Kot z Cheshire Kot z Cheshire
1328
BLOG

Bynajmniej nie o ś.p. Korze słów kilka

Kot z Cheshire Kot z Cheshire Muzyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 88

Zmarł wybitny polski muzyk Tomasz Stańko, wcześniej odeszła piosenkarka Kora (Olga Jackowska). Smutne. Oboje byli jakoś ze sobą związani, Stańko zagrał w kilku utworach Maanamu. Dziwnie los powiązał te dwie smierci. Ale nie o tym chciałem napisać.

O Tomaszu Stańce jakoś cicho na salonie (cóż- był TYLKO muzykiem) o Korze kilka (może już kilkanascie) notek. Niestety, każda kolejna bardziej paskudna i coraz lepiej wpisująca się w stary i bynajmniej nie polski zwyczaj "okładania się trupami" i trumnami. Najpierw zwykłe wspominki, potem coraz bardziej nachalne prowokacje. Bardzo, bardzo smutne... Ate także i o tym nie chciałem napisać.

Tak naprawdę to chciałbym przypomnieć słowa innego, dawno już nie żyjącego Polaka, obdarzonego zupełnie innym talentem:  wielkiego intelektualisty; myśliciela dla którego logika, a więc jakość i DYSYPLINA myśli i słów była wartością naprawdę istotną. Mam na myśli wybitnego filozofa, rektora uniwersytetu we Fryburgu, dominikanina ojca Józefa Marię Bocheńskiego. Te kilka zdań chciałbym zadedykować przede wszystkim autorowi dość paskudnego tekstu wiszącego na SG, a także innym, jakże licznym jego naśladowcom. Pochodzą z popularnej (chyba najbardziej) książeczki ojca Boheńskiego "Sto zabobonów" i dotyczą zjawiska AUTORYTETU. Cytuję poniżej.

"AUTORYTET. Wokoło autorytetu powstało kilka groźnych zabobonów. Aby zrozumieć ich przewrotność, wypada przede wszystkim wyjaśnić znaczenie nazwy autorytet. Mówimy, że jeden człowiek jest autorytetem dla drugiego w pewnej dziedzinie dokładanie wtedy, kiedy wszystko, co należy do tej dziedziny i zostało przez pierwszego podane z naciskiem do wiadomości drugiego (np. w postaci nauki, rozkazu itp.) zostaje przyjęte, uznane przez tego ostatniego. Istnieją dwa rodzaje autorytetu: autorytet znawcy, specjalisty, nazywany uczenie “epistemicznym” i autorytet przełożonego, szefa, zwany autorytetem deontycznym. W pierwszym wypadku ktoś jest dla mnie autorytetem wtedy i tylko wtedy, kiedy mam przekonanie, że daną dziedzinę zna lepiej ode mnie i że mówi prawdę. Einstein jest np. autorytetem epistemicznym w fizyce dla mnie, nauczyciel w szkole autorytetem epistemicznym w geografii dla uczniów tej szkoły itd.

(...)

2. Drugi zabobon związany z autorytetem to przekonanie, że istnieją autorytety, że tak powiem, powszechne, to jest ludzie, którzy są autorytetami we wszystkich dziedzinach. Tak oczywiście nie jest, każdy człowiek jest najwyżej autorytetem w jakiejś określonej dziedzinie, albo paru dziedzinach, ale nigdy we wszystkich. Einstein na przykład był niewątpliwie autorytetem w dziedzinie fizyki, ale bynajmniej nie w dziedzinie moralności, polityki albo religii. Niestety uznawanie takich powszechnych autorytetów jest zabobonem bardzo rozpowszechnionym. Kiedy na przykład grono profesorów uniwersyteckich podpisuje zbiorowo manifest polityczny, zakłada się, że czytelnicy będą ich uważali za autorytety w dziedzinie polityki, którymi oni oczywiście nie są, a więc coś w rodzaju uznania autorytetu powszechnego uczonych. Bo ci profesorowie są zapewne autorytetami w dziedzinie rewolucji francuskiej, ceramiki chińskiej albo rachunku prawdopodobieństwa, ale nie w dziedzinie polityki i nadużywają przez takie oświadczenie swojego autorytetu.

ARTYSTA. Artysta odgrywa ważną rolę w społeczeństwie: jest specjalistą w sztuce, umie lepiej niż inni wyrażać ludzkie uczucia i ideały, tworzy piękne dzieła itd. Ale jako taki artysta nie jest nauczycielem cnót, przywódcą politycznym ani filozofem. Gdy się uważa za takiego i występuje jako autorytet w tych dziedzinach, staje się intelektualistą. Przyznawanie mu tego autorytetu jest pierwszym zabobonem dotyczącym artysty. Bo artysta, podobnie jak literat i dziennikarz, jest specjalistą i autorytetem tylko w jego własnej dziedzinie, którą jest sztuka, a nie w innych. Co prawda może się zdarzyć, że artysta jest równocześnie np. politykiem albo filozofem ale jako artysta nim nie jest.

Szczególnie niebezpieczne jest przypisywanie mu prawa występowania jako nauczyciela moralności. Wypada sobie zdać sprawę, że i pod tym względem artysta w niczym nie góruje nad innymi ludźmi, że nie jest ani autorytetem moralnym, ani uprawnionym kaznodzieją etyki religijnej. Z tego, że umie dobrze przedstawiać czyny ludzkie nie wynika, by posiadał ten autorytet. Przeciwnie, artyści wygłaszali nieraz poglądy moralne sprzeczne z przyjętymi w ich społeczeństwie i darzyli zwykłych ludzi niczym nie uzasadnioną pogardą. Można więc powiedzieć, że artysta nadużywający swojego autorytetu w tej dziedzinie jest społecznie szczególnie szkodliwy. (...)


Tyle...

Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura