1968, Bundestag nowelizuje Kodeks Wykroczeń. Diabeł by tego nie wymyślił, ale Niemcy - już tak!
Starannie ukryta w nim klauzula, prezentowana dla niepoznaki jako środek złagodzenia kar dla sprawców śmiertelnych wypadków drogowych, ustanawiała amnestię dla większości zbrodniarzy wojennych. Nawet tych z Auschwitz. Jak to?
Oryginalną intencją przyświecającą wprowadzeniu przepisu, o którym tu mowa, było zapewnienie bezkarności "mordercom zza biurka" - funkcjonariuszom III Rzeszy, którzy organizowali i nadzorowali proceder ludobójstwa, ale nie brali w nim bezpośredniego (wykonawczego) udziału. Aby uniknąć niewygodnych pytań i kontrowersji Ministerstwo Sprawiedliwości RFN stosowną klauzulę zaszyło głęboko w tekście nowelizacji Kodeksu Wykroczeń. Skutecznie.
Faktyczne konsekwencje wprowadzenia przepisu nie były na początku prawdopodobnie jasne dla przynajmniej części deputowanych do Bundestagu, którzy go przegłosowali. Ani słowem nie wspominał on bowiem wprost o zbrodniach okresu III Rzeszy.
Za zaplanowanie i sprytne przeprowadzenie tego legislacyjnego majstersztyku odpowiadali byli członkowie NSDAP. Często osobiście zaangażowani w haniebne zbrodnie. Ludzie ci stali się filarem powojennej administracji Niemiec Zachodnich - budowniczymi nowego reżimu Republiki Federalnej - i wykorzystali tą pozycję do manipulowania ustawodawstwem w celu ochrony samych siebie i swoich towarzyszy.
Problem ten dotyczył w największym chyba stopniu wymiaru sprawiedliwości. Żaden nazistowski sędzia lub prokurator nie został nigdy pociągnięty do odpowiedzialności przez władze RFN po jej powstaniu w 1949 roku. Badacze odkryli natomiast, że w latach 50. XX wieku nawet 77% wyższych urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości Niemiec Zachodnich stanowili byli członkowie NSDAP. Co szokujące, odstek ten był nawet wyższy niż w czasie, gdy władzę w Niemczech sprawował Adolf Hitler. Wewnątrz ministerstwa funkcjonowała nawet specjalna komórka organizacyjna odpowiedzialna za śledzenie międzynarodowych śledztw i poszukiwań niemieckich zbrodniarzy oraz wystosowanie dla nich stosownych ostrzeżeń i instrukcji - "jak uniknąć aresztowania".
Za zmanipulowanie nowelizacji Kodeksu Wykroczeń (Einführungsgesetz zum Ordnungswidrigkeiten - Gesetz – EGOWiG) odpowiadała grupa urzędników kierowana przez Eduarda Drehera - szefa Wydziału Kryminalnego Ministerstwa Sprawiedliwości. Dreher to były hitlerowski prokurator, który zasłynął z masowego wnioskowania o kary śmierci za najbardziej nawet błahe wykroczenia.
Artykuł nowelizujący § 50 punkt 2 kodeksu brzmiał następująco: „Jeżeli brak jest wyraźnych osobistych przesłanek, powiązań czy wszelkiego rodzaju osobistych związków, które by łączyły ofiarę i sprawcę, to w przypadku współuczestnika zabójstwa należy jego czyn potraktować zgodnie z regułami karania usiłowania tego czynu" [a nie zabójstwa].
Publicznie komunikowanym pretekstem do wprowadzenia tej poprawki był zamiar potraktowania sprawców śmiertelnych wypadków drogowych łagodniej niż sprawców intencjonalnych zabójstw. Jednakże abstrakcyjna formuła regulacji wprowadziła do niemieckiego systemu prawnego zasadę znacznie szerszą i ogólniejszą.
Nagle ważnym kryterium klasyfikacji i karania zabójstw stał się związek między ofiarą a sprawcą. Jeśli morderca nie znał ofiary osobiście, nie miał z nią żadnego związku i nie możliwym było udowodnienie zaistnienia między nimi istotnej interakcji emocjonalnej, to według prawa nie należało już traktować czynu jako zabójstwo, a jedynie jego usiłowanie. Tymczasem, zgodnie z innymi przepisami niemieckiego systemu prawnego, w przypadku "usiłowania zabójstwa" termin przedawnienia wynosił 15 lat. Co oznaczało, że osoby, które popełniły takie przestępstwa w czasie wojny, nie mogły być już ścigane. Voila...
W ten sposób, nagle, w ręce zdominowanego przez byłych członków NSDAP niemieckiego wymiaru sprawiedliwości włożono idealne narzędzie masowego uwalniania funkcjonariuszy zbrodniczego reżimu III Rzeszy (często samych siebie) od jakiejkolwiek odpowiedzialności za zbrodnie. A wybrani sędziowie czekali już w blokach startowych do wykorzystania nowych przepisów...
