęty smok.

- O czym jest ta piosenka? - spytała babcia Łukaszka. - Nic nie rozumiem. Przecież to po polsku, a on miał się uczyć angielskiego!

Czy ty lubisz to co ja
w białej, białej konspiracji?
zanim wapno połknie nas
nie spóźnij się
najwyższy czas.
Czy ty lubisz to co ja?
czy już znasz zasadę akcji
przez telefon to nie tak
no nie bój się, nauczę Cię.

- Czego on cię uczy?! - zadał dramatyczne pytanie dziadek Łukaszka. Hiobowscy byli bladzi i wstrząśnięci.
- No, angielskiego...
I tata Łukaszka podjął decyzję, że następne korepetycje Łukaszek ma nagrać na dyktafon. Potajemnie oczywiście.

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka