Organizatorzy odwołali marsz który pod hasłem „Nie dla strachu” miał wczoraj przejść ulicami Brukseli jako odpowiedź na ostatnie ataki dżihadystów, w których zginęło w tym mieście 31 osób, a około 300 zostało rannych. Decyzję podjęto… ze strachu przed możliwym zagrożeniem terrorystycznym.
- Rozumiemy emocje naszych obywateli i to, że chcą wyrazić co czują, ale ponosimy odpowiedzialność, by wszystko odbyło się w bezpiecznych warunkach. Apelujemy więc, by odłożyć demonstrację - powiedział na konferencji prasowej minister spraw wewnętrznych Belgii Jan Jambona.
Organizatorzy przyjęli ten apel ze zrozumieniem i odwołali marsz, w którym miało pójść około 6 tysięcy osób, uznając bezpieczeństwo za priorytet.
To rozsądna decyzja i dowód racjonalnego podporządkowania się obywateli zarządzeniom władz. Może należało jednak wcześniej porozmawiać w MSW na temat sensowności przygotowania takiej formy pokojowego protestu, bo odwołanie marszu, w którym miano demonstrować brak obaw przed islamskimi terrorystami ze strachu przed nimi propagandowo i politycznie nie wygląda zbyt dobrze, a dżihadyści mogą zacierać ręce.