Krótko po wejściu w życie nowej ustawy, 20 maja 1969 roku, SS-Oberscharführer Hermann Heinrich, odpowiedzialny za śmierć tysięcy ludzi w Krakowie, uznany został za niewinnego na podstawie nowej reguły ustanowionej przez § 50 punkt 2 EGOWiG. Sędzia, który wydał wyrok - Werner Sarstedt, również były członek NSDAP odpowiedzialny za zbrodnie - dokładnie wiedział jak wykorzystać nowy trik sprezentowany mu przez jego towarzyszy w Ministerstwie "Sprawiedliwości". Orzeczenie szybko stało się głośnym i szeroko komentowanym oraz naśladowanym precedensem. Następstwem była lawina orzeczeń niewinności opartych na tej samej zasadzie.
§ 50 pkt 2 EGOWiG szybko stał się również pretekstem do masowego umarzania śledztw. Każdy zbrodniarz, któremu nie można było udowodnić bezpośredniego związku z ofiarami i skrajnego sadyzmu i okrucieństwa, spodziewać mógł się dyskontynuacji postępowania prokuratorskiego. Wielu członków personelu obozów zagłady, także Auschwitz, w tym ludzi obsługujących komory gazowe, uniknęło jakiejkolwiek kary na podstawie tej klauzuli. Kto miał bowiem zeznać, że człowiek wpychający go do komory zachowywał się okrutnie? Być może spokojnie, bez emocji i w kulturalny sposób wykonywał po prostu swoje codzienne obowiązki służbowe wobec państwa i narodu niemieckiego. Świadków wszak... brak.
Szacuje się, że 99% niemieckich zbrodniarzy wojennych uniknęło sprawiedliwości. To nie był przypadek.
https://x.com/PawelSokala/status/1921116150718730262

To najdroższy na świecie kamień, jego wartość została wyceniona na ponad 6 bln złotych z odsetkami. Myślę, że to idealne miejsce na postawienie klocka.Tak przyjemnie szumi rzeczka.
NOWA KONSTYTUCJA
https://www.salon24.pl/u/carcajou/1413362,w-kierunku-ustroju-prezydenckiego
Po zwycięstwie Nawrockiego PiS powinien się rozwiązać i przekształcić w ruch obrony nowej konstytucji i prezydenta.
Zazdrościliśmy zawsze naszym braciom Niemcom dojrzałej demokracji i dobrobytu, widzieliśmy jak wzrastały one na barkach sprawdzonych nazistowskich działaczy. Dlatego w 1989 r. zrobiliśmy to samo, co Niemcy, w stosunku do sprawdzonych działaczy KC PZPR. I choć zanotowaliśmy wzrost poziomu życia, po ponad 20 latach wyrzeczeń, to nasza młoda demokracja, niestety, nadal słabuje.
Wzór niemiecki, co prawda, wydaje się być niedościgłym, ale nadzieja umiera ostatnia. Dlatego w wyborach prezydenckich głosujmy na Rafała Trzaskowskiego - silnego i ambitnego przywódcę, który nie tylko sprawi, że Polska w jego osobie dorówna Niemcom, ale jest szansa, że je przewyższy. Jeśli nie w bogactwie, to na pewno w dziedzinie praworządności.

Wybór jest arcyboleśnie prosty! Na kłopoty Trzaskowski!!
PO głosi wszem i wobec, że dwa i dwa to pięć, i wszyscy, którzy chcą się uważać za ludzi światowych i inteligentnych, muszą w to uwierzyć. Działania partii negują bowiem nie tylko legalność demokratycznie wybranej władzy, czy podważają znaczenie instytucji państwa polskiego, lecz jakąkolwiek logikę. Za największą herezję uznają zdrowy rozsądek. Najbardziej przeraża nawet nie to, że ci ludzie mogą unieważnić cokolwiek i kogokolwiek wg własnego zmieniającego się z dnia na dzień widzimisię, lecz że mogą mieć rację. Bo przecież skąd naprawdę wiadomo, że dwa i dwa to cztery? Lub że ludzie dawno temu nie polowali na dinozaury? Albo że przeszłość jest niezmienna? Jeśli zarówno przeszłość, jak i świat zewnętrzny istnieją wyłącznie w naszym umyśle, a umysł można kontrolować przez usłużne im media - co wtedy? George Orwell 2023
PiS to partia wariatów. Niegdyś oznaką szaleństwa było upieranie się, że Ziemia obraca się wokół Słońca; dziś wiara, że Polacy mają prawo sami decydować o tym, co jest w Polsce dobre, a co złe, nie zaś UE, Niemcy, Izrael czy Rosja. Tylko PiS w to konsekwentnie wierzy, mówią więc, że są wariatami, bo jakże tak można? George Orwell 2023
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